3.

399 43 18
                                    

Po miesiącu katorgi, zwanej potocznie terapią, Destiny miała po prostu dość. Ciągłe pytania, a to czy wszystko dobrze, a to czy by czegoś nie zjadła, a to czy nie chce do toalety...Niby zwykłe pytania, ale zadawane codziennie dziesiątki razy, mogą doprowadzić człowieka do szału. Była traktowana jak porcelanowa lalka, a właśnie tego obawiała się najbardziej kiedy tylko zaczęła chodzić do psychologa. Że wszyscy zmienią podejście co do niej. I miała racje. Z tego powodu, zamiast z wizyty na wizytę być bardziej pogodną, Jackson stawała się coraz bardziej oschła i burkliwa, czego Dracon nie potrafił zrozumieć. Jej nastrój udzielał się i jemu, co nie wychodziło im na dobre.

***
-Proszę!-krzyknął poprawiając niewidoczną fałdę na krawacie. Do pomieszczenia weszła brunetka, z tym samym wyrazem twarzy co zwykle. Westchnął i wskazał jej fotel po prawej stronie, jednak ta specjalnie usiadła na lewym.

-Jak ci minął dzień, Destiny?-spytał z serdecznym uśmiechem, choć nie ukrywajmy, nieco sztucznym.

-Dobrze.-ucięła krótko nie patrząc na niego. Skupiła się na sznurkach od bluzy, które momentalnie zaczęły ją denerwować. Blondyn odczekał chwilę w nadziei, że ta coś zaraz dopowie. Przeliczył się jednak.

-Na ostatniej wizycie, pani Parker powiedziała, że twój kontakt z rówieśnikami się pogorszył...Wiesz, co może być tego przyczyną?-zapytał splatając dłonie na biurku. Nastolatka wzruszyła ramionami wciąż na niego nie patrząc.

-Wtykają nos w nie swoje sprawy, a ja nie lubię kiedy ktoś narusza moją przestrzeń.

-Powiedziałaś im to? Próbowałaś jakoś wytłumaczyć?

-Tak.-brunetka zamilkła. Draco popatrzył na nią wyczekująco.

-W jaki sposób?

-Zatrzaskując im drzwi przed nosem...-blondyn potarł czoło i przetarł oczy. Zapisał coś w notesie i spojrzał na nią.

-Jaka jest przyczyna twojego zachowania?-Destiny gwałtownie podniosła wzrok.

-Traktują mnie jak...Jak szklankę! Ile można? "Chcesz pić? Przynieść ci coś? Na pewno wszystko w porządku? Pokaż nadgarstki!". Na Merlina! Rozumiem, raz dziennie zapytać się można, ale nie pięćdziesiąt! Nie potrzebuje specjalnego traktowania. Nie jestem obłożnie chora, po prostu chodzę do psychologa. Tak ciężko to zrozumieć?-wyrzuciła ręce w powietrze patrząc na niego.

-Ciężko, Destiny, jeśli tego nikomu nie wytłumaczysz. Wystarczy, że powiesz im to samo co mi.-zapisał coś w notesie i uśmiechnął się do niej. Reszta wizyty przebiegła w miarę miłej atmosferze.

***
Po ośmiu godzinach był wykończony. Wszedł do mieszkania, nawet nie ściągając butów, i rzucił się na kanapę. Usłyszał chrząknięcie z rogu pokoju. Momentalnie poderwał się z kanapy z różdżką gotową do akcji.

-Kim jesteś?-warknął próbując przyjrzeć się postaci stojącej w ciemności.

-Mógłby pan opuścić różdżkę?-w pokoju rozbłysło światło a jego oczom ukazała się Jasmine Parker.

-Pani wie, że to jest włamanie?!-krzyknął oddychając z ulgą.

-Tak...Ja wiem, przepraszam, ale potrzebuje pańskiej pomocy!

-Co się stało?-spytał podejrzliwie. Zwykle prośby kończyły się na obciążeniu jego skrytki w banku.

-Destiny trafiła do Munga...-mężczyzna wytrzeszczył oczy i spojrzał na nią z niedowierzaniem.

-Dlaczego?-kobieta podeszła bliżej i usiadła na fotelu niemo prosząc go o to, by ten zrobił to samo. Tak też uczynił.

-Gdy wróciła z wizyty...Od razu zamknęła się w swoim pokoju. Do jej pokoju weszła Kira, bardzo się nie lubią. Destiny krzyczała, że ta ma wyjść, bo nie ręczy za siebie, ale Kira się tylko roześmiała i tak się zaczęło...Zaczęły rzucać w siebie tym co znalazły pod ręką...Kira ma wstrząs mózgu a Destiny jest cała poobijana i do tej pory się nie wybudziła.-tleniony potarł twarz dłońmi nie mogąc uwierzyć w to co słyszy.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Mar 03, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

I Can Help You|| Draco Malfoy Where stories live. Discover now