ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY - ''Rany"

422 39 3
                                    


Od pamiętnego spotkania z Draconem Malfoyem minęło niecałe dwa tygodnie, w ciągu których mogłam sobie wszystko na spokojnie przemyśleć, a emocje zdążyły opaść. Już nie napływały mi do oczu łzy, gdy tylko rozmawiałam z Harrym lub Ginny. Ron z dnia na dzień coraz mniej mnie irytował, Parvati na pozór zapomniała o mojej nieprzyjemnej potyczce z lustrem, a ja... Ja tęskniłam. Próbowałam okłamywać samą siebie, że podjęta przeze mnie decyzja jest słuszna i zapadła do końca mojego życia, lecz się myliłam. Nie dotrzymałam złożonej sobie obietnicy, której kurczowo trzymałam się przez te kilkanaście dni, ale o tym później.

Lekcja transmutacji miała odbyć się już za kilka minut. Harry, przekartkowując strony podręcznika, z niepokojącym błyskiem w oku co jakiś czas spoglądał na Rona, a ten, co kilka chwil kierował swój wzrok na mnie. Udawałam, że tego nie zauważam, ale zmiany, jakie się pojawiły w moim zachowaniu niestety były tak wyraźne, że zauważył je sam Neville.

— Hermiono, ten test naprawdę nie będzie dla ciebie trudny — powiedział, podchodząc do filara, o który się opierałam.

Zmarszczyłam brwi.

— Wcale się go nie boję — odpowiedziałam z uśmiechem.

— Naprawdę? Wyglądasz na zestresowaną.

Oczywiście zdawałam sobie sprawę, że wyglądałam nie najlepiej, ale zawsze, gdy ktoś o to pytał, zwalałam winę na naukę i eseje, których miałam do napisania w nadmiarze.

— Masz rację, trochę się stresuję — przyznałam, nie chcąc drążyć tematu moich podkrążonych oczu i wyblakłej skóry.

— Myślę, że nie masz powodów do obaw — stwierdził. — Jesteś chyba najlepsza z transmutacji w całym Hogwarcie!

— Zapomniałeś o profesor McGonagall — zaśmiałam się.

— Jesteście na równi — odpowiedział, również się śmiejąc.

— Oho, już do nas zmierza — powiedziałam, widząc w oddali nauczycielkę.

Wyprostowałam się, schowałam podręcznik, który wcześniej trzymałam w dłoni do torby i ruszyłam za Nevillem do klasy.

Zajęłam swoje miejsce, tuż obok Parvati Patil, a profesor McGonagall zaczęła rozdawać nasze testy, które były dla mnie dziecinnie proste do rozwiązania.

***

Malfoy wychodząc z klasy, szturchnął mnie znacząco i spoglądnął złowrogo, ale wcale się tym nie przejmowałam. Musiałam sobie poradzić z tym uczuciem, a ignorowanie jego zaczepek było jedynym rozwiązaniem. Zdawałam sobie sprawę, że za kilka miesięcy rok szkolny dobiegnie końca i w mojej głowie po Malfoyu nie zostanie żaden ślad. Bo po pierwsze nasza relacja nie zdążyła się rozwinąć na tyle, bym mogła się w nim zakochać, a po drugie jestem osobą, która potrafi poradzić sobie z każdym problemem. K a ż d y m. Tak przynajmniej myślałam.

Lekcja eliksirów miała rozpocząć się dopiero za pół godziny, dlatego postanowiłam spokojnie poczekać na korytarzu. Lochy nie wydały mi się najprzyjemniejszym miejscem, dlatego odnalazłam ławkę obok Wielkiej Sali, na której ku mojemu nieszczęściu siedział nie kto inny jak Draco Malfoy w towarzystwie Pansy Parkinson. Przełknęłam ślinę, która momentalnie ugrzęzła mi w gardle i odwróciłam się na pięcie. Za swoimi plecami usłyszałam niezbyt dyskretny chichot Ślizgonki.

Chciałam za wszelką cenę wyjść z zamku i odetchnąć świeżym powietrzem. Ten chłopak był przeklęty. Pojawiał się na mojej drodze życia wszędzie, w dodatku w najmniej oczekiwanych momentach. Niechciany, wciskał się do mojego serca, a ja nie potrafiłam go z niego wyrwać.

Zapach po Tobie | DRAMIONEWhere stories live. Discover now