Tobiasz poprawił paski plecaka i ruszył w stronę ruchomych schodów prowadzących na peron trzeci. Zapowiedziany na tablicy pociąg do Ostrowa Wielkopolskiego leniwie wtoczył się na stację. Wraz z tłumem pasażerów, chłopak wszedł do wagonu i zajął miejsce tuż przy drzwiach, aby uniknąć problemu z wysiadaniem na swojej stacji. Wyjął z kieszeni telefon oraz słuchawki, po czym włączył specjalną pociągową playlistę. „Etiuda rewolucyjna" Chopina nie współgrała z „Autystycznym" Luxtorpedy, ale jemu to nie przeszkadzało. W tym momencie muzyka stanowiła jedynie tło dla czytanej przez niego książki. Właśnie miał razem z Mackenziem rzucić się do wody, gdy jego uwagę zwrócił hałas. Spojrzał przez okienko w drzwiach na spieszących ludzi. Także jego współpasażerowie opuszczali w pośpiechu pociąg. Czym prędzej schował „Chatę" do plecaka i wyjął słuchawki z uszu. Podążał za tłumem i nasłuchiwał komunikatów.
- Drodzy podróżni! - zawołał kobiecy głos. - Z przykrością informujemy o awarii technicznej na trasie Poznań-Ostrów Wielkopolski oraz Poznań-Łódź Kaliska. Połączenia w tych kierunkach zostały odwołane. Za powstałe utrudnienia serdecznie przepraszamy.
- Po cholerę mi te przeprosiny? - warknął ze złością Tobiasz, naciągając kaptur na głowę.
Wbiegł po schodach i jak najszybciej udał się w stronę dworca na autobusowego. Gdy dotarł na miejsce, przyjrzał się rozkładowi jazdy.
- To musi być jakiś okrutny żart - powiedział do siebie, orientując się, że ostatni autobus do Środy Wielkopolskiej odjechał pięć minut wcześniej.
Wyciągnął z kieszeni telefon i wybrał odpowiedni numer.
- Tak, synku? - odezwała się po dwóch sygnałach kobieta. Chłopak miał już odpowiedzieć, gdy usłyszał huk.
- Wszystko w porządku, mamo?
- To tylko Tośka zrzuciła blaszkę z sernikiem cioci Kasi. Znaczy blaszkę bez sernika.
- Mam problem, bo... - Tobiasz miał właśnie błagać o transport do domu, gdy usłyszał dźwięk rozładowywanego telefonu. - Nie, nie, nie - wyszeptał, gdy zgasło ostatnie światełko na wyświetlaczu. - To będzie świetna Wigilia, nie ma co.
*
Przechadzał się właśnie po Starym Rynku, szukając całodobowego sklepu czynnego także tego dnia, gdy na nos spadł mu pierwszy płatek śniegu. Spojrzał w niebo i natychmiast zamknął oczy. Wcześniejszy zimny wiatr zamienił się w bardzo zimny wiatr ze śniegiem. Naciągnął mocniej kaptur na głowę i przeklinał w myślach. Miał pojechać do Poznania, aby szybko odebrać ostatni zamówiony prezent. Nie wziął ze sobą nic poza lekką kurtką, a w tym momencie żałował tego jak nigdy wcześniej. Udał się w drogę ulicą Wrocławską, a następnie skręcił w Podgórną. Przeszedł kawałek Zieloną i znalazł się u swojego celu - placu Bernardyńskiego. Podszedł do kościoła franciszkanów i delikatnie otworzył drzwi. Wsunął się do środka przez szparę i ruszył w stronę ławek. Usiadł jak najdalej od ołtarza i odetchnął głęboko.
- Tutaj przynajmniej nie wieje - powiedział cicho do siebie.
Rozpiął kurtkę i zajrzał do plecaka. Poza dwiema książkami dla kuzynki znalazł jedynie opakowanie miętówek, które łapczywie wpakował sobie do ust. Nie jadł nic od śniadania, a ostatnie cztery złote postanowił zachować na zaliczkę za ewentualny transport.
Ssąc jeden z cukierków, zamknął oczy i spróbował wyobrazić sobie, co mogło dziać się w jego domu. Wyobraźnia podpowiadała mu zaniepokojoną mamę i tatę powtarzającego, że jest już prawie dorosły, więc na pewno sobie poradzi.
- Jasne. Też chciałbym w to wierzyć.
- Pax et Bonum! - Rozmyślania przerwał mu męski głos. Odwrócił się w jego stronę. - Powinieneś odpowiedzieć: „Zawsze i wszędzie".
![](https://img.wattpad.com/cover/93471330-288-k932881.jpg)
YOU ARE READING
Mary, did you know? ✔ one-shot
SpiritualWyobraź sobie, że w Wigilię Bożego Narodzenia nie masz możliwości powrotu do domu. Pociągi nie kursują z powodu awarii, a ostatni autobus odjechał kilka minut wcześniej. Co zrobisz? --- ✒ Cover by me, @MiriamAntoinette. ✒ Copyright © by MiriamAn...