'4'

447 47 26
                                    

Jakie odpały spotykały was na wycieczkach? Takich szkolnych na przykład? Gdy jakiś kolega z klasy zaczyna sie wydurniać w muzeum i parodiować przewodnika? Albo na rodzinnych wyjazdach gdzie wasi rodzice zachowują się jak typowi janusze? Może się wydawać, że te spędzone z przyjaciółmi są najlepszymi wypadami. Zachowujecie się podobnie i nie wstyd ci za zachowanie danej osoby i choć wszyscy zachowujecie się niepoprawnie, to ty i tak masz wyjebane na to, co myślą o was przechodnie, bo bawisz się wspaniale.  Ale wyobraźcie sobie, że w waszym gronie pojawia się osoba, której za wszelką cenę chcesz zaimponować, zachowując się naturalnie, normalnie na swój sposób i pozostając sobą. 

Ale czy w ogóle jest to możliwe?

Bo gdy bardzo zależy ci na jakiejś osobie jesteś gotów się dla niej zmienić. Ale jednocześnie nie chcesz tracić w oczach przyjaciół ani ich tracić, ani zaprzepaścić najważniejszych części siebie.
Więc nasuwa się pytanie:

Jak do kurwy żyć?

Moje popsute oczęta ujrzały równie popsuty świat. Zepsutych ludzi, którzy byli mieszkańcami i twórcami tego popsutego świata. Wszystko, cały świat, całe te miasto jest przesiąknięte lubieżnością przez ludzkie rządy. Chciwość, egoizm, nieuprzejmość, zakłamanie i wiele innych.

Ale wiecie, co jest najzabawniejsze? Że ta cała zbitka okropności, zgnilizny wypuszczanej przez człowieka jest piękna. I nie chodzi tylko  o to, że mam jakieś chore poglądy. Bo narzekać można na absolutnie wszystko. I każdy kiedyś lubi wszystko obarczać coś "tymi" epitetami. Ale najważniejsze jest dostrzec, to że mimo tych wszystkich negatywów istnieje masa pozytywnych rzeczy. To jak ludzi wspomagają sobie nawzajem, budują to, co nas urzeka, tworzą to, co czyni świat lepszym i wygodniejszym. Jednak te zachowania nie przeważają wcale nad tymi złymi. Ale nie jest też ich mniej. Wszystko jest po równo przedzielone. Tak jak jeden rozum przedzielony jest na tych dwóch pajaców.

Zobaczyliśmy pełną majestatu Gwardię Królewską w tych swoich przeuroczych czapeczkach bobra. I byłoby wszystko cacy, spełnilibyśmy pozory normalnych i kulturalnych, gdyby nie zakład bliźniaków. Założyli się kto sprawi że gwardzista wykona jakiś ruch. Alek wygrał, próbując go pocałować. Przez pozostały wieczór, a raczej noc kulał przez bolącą rzepkę i rozłupany bok. Pewnie wyjdę na sukę, ale wcale mi go nie żal i nie chodzi tylko o to, że sobie zasłużył, ale po prostu przywykłam do jego i Dippera zachowania i nie jest mi ich już aż tak szkoda jak coś odpierdolą.

Na Tower Brige z kolei próbowali odgrywać spider-mana, przez co Dipper nabił sobie guza, więc wrócił do łask Kate, która przez kilka minut przed tamtym wydarzeniem była na niego obrażona za incydent pod Big Benem, gdzie zarywała do bliźniaków para dziewczyn. Zazdrosna Katarzynka była święcie przekonana, że odpowiedział na filtr. Następnie odwiedziliśmy  Hyde Park, gdzie karmiliśmy kaczki wcześniej zakupionymi pierożkami z mięsem, przez co udowodniłam teorie Willa Herondale'a: kaczki to kanibale.
 
Przez cały ten czas Tom dostawał skurczu twarzy i kolki od śmiechu, przez co bliźniaki podarowali mu zakupiony w jakiejś pierwszej napotkanej drogerii krem na zmarszczki by "utrzymać tą swoją piękną buźkę". Debile się nie znają.  Tom choćby pokryty tysiącami zmarszczkami czy to od śmiechu, czy ze starości, trądem czy bliznami zawsze będzie najcudowniejszym człowiekiem świata. Szpetny z zewnątrz- owszem, ale w środku nadal piękny i wspaniały.

Aktualnie człapiemy resztkami sił do London Eye i przeglądamy zdjęcia zrobione polarodiem w muzeum Madame Tuassud.

-- Musimy  te zdjęcia chronić.  A najlepiej spalić.  Jak moja matka to zobaczy, to mnie wydziedziczy. -- powiedziałam przekazując fotografie Katarzynce.

-- Nasza i tak się do nas nie przyznaje--wtrącił Alek, nadal trzymając sie za obolały bok.

Tom, który kroczył obok mnie, zajrzał za ramię Kate i za pozwoleniem zabrał jedno zdjęcie.

-- Mogę zostać strażnikiem tych dowodów zbrodni-- potrząsnął dwiema karteczkami  i się uśmiechnął. 

Zerknęłam na fotografie. Na jednej byliśmy tam wszyscy razem na tle figury Esteina, wszyscy z dziwnymi minami, ale oczywiście ja wyglądałam najbardziej rozpaczliwie, a Tom był złotym środkiem. 

-- Nie no weź!-- krzyknęłam przyciągając do siebie obrazek. Wskazałam na moją minę.-- Wyglądam okropnie!

Tom roześmiał się na moją reakcję.

-- Nie śmiej się!  To powinno się spalić, najlepiej z dodatkiem soli! A ino wrzucisz mi to do sieci to umrzesz. Mówię poważnie. Pokaż to drugie.

Wyrwałam mu drugą odbitkę. I otworzyłam oczy ze zdziwienia. Aparat uchwycił moment, gdzie grzywka Hiddle'a słodko się podwinęła, w policzkach miał te swoje cudowne dołeczki, a przepiękne zielononiebieskie oczęta były zwrócone ku mnie. Mnie, która w danym, pierdolonym momencie była zirytowana czekaniem na kliknięcie magicznego guzika przez Kaśkę, która była tak zajęta Dipperem, że zapomniała jak obsługiwać polaroida. Miałam oczy wzniesione ku górze, lekko przysłonięte przez rozmazane powieki uchwycone w ruchu. Usta zrobiły dziwny grymas, gdy wzdychałam rozżalona.

Wydałam okrzyk oburzenia, co znowu rozbawiło Toma.

-- Teraz to przesadziłeś! Wyglądam żałośnie!

Oddałam mu obrazek, przyciskając mu go do piersi.  I nie. Nie był to wcale pretekst by musnąć jego perfekcyjną klatę.

--Wcale nie! -- zaczął zaprzeczać z uśmiechem.  -- Wyglądasz uroczo!

Moje serce się zatrzymało, a ja straciłam przytomność na ułamek sekundy. Zerknęłam na niego, a potem szybko odwróciłam twarz by ukryć rumieniec, ale żeby ukryć swe zbyt zaawansowane uczucia szturchnęłam Dippera, który, jak cała reszta, przysłuchiwała się tej rozmowie. 

-- No co...? Kłamstwo powtarzane tysiąc razy staję sie prawdą Grzegorzu!

Jak miałam odebrać słowa Toma? Normalni ludzie pewni by słodko się uśmiechnęli i podziękowali za pozytywną opinię. On pewnie z łatwością te słowa wypowiedział i nie miały one dla niego większego znaczenia. Dla mnie wręcz przeciwnie. Takie słowa słyszałam tylko od jakiś napalonych gości, często upitych, mających znaczące zamiary, kiedy to kończyliśmy występy w barach (początki artystów nigdy nie są kolorowe). Od mamy, ciotek i babć, które przecież na każdych zjazdach odbywają małą licytację. "Bo moja wnusia... A moja córcia...". Każdy kto kocha jakaś osobę, widzi ją tylko w pozytywnym świetle. Recz w tym że w tym pięknym światełku nie widzą nas te osoby, które byśmy chcieli. Pytanie czy jest taka możliwość ukierunkowania tych ludzi by zobaczyli nas w tym blasku?

****************



I znowu jest sytuacja jak: "pisanie na raty, pierdolić resztę, ten moment dam następnym razem." W szkole mnóstwo negatywów, z biblioteki mnie zaraz na stryczek wezmą jak książek nie oddam, a na wattpadzie zaraz wyciągną pochodnie i widły jak nie dodam rozdziału.

Życie ssie. Egzystuje tylko dla koncertów.


STAY ALIVE FRIENDS

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Nov 20, 2016 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

orange juice// tom hiddlestonWhere stories live. Discover now