10.Przeszlość

5.5K 215 114
                                    



-Ech! Moje ręce są związane jak i również nogi... Ach, nie spodziewałem się, że zadba również o palce. Ciemno tu, lecz moja umiejętność widzenia w ciemności nadaje się tu wyśmienicie! Co ja się oszukuje, w czym mi to pomoże?

-Kocie, nie pora na żarty! Ale ja tylko podnoszę się na duchu... Gdzie ja się oszukuje, nie ma nadziei a Biedra wie, że to ryzykowne, nigdy się nie odważy tu przyjść. - Mówi do siebie.

Ręce kota były związane grubo i mocno, jak również nogi. Siedział w zimnym, małym kącie ściany. Pomieszczenie było małe i chłodne... Nagle biała iskierka światła spowiła pomieszczenie.

-Co? Światło?!

W tym samy czasie.

-Tikki, ide po niego!

-Ale Mari - Krzyknęła Tikki.

-To z mojej winy go uwięziono, jestem mu to winna.

Marinette szła wzdłuż uliczki by się ukryć gdy nagle rozbłysną jasny promień, który spowił ja całą.

-Aaaa!


Wszystko spowiła światłość, Marinette znalazła się w białym pomieszczeniu, w którym nie widziała żadne żywej duszy. Miejsce było jasne i przejrzyste, nie było widać horyzontu między ścianami a ziemią, wszystko było perfekcyjnie białe. Natomiast Czarny Kot znajdował się w całkowitym przeciwieństwie, wszystko było w odcieni szarości, różnicy między ścianami a ziemią również była niewidoczna, powietrze było ciężkie. Atmosfera była nieprzyjemna i mroczna wręcz depresyjna. Oboje ruszyli przed siebie, co jakiś czas pojawiały się różne wspomnienia z przeszłości... Szkarłatny Rycerz, za dnia niewinna piękność zaś nocą odważna bohaterka walcząca dla dobra mieszkańców Paryża przed mrocznym szpiegiem, nikim innym jak Czarnym Kotem. Cwany Kocur co noc sprawiał problemy, rabował, niszczył, pustoszył znane miejsca a każdy kto stawał mu na drodze... znikał w niewyjaśnionych okolicznościach. Te osoby nigdy nie zostały odnalezione...

Pewnego wieczoru, Paryż kilkaset lad wcześniej.

- Znowu piszą o naszym Szkarłatnym rycerzu.

-Niestety pojawia się tylko po zmroku, nikt go jeszcze nie widział za dnia.

-Wszystkich udaje mu się złapać w ciągu jednej nocy a z tym bestialskim kocurem walczy już od kilku tygodni. Ja już bym się z nim rozprawił!

-Przestań! Nie wolno o nim wspominać, albo ciebie również spotka ten sam los tych, którzy stanęli mu na drodze.

-Dobry wieczór państwu, radziłbym pośpiesznie kończyć sprawunki i powrócić z powrotem do posiadłości nim zapadnie zmrok.

Nim zapadł zmrok małżeństwo dotarło bezpiecznie do swej posiadłości, służba przygotowała im wyśmienitą lecz skromną kolację a po skończonym posiłku mężczyzna poszedł dokończyć kilka spraw a żona udała się do sypialni by położyć się spać po ciężkim i wyczerpującym dniu. Przebrała się w swoją długą do stóp piżamę i położyła się do łóżka, rozmyślała ile rzeczy się zmieni po tym jak jej maleństwo przyjdzie na świat. Kim się okaże? Czy dobrze się nim zajmie? Czy wszystko przebiegnie bezpiecznie? Myśli plątały jej głowę po czym usnęła.

W tym samym czasie, u mężczyzny.

"Ten przebiegły kocur znów zniszczył mój dobytek, straty są ogromne, niedługo tego pożałujesz, ty przeklęty kocurze" Mężczyzna nie należał do miłych i wyrozumiałych ludzi, raczej do chytrych i bezdusznych, jedyną ważną dla niego osobą, była jego żona z którą niedługo miał rozpocząć nowe życie. "Lepiej położę się już spać, muszę być pełny siły na jutrzejszy dzień".

Miasto już jakiś czas zostało pokryte pięknem nocy, bezchmurne gwiaździste niebo, mrok na ulicach rozświetlony przez latarnie, daleko od siebie oddalone. Księżyc okrągły, ale jeszcze nie w pełni. Ulice puste, wszyscy mieszkańcy zapadli już w głęboki sen, prócz jednej osoby. Chłopak w wieku mniej więcej lat 16, długowłosy blondyn, ubrany w czarny strój wraz z płaszczem a pod nim wyłaniał się owinięty pasek, który symbolizował ogon, na głowie miał natomiast dwoje uszu. Wiatr wiał mu prost w twarz rozwiewając jego blond włosy. Spoglądał w blask księżyca, był dziś wyjątkowo cudowny. Przyglądał się temu przez dość długi czas, aż w końcu odezwał się.

-Dobra, kiciu czas się wziąć do pustoszenia tego nieszczęsnego miejsca. Co dziś weźmiemy za cel, sklep z ubraniami, sklep z niepotrzebnymi nikomu rzeczami...?

Nagle z zza rogu rozległ się cichy i piskliwy głos.

- Znowu pustoszysz wszystkim ich dobytek, czy to nie jest już przestarzałe - Odpowiedział Szkarłatny Rycerz.

- A ty może pokażesz mi swoją prawdziwą twarz, albo chociażby zdradź mi imię swe.

- A ty może skończysz z swoimi potwornymi czynami i oddasz się w ręce sprawiedliwości? - Spytał rycerz.

-Nie sądzę by ta informacja była wart takiego poświęcenia, znowu dziś bawimy się w kotka i myszkę a może chcesz się dzisiaj zamienić rolami? - Spojrzał na nią ukradkiem.

- Dziś nie dam ci uciec.

Rycerz ubrany był w skąpą szkarłatną zbroje, podkreślała jego kruchą i chudą posturę, przy boku miał miecz w czarnej pochwie.

-Zaczynamy? -Spytał chłopak.

-Dzisiaj nie dam ci fory - Odpowiedział.

Oboje ruszyli w bieg, przemierzali dachy, uliczki, lecz nie byli w stanie ani przed sobą uciec, ani dogonić. Powoli nadchodził świt a ich zabawa każdego dnia kończyła się wraz z świtem.

-Dzisiaj tez nie udało ci się mnie złapać rycerzyku. - Zachichotał.

-A tobie nie dało się uciec Kiciu, za dwa dni o tej same porze dokończymy układ. - Odparła.

Oboje rozeszli się w obie strony, chłopak zniknął w którejś uliczce to samo zrobił rycerz. Rycerz schował się w alejce upewnił się, że nikt go nie zauważy, zdjął z siebie hełm i rozpuścił swoje ciemnogranatowe włosy, z zza nich ukazała się delikatna, chudziutka i dziewczęca twarzyczka. "Szkoda, że nie udało mi się go dzisiaj powstrzymać, następnym razem się uda. Mala dasz radę, pozbędziesz się tego kocura raz na zawsze!"



🎉 Zakończyłeś czytanie [ PORZUCONA ] Miraculum Biedronka i Czarny Kot Najpotężniejsza z Akum 🎉
[ PORZUCONA ] Miraculum Biedronka i Czarny Kot       Najpotężniejsza z AkumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz