15. Niespodzianka

317 15 13
                                    

Wróciłyśmy z powrotem do domu. Wysiadłam ostatnia z samochodu, smutna i zmęczona. Zamykając drzwi, dostrzegłam chłopaka po drugiej stronie ulicy. Nie wiedział, czy podejść, ale na niego zaczekałam.

- Kto to? - zapytała mama.

- Kolega, daj nam chwilę.

Razem z Maggie weszły do domu, a Miles podszedł i oparł się o auto.

- Znowu ty - zauważył z uśmiechem.

- Jeszcze raz przepraszam - odezwałam się cicho.

- Możesz mi powiedzieć, o co chodzi? Naprawdę się martwiłem.

- Ostatnio dużo się w moim życiu stało... Wiem, że wyglądałam jak wariatka...

- Nie, wcale nie. To ja czułem się jak wariat. Nigdy nikt tak ode mnie nie uciekał.

Zaśmiałam się. Zaśmiałam! Dawno tego nie robiłam. To było bardzo przyjemne uczucie.

- Jeśli nie chcesz mi mówić, to nie mów.

- Chciałabym, ale to nie jest takie proste. Daj mi czas.

- Spokojnie, nie będę naciskać.

- Gdzie szedłeś? - zapytałam, wkładając ręce do kieszeni. 

- Wracałem do domu. Byłem z kolegą na boisku.

- Grasz w coś? - zainteresowałam się.

- Kosza.

- W podstawówce dużo grałam.

- Może kiedyś razem się wybierzemy? Ty kontra ja.

- Chętnie. - Uśmiechnęłam się. - Przyda mi się trochę ruchu. 

- Wiem, że masz Jennę i... krótko się znamy, ale... jeśli będziesz chciała pogadać, to jestem do usług.

- Dzięki. - Popatrzyłam mu z sympatią w oczy. - Naprawdę to szanuję. 

- Bo widzę, że coś jest nie tak. Dwa tygodnie temu byłaś całkiem inną dziewczyną.

- Tak naprawdę mnie nie znasz, ale masz rację... nawet bardzo nie tak.

- Chodź tu. - Rozpostarł ramiona z wielkim uśmiechem.

Mimo grymasowi na twarzy i ciarkom, przytuliłam się do chłopaka. Tym razem nie czułam przerażenia czy obrzydzenia... Tego potrzebowałam. Wsparcia. Stabilizacji. Pomocy. Zaufania. 

Coś jednak rozproszyło moją uwagę. Zapaliła się taka czerwona lampka. Na szczęście w porę podniosłam wzrok i zobaczyłam, że ktoś kryje się za krzakami.

- Uciekaj! - krzyknęłam do Milesa.

On nie wiedząc, o co mi chodzi, rozejrzał się dookoła. Pociągnęłam go za rękę w stronę swojego domu.

- Coś nie tak? - zapytał.

Popatrzyłam jeszcze raz w miejsce, gdzie przed chwilą widziałam ukrywającą się postać. Teraz krzaki były puste. Zatrzymałam się nagle i potarłam czoło dłonią.

- Wydawało mi się, że...

- Sarah? Co widziałaś?

- Chyba wariuję... Przepraszam.

- Nic się nie stało - powiedział bez uśmiechu, patrząc na mnie ze skupieniem. 

Nie straciłam jednak czujności i okazało się, że to nie mózg płatał mi figle. Osoba zza krzaków przeniosła się za szary mur. Znowu pociągnęłam Milesa za rękę.

Komu mogę ufać? ✔Where stories live. Discover now