10

842 119 52
                                    

     Bystre oczy Hoseoka utkwione były w lekko rozchylonych ustach Tae, obserwując uważnie miarowy oddech młodszego. Szatyn zasnął tuż obok Rin na łóżku Junga, kiedy starszy udał się dosłownie na moment do łazienki, lecz Hobi nie miał mu tego złe; wszystkich ich wykończył dzisiejszy dzień i poszukiwania dziesięciolatki, dlatego zasłużyli na odpoczynek.

     Poprawił koc, którym wcześniej przykrył Taehyunga, i odgarnął z jego czoła niesforne kosmyki, wyblakłej już nieco, zielonej grzywki. Jego serce zabiło szybciej i ścisnęło się boleśnie, gdy palcami musnął rozgrzaną skroń szatyna.

     — O nie, tylko nie gorączka — szepnął do siebie, przykładając chłodną dłoń do czoła młodszego.

     Było zdecydowanie za ciepłe, co wcale nie powinno dziwić. W końcu V biegał niemal cały dzień w przemoczonych ubraniach po mieście, szukając Rin.

     — Och, co za głuptas. — Westchnął, zagryzając wargę. Prędko odwrócił się w stronę małej i, najdelikatniej jak tylko potrafił, sprawdził również jej czoło. Uśmiechnął się lekko, gdy nie wyczuł u niej gorączki, po czym odsunął się od dziewczynki.

     Zmrużył oczy, przyglądając się Taehyungowi. Wyglądało na to, że siostra Kima ma dużo lepszą odporność niż jej brat. Hobi westchnął, podnosząc się z łóżka i prędko wyszedł z pokoju. Udał się do kuchni w celu zaparzania szatynowi gorącej herbaty i znalezienia dla niego jakichś leków. Czuł wewnętrzną potrzebę opiekowania się chłopakiem, szczególnie teraz, gdy zdał sobie sprawę ile Tae dla niego znaczy.

     — Hoseok? — Stłumiony przez dźwięk czajnika głos pani Jung dobiegał zza pleców chłopaka.

     Brunet westchnął ciężko i odwrócił się w stronę wyjścia z kuchni gdzie, oparta o framugę drzwi, stała jego matka.

     — Tak, mamo? — zapytał, starając się ukryć z niecierpliwie nie – naprawdę chciał już zająć się Tae.

     — Kim są ci młodzi ludzie, dla których opuściłeś rodzinny obiad?

     Hoseok poczuł ścisk w żołądku, a jego serce zakuło boleśnie.

     — Taehyung to mój przyjaciel — powiedział pewnie, mimo że mentalnie krzywił się na to słowo. — Jego siostra zaginęła, a ja chciałem mu pomóc jej szukać.

     Matka patrzyła na niego uważnie, marszcząc idealnie wyskubane brwi. Poprawiła niesforny kosmyk ciemnych włosów, mrużąc oczy.

     Hoseok tylko zagryzł wargę, czekając cierpliwie na kolejne pytanie.

     — Kim są ich rodzice?

     Jeszcze nigdy w swoim życiu brunet nie był tak zły na tę kobietę. Już nawet nakaz zakończenia lekcji tańca i wystąpienia z drużyny nie zdenerwował go tak bardzo, jak jej apatia. Taehyung leżał pod grubym kocem z gorączką, mała Rin mogła lada moment również zachorować, a Nayeon obchodziło tylko to, kim są ich rodzice?! To było dla Hobiego nie do pomyślenia.

     — Hoseok, zadałam ci pytanie, nie uważasz za właściwe, aby mi na nie odpowiedzieć?

     Brunet zagryzł policzek od środka, kręcąc się niespokojnie. Czajnik pyknął głośno, sygnalizując, że woda już się zagotowała, a atmosfera w kuchni stawała się napięta jak jeszcze nigdy.

     — Ich ojciec nie żyje, a mama jest... krawcową — mruknął, spuszczając wzrok i odwrócił się, aby zalać herbatę dla Taehyunga.

     Cieszył się, że postanowił to zrobić, gdyż nie umiałby chyba zapanować nad sobą, słysząc kolejne pytanie.

chasing dreams ◈ vhope ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz