Rozdział 1 (Część 1)

3.2K 210 89
                                    

Dedykacja dla _Kawaii_Shadow_    ^^

Pewnego dnia otworzyłem oczy i spojrzałem na mój arbuzowy, wysoko położony sufit. Moja komnata była nawet duża. Ściany były w kolorze różu indyjskiego, łóżko, na którym leżałem było rubinowe i stało po prawej stronie pomieszczenia. Zaś po lewej stało łososiowe biurko i kilka dokumentów na nim. Drzwi były eozynowe i ogromne, a okno na środku pokoju na przeciwko drzwi było magentowe. Powolnym krokiem udałem się do łazienki, którą miałem w tym samym pomieszczeniu. Miała podobne kolory. Wziąłem prysznic i ubrałem białą koszulę na to malinowy sweter, cyklamenowe spodnie i amarantowe buty. Tamten oficjalny strój noszę tylko na specjalne okazje. Wyszedłem na korytarz gdzie było więcej takich komnat, ściany były w kolorze różu weneckiego, a pod drzwiami stoły na białych stolikach czerwone róże w przeźroczystych wazonach. Kiedy tak szedłem za pięknym zapachem naleśników z czekoladą jeszcze spojrzałem w lustro na korytarzu. Popatrzyłem na swoje jasne purpurowe włosy i różową skórę. Wyglądałem na zmęczonego, no ale cóż poszedłem dalej. Zszedłem  pompejańskimi schodami do jadalni.

- Witaj książę - przywitała mnie biało-czerwona miętówka.

- Dzień dobry panno Miętówko - obdarzyłem ją ciepłym uśmiechem po czym zasiadłem do stołu i zacząłem jeść.

Jak zwykle jej naleśniki były wyborne, a czekolada rozpływała się w ustach. Po zjedzeniu posiłku udałem się do wielkiej pąsowej sali. Wtedy podszedł do pan Lizak.

- Witaj książę - ukłonił się lekko. - Mam tu dokumenty z funduszami królestwa.

- Ach, dziękuję. Sprawdzę je - odebrałem papiery od niego.

Tak, więc udałem się do mojego pokoju i zasiadłem do biurka. Zacząłem sprawdzać czy pan Lizak dobrze wszystko przeliczył. Niestety zdarzyły się pomyłki, które musiałem niezwłocznie poprawić. Spędziłem tak czas do południa.

- Witaj księciuniu - usłyszałem głos za sobą.

Odwróciłem się gwałtownie i ujrzałem Marshala. Czarnowłosego chłopaka, który zawsze miał swój specyficzny stój, czyli czerwoną koszulę w czarną kratę, dżinsy koloru błękitu paryskiego i czerwono-białe trampki.

- Wystraszyłem cię? - zaśmiał się aż mnie dreszcze przeszły.

Podleciał do mnie i zabrał papiery z ręki.

- Oddaj to - powiedziałem ze spokojem.

Chwilę to przeczytał po czym rzekł:

- Za bardzo się przemęczasz, ja bym miał na to wywalone - rzucił papiery, skrzyżował ręce i lekko się uśmiechną.

Ja pozbierałem je i położyłem na biurku.

- Nie jestem tobą. - rzekłem lekko zdenerwowany.

- Jesteś za sztywny księciuniu. - prychnął po czym odleciał.

Ja za to rzuciłem się na łóżko i krzyknąłem w poduszkę. Jak on mnie denerwuje! Chwilę tak poleżałem po czym udałem się na dół na zewnątrz. Podbiegł do mnie słodyczan.

- Zajęło to księciu trochę czasu, czy były poprawki? - spytał niepewnie pan Lizak.

- Tak, trochę poprawiłem - ziewnąłem.

- Panicz jest zmęczony - rzekła pani Miętówka.

- Nie, nie, skądże - zaprzeczyłem.

- Zaparzę w takim razie herbatę na przyjęcie

- Przyjęcie! - olśniło mnie. - Zapomniałem! - czym prędzej pobiegłem do siebie i ubrałem oficjalny strój.

Przejrzałem się w lustrze i wyglądałem dobrze. Potem poszedłem na salę gdzie czekał już Książę Grudkowego Kosmosu.

|Marshall lee x Prince Gumball| [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz