08

222 27 2
                                    

Po odmówieniu Melvesowi z wyrzutami sumienia weszłam do swojego pokoju, trzaskając drzwiami. Położyłam się na swoim dawnym łóżku, patrząc w sufit. Co będzie dalej z moim życiem? Zaczęłam płakać w poduszkę, nie wiedząc, co innego powinnam zrobić.

***

Kiedy trochę mi przeszło, postanowiłam zejść na dół, aby się czegoś napić.
Shawnowi na pewno było przykro, że odmówiłam pomocy, której chciał mi udzielić. Nie wiedział do końca, co mi się stało, bo moja mama z tego, co słyszałam, odpowiadała zdawkowo. Nie rozwijał tematu, wiedząc, że nie powinno się tego robić, gdy ktoś nie chce sam powiedzieć, o co chodzi. Pożegnał się z moimi rodzicami i wraz ze zmęczoną siostrą wrócił do swojego domu. Dopiero wtedy postanowiłam wyjść z ukrycia schodów, ale zatrzymałam się, słysząc słowa mamy.

— Shawn to kochany chłopak — powiedziała kobieta do swojego męża.

— Jest w porządku — oznajmił tata. — Gabrielle wraca jutro na uczelnie? Osobiście uważam, że powinna na trochę u nas zostać.

— Wiesz dobrze, że nie zostanie — prychnęła. — Ale można spróbować.

— Będzie zła, jak będziemy próbowali ją zatrzymać. Lepiej nie ryzykować — stwierdził, cicho śmiejąc się pod nosem.

***

Spałam przez większość dnia. Dopiero grubo po piętnastej podniosłam się z łóżka. Wprawdzie nie miałam ochoty tego robić, ale głód zaczął mi przypominać o tym, że pora coś zjeść. Narzuciłam na swoją piżamę szlafrok i powoli zeszłam na dół. Byłam zdziwiona, gdy nikogo tam nie zastałam. Wyjęłam z lodówki mleko, które następnie wlałam do miski. Podgrzałam je w mikrofalówce, w międzyczasie szukając płatków. Wraz z posiłkiem, usiadłam do stołu i zaczęłam jeść. Jutro wczesnym rankiem, będę musiała wrócić do Portland, aby przez resztę dnia przygotować się na zajęcia. Gdy kończyłam posiłek, drzwi wejściowe od domu się otworzyły, a do środka weszła szczęśliwa rodzinka Winslet.

— Babcia cię pozdrawia, Gabby — powiedziała mama, odkładając ciasto, które od niej przywieźli.

Skinęłam głową, wkładając miskę do zlewu.

— Poza tym uważam, że powinnaś przeprosić Shawna. Było mu przykro, gdy tak ostro zareagowałaś na jego pomoc.

— Daj spokój, Ana — rzekł Robert. — Nikogo to nie obchodzi.

— Dzięki, tato. — Zaśmiałam się, widząc zbulwersowaną minę kobiety.

— Przynajmniej wiemy, po kim masz taki charakterek — skwitowała swoją wypowiedź, zaparzając kawę.

— Anastazjo, nie bądź niegrzeczna — przekomarzał się z nią, chcąc rozluźnić atmosferę.

Wymknęłam się z kuchni, chcąc wrócić do pokoju. Znieczulenie puściło, więc gdy wchodziłam po schodach, pojawił się ból kolana. Syknęłam i zamknęłam się w swoim pokoju.

— Jak ma być tak codziennie, to nie dam rady — szepnęłam do siebie.

Wyciągnęłam maść, którą doktor zapisał mi dodatkowo, na takie sytuacje jak ta. Wycisnęłam przezroczystą substancję na swoją rękę, a następnie posmarowałam nią swoje kolano z małym ubytkiem przy zgięciu. Tak, chondromalacja jest widoczna, jeśli ma się wyprostowane kolano, widać mały ubytek poniżej rzepki. To trochę krępujące, gdy chce się włożyć sukienkę, czy spódniczkę. Po wysmarowaniu kolana odłożyłam tubkę na bok, a ręce umyłam letnią wodą w łazience. Postanowiłam, że spakuje już niektóre rzeczy do torby, aby nie robić tego na ostatnią chwilę. Ubrania, które zamierzałam ubrać na podróż, odłożyłam na bok.

~~Shawn~~

Lubiłem po południu biegać wzdłuż plaży w Harpswell. Uwielbiałem sport i mimo przeprowadzki, nie zamierzałem rezygnować z aktywnego trybu życia. Zrobiłem sobie przerwę, siadając na kamiennym podłożu. Łapiąc powietrze, obserwowałem statki dryfujące po spokojnych częściach wód Oceanu Atlantyckiego. Byłem ciekawy, co myślała o mnie Gabrielle. Rozmyślenia na temat dziewczyny, przerwał mi damski, dość piskliwy głos.

— Cześć! Jesteś tu nowy, prawda? — zapytała, siadając obok mnie. — Jessica jestem. — Wyciągnęła w moją stronę dłoń.

— Shawn. — Skinąłem do niej głową, nie będąc zbytnio zainteresowany jej osobą. Wydawała się nachalna.

— Widziałam cię wczoraj na Scary Farm, tylko z głupim towarzystwem — pisnęła. Spojrzałem przelotnie na jej usta, które próbowała nieudolnie powiększyć kredką.

— Dlaczego tak uważasz? — uniosłem pytająco brew. Broń Boże, nawet przez chwilę nie pomyślałem, że Gabrielle można by było nazwać głupią.

— Pewnie nie wiesz, ale ona prowadzi bloga, lub coś podobnego i z czasem również ciebie tam obrazi. Większość z mojego otoczenia, publicznie tam uraziła, a gdy oni na nią naskoczyli, to wielce poszkodowana chciała się zabić, aby zwrócić na siebie uwagę — zaśmiała się na końcu. Nie mogłem uwierzyć w to, co usłyszałem.
Starałem się podczas rozmowy spojrzeć w oczy ciemnej blondynki, ale jej puste spojrzenie mnie niepokoiło. Nie było widać w nim żadnych emocji, tylko przerażającą obojętność. Trudno było więc zgadnąć, czy kłamie. Wiedziałem tylko, że nie mogłem wyciągać wniosków na temat Gabby, nie znając jeszcze jej wersji. Wątpiłem w to, że chciała odebrać sobie życie tylko po to, żeby zwrócić na siebie uwagę. To było nierozsądne.

— Ciebie też obrażała, tak? — zapytałem w końcu.

— Ode mnie się zaczęło — rzekła. — Zazdrościła mi wszystkiego, a że byłyśmy przyjaciółkami, to wiedziała o mnie sporo.
Jessica zapewne próbowała w tym momencie przeciągnąć mnie na swoją stronę. Robiła wszystko, żeby zniszczyć Gabrielle i mogłem to wyczuć przez jej ciągłe obrażenie brunetki.

— Poza tym, chyba jest lesbijką, nigdy nie widziałam jej z chłopakiem, z resztą kto by chciał taką brzydotę — zachichotała żałośnie. Zdecydowanie miała zbyt wysokie mniemanie na swój temat. Śmieszyło mnie to, jak dziecinnie w tym momencie zachowywała się blondynka. Czy jej hobby było plotkowanie zmyślonych faktów?

— Nie uważam, żeby Gabrielle była nieładna — powiedziałem.
Coś mi nie pasowało w zachowaniu tej ciemnej blondynki. Poza tym, kto normalny podchodzi do nieznajomego chłopaka i opowiada mu o tym, co zrobiła jakaś dziewczyna? Musiała ona mieć w tym jakiś interes.

— Widocznie się nie znasz — prychnęła.

— Poza tym, dlaczego przedstawiasz ją w tak złym świetle? I to obcej osobie?

— Po prostu cię ostrzegam. Jeśli chcesz mieć w tym mieście towarzystwo, jestem ja. Przemyśl to — zakończyła wypowiedź, wstając. Odeszła.

— Dziwne — szepnąłem sam do siebie, nie rozumiejąc zbytnio sensu tej rozmowy.

Tajemnicza dziewczyna pojawiła się znikąd, przedstawiła w okropnym świetle Gabby i po prostu odeszła. Dała teraz mi kolejny powód do tego, żeby ją bliżej poznać. Chciałem wiedzieć, co tak naprawdę się stało. Kto w tym wszystkim jest winny i kłamie, a kto jest poszkodowany. Nie mogłem o tym tak po prostu zapomnieć. Nie byłbym wtedy sobą.

Podniosłem się z kamieni, stając na równe nogi. Spojrzałem na miejsce, w którym ostatnio pierwszy raz się spotkaliśmy. Może i Gabrielle jest trochę zamknięta w sobie, ale to nie oznacza, że jest okrutna wobec innych. Poza tym, czy brak chłopaka od razu musiał oznaczać, że wolała osoby tej samej płci? Niekoniecznie, ale ja chciałem to sprawdzić. Musiałem wiedzieć, czy miałem jakieś szanse. Nic nie mogło mnie powstrzymać przed poznaniem prawdy.

__________________________________________________________________________________

Możesz zostawić coś po sobie. ⭐️🌿

Winds Of ChangeDonde viven las historias. Descúbrelo ahora