Spotkanie w bibliotece

209 10 5
                                    

Na wstępie chcę podziękować mojemu dobremu koledze z chóru za wielką pomoc w napisaniu tego rozdziału. Dzięki wielkie Kacper! ;-D
Bez zbędnego przedłużania zapraszam do przeczytania rozdziału. :D

👇Info na dole 👇

Widok pomieszczenia zaparł mi dech w piersi. Nigdy wcześniej nie widziałam biblioteki tak przestronnej i nowoczesnej. Wszędzie książki, a na samym środku sali stała mała lada. Powoli podeszłam do niej. Przed komputerem siedziała na oko trzydziestoletnia kobieta o jasnej, przyprószonej piegami twarzy, rudych włosach spiętych w ciasny kok. Oczy o kolorze granitu były skupione na monitorze.

- Dzień dobry - powiedziałam. Kobieta oderwała wzrok od komputera, przywitała się i wróciła do poprzedniego zajęcia, tym razem wystukując coś na klawiaturze. Wyprowadziła mnie z równowagi swoim zachowaniem w stosunku do mnie. Uderzyłam pięścią w stół. Kilka osób skierowało wzrok w moją stronę. Samej bibliotekarce poruszonej moją reakcją spadły okulary, a waza, której nie zauważyłam wcześniej stłukła się w drobny mak pod moimi stopami.

- Pewna mulatka prosiła, żeby ci przekazać, że czeka na ciebie w alejce ksiąg starożytnych. - powiedziała obojętnie i wskazała palcem w kierunku planu ewakuacyjnego niedaleko lady - tam masz nazwy alei, odszukasz sama - dodała i wyjęła pilniczek.

Od razu ruszyłam we wcześniej wskazany punkt. Na beżowej ścianie wisiał dość duży plan całej biblioteki. Rozejrzałam się w obie strony. Wszyscy albo mieli nosy w telefonach albo czytali ksiązki o nudnych tytułach. Podciągnęłam rękaw bluzki, wystukałam kilka komend na zegarku i przyłożyłam go do ściany. Po sekundzie przeskanowana mapka pojawiła się w 3D na tarczy urządzenia. Po chwili jakby urządzenie czytało w moich myślach, pojawiła się czerwona kropka wskazująca na położenie Alyi. Pobiegłam w pierwszą alejkę i zaraz za zakrętem wpadłam na coś. Zakryłam dłonią zegarek, ale i tak doszło do kolejnego bolesnego upadku na podłogę.

Spojrzała w górę. Jak się okazało, przyczyną tego był ubrany odświętnie, krótkościęty blondyn o oczach koloru mocnego błękitu, pochylający się teraz nad książkami, które rozsypały się wokół mnie. Po okładkach rozpoznałam, że na podłodze leżą m.in. cały cykl "Percy'ego Jacksona", "Harry Potter i Zakon Feniksa", "Eragon", "Runy" i wiele innych. Spojrzał na mnie gniewnie:

- Patrz jak łazisz, łamago! - powiedział pełen nienawiści. W jednej sekundzie jego wyraz twarzy zmienił się na bardziej pogodną. - Oh, przepraszam za moje zachowanie. Jestem Christopher Dumaund. - przedstawił się. Kłaniając się w pas, podał mi swą dłoń. Uśmiechał się szeroko, odsłaniając śnieżnobiałe zęby. Odtrąciłam ją, podniosłam się szybko. Pewnym ruchem strzepnęłam spodnie. Odwróciłam się w odpowiednim kierunku i poszłam do przyjaciółki. Odchodząc, pokazałam środkowy palec temu idiocie.

- Najpierw mnie obraża, a później nagle wyjeżdża z etykietą, kutafon. - powiedziałam do siebie. Spojrzałam jeszcze na urządzenie sprawdzając czy się nie popsuło. Po dokonaniu pozytywnej analizy sytuacji, truchtem zmierzałam w stronę alei ksiąg starożytnych. Nagle moją uwagę przykuł świecący na czerwono punkt, znajdujący się pomiędzy książkami fantasy. Rozglądając się za nieproszonymi gośćmi podeszłam do półki. Bardzo zdziwił mnie widok śpiącej Tikki. Szturchnęłam ją lekko palcem. Leniwie otworzyła swoje duże niebieskie oczy i spojrzała na mnie ze znużeniem.

- Tikki, co ty tu robisz? Jeszcze cię ktoś zobaczy. - szepnęłam przestraszona, miałabym bardzo duże kłopoty.

- Obserwowałam sytuację i nie podoba mi się ten Christopher. Myślę, że... - zaczęła.

Wyzwolicielka ParyżaWhere stories live. Discover now