fifty three|160808

798 99 14
                                    

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.



Właśnie siedziałem ze starszym w restauracji. Trochę się stresowałem, bo to pierwsza taka nasza jakby randka? Czułem, jak mi się dłonie pocą i wycierałem je o materiał spodni. Spojrzałem na Yoongiego, który usadowił się na przeciwko mnie, nie spuszczał swego wzroku z mojej twarzy. Jego grzywka koloru mysiego blondu lekko przysłaniała mu oczy, ale to wyglądało bardzo uroczo. Do tego jeszcze tak cholernie gorąco wyglądał w czarnym garniturze. Zdecydowanie ten kolor i ten ubiór pasują do niego najlepiej. Czułem jak w moich spodniach robi się momentalnie ciasno.

Oh, błagam... To miejsce publiczne. Dlaczego, akurat teraz w takiej sytuacji. Naprawdę nienawidzę swojego życia. Zawsze wszystko robi mi na przekór...

Chwyciłem szybko serwetkę nie mając pojęcia po co. Chwilę trzymałem ją w dłoniach, ale gdy kelner do nas podszedł szybko wytarłem w nią ręce i zgniotłem. Chciałem ją wyrzucić, ale byłoby to nie odpowiednie więc schowałem ją po prostu do kieszeni spodni.

- Witam. Proszę, oto karty menu. - mężczyzna podał nam duże przejrzyste karty w bordowym kolorze z wypisanymi wszystkimi potrawami. - Nasze danie wieczoru to Risotto z rabarbarem. - kartkowałem przez chwilę, ale to risotto jednak dobrze brzmiało. - No, więc co panowie zamawiają?

- Ja poproszę danie wieczoru, a ty hyung?

- Ja również. - posłał kelnerowi taki promienny uśmiech, że natychmiastowo poczułem się zazdrosny. - I do tego czerwone wino.

Mężczyzna zapisał w notesiku nasze zamówienie, odebrał karty i odszedł.

- Podoba Ci się tu? Wiesz jeżeli nie to możemy zmienić lokal. - popatrzyłem na mojego hyunga jak na wariata. Czy on oszalał? W restauracji było przepięknie i atmosfera była bardzo przyjemna, ale dla mnie nie liczyło się miejsce.

- Oh hyung. - wyciągnąłem do niego swoją dłoń, aby mógł ją chwycić. - Jest tu cudownie, naprawdę. - zacząłem gładzik opuszkami palców jego skórę. - Aczkolwiek nie ważne gdzie, ważne z kim. Mógł to być przecież nawet jakiś obskurny bar, a liczyło by się tylko to, że jestem z tobą. Jestem zadowolony i mam nadzieję, że ty też.

- Oczywiście, kochanie. - zwilżył językiem swoje usta i posłał mi krzywiznę prostującą wiele spraw. Chryste Panie czy on musisz tak robić...

Rozglądnąłem się po lokalu, a mój wzrok przyciągnęła ruda czupryna.

- Kurwa. - burknąłem trochę przy głośno pod nosem, na co starszy odwrócił swoją głowę w miejsce ostatniego stolika, który znajdował się w kącie by dowiedzieć się dlaczego przekląłem. Na szczęście szybko przekręciłem jego makówkę w moją stronę i teraz wbijał swój wzrok w moje oczy.

Oderwałem się na moment i zauważyłem, że chłopak siedzący na ostatnim miejscu pożerał nas, aż wzrokiem. Chciałem zrobić mu na złość.

Nachyliłem się ostrożnie nad stołem, aby być bliżej starszego na co on zareagował tym samym. Chciałem pokazać tej rudej wiewiórze czyj jest teraz Yoongi i że nie ma prawa nawet do niego podejść. Posłałem mu chytry uśmiech i musnąłem czule, ale łagodnie jego wargi. Starszy tylko cichutko zamruczał i oddał całusa. Od razu zrobiło mi się dobrze i ciepło na sercu. Po części czułem się spełniony, ale tylko po części. Nie chciałem wykorzystywać mojego hyunga w celu jakiejś zemsty...

Wróciłem do poprzedniego siadu przyglądając się, że chłopak właśnie wstaje z miejsca i kieruje się do łazienki. Chciałem wstać, ale zauważyłem, że kelner właśnie zbliża się z naszymi daniami więc ogarnąłem się na chwilę.

Podziękowałem ładnie i zaczekałem, aż mężczyzna naleje nam wina do eleganckiego szkła. Kiedy to zrobił życzył nam miłego wieczoru i zniknął za drzwiami kuchni.

Ująłem kieliszek z czerwoną cieczą unosząc go nad stołem i przybliżyłem do drugiego naczynia przy czym wydobył się głośny dźwięk stuknięcia się szkła.

- Za nasz wieczór kochanie.

- Za wieczór, a szczególnie za nas. - zawtórowałem.
Zabrałem się do pałaszowania kolacji, a kiedy już skończyłem usiadłem jeszcze wygodniej na krześle spoglądając co chwilę na Yoona.

- Wiesz Kookie... - zaczął tak bardzo niepewnie, że poczułem się zaniepokojony... Czy on go widział? Błagam niech ktoś zaprzeczy.

- Tak? - zapytałem przestraszony.

Chłopak złączył nasze dłonie.

- Chciałem Ci powiedzieć, że... - nabrał powietrza w płuca i je szybko wypuścił. - Jest mi z tobą bardzo dobrze, ale... - zestresowałem się już totalnie, miałem różne wizję czy ona chciał w ten sposób nie wiem zakończyć nasz etap znajomości? Tak bardzo tego nie chciałem, ale dobra Kook opanuj hormony, skup się, spokojnie czekaj na dalszy rozwój wypowiedzi.

- Ale?

- Ale ja tak nie mogę...



<a/n: ahuajn qrw, ale błędy porobiłam, ale już poprawiłam ;)>

» whatever ➳ yk/taekook «Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz