0.

59 8 3
                                    

Co było pierwsze? Wie tylko Bóg. I Amara. Czy on był pierwszy? A może ona? Jasność? Czy Ciemność? Tego nigdy nikt się nie dowie. Ojciec, oddzielając jasność od ciemności stworzył coś wielkiego - wszechświat. Jednak... Czuł się samotny. Dlatego stworzył nas.

Najpierw byli archaniołowie - Lucyfer, Michał, Rafał, Gabriel. Później stworzył anioły mające za zadanie opiekowanie się innymi aniołami. Coś na podobieństwo archaniołów, tylko naszym zadaniem była opieka. Jestem jedną z nich. Taka mała hierarchia. Jednak Amarze się to nie spodobało, więc Bóg z pomocą archaniołów zamknął ją w klatce. Wiedziałam, wszyscy wiedzieliśmy, że Ojca to boli, ale nie mieliśmy wyboru. Później - stworzył resztę aniołów. Gdy już ukształtowaliśmy niebo - Bóg zaczął tworzyć świat, ląd, roślinność, zwierzęta i w końcu - człowieka. Każdy z nas był zachwycony tym stworzeniem. Każdy tylko nie Lucyfer. Bóg musiał to przewidzieć - właśnie dlatego dał nam wolną wolę - więc poradził sobie z powstaniem w niebie dzięki pomocy Michała, archaniołów i innych aniołów, a Lucyfera i jego współwyznawców strącił.

Z biegiem lat ludzkość rozwinęła się - z tych małych, nic nierozumiejących stworzeń, wyrosły w końcu pierwsze dzieci, pierwsze cywilizacje, później państwa, miasta, wojny... Słyszeliśmy tak dużo modlitw, wszyscy wołali o pomoc... Ale Bóg stwierdził, że po stworzeniu opuści nas, bo damy sobie radę. Nie dawaliśmy. Posyłaliśmy co raz kilku naszych na ziemie - czasami dało się złagodzić konflikt, czasami nie - nie znaliśmy się bowiem na ludzkich uczuciach.

Nie o tym jednak chciałam powiedzieć - jako aniołowie stworzeni na wzór i możliwości archaniołów dostaliśmy zadanie: strzec młodszych aniołów, pilnować ich działań i dbać o ich łaski. Polecenie zostało wypowiedziane sztywno i surowo, ale między nami doszło do porozumienia - opiekujemy się tymi, których sobie upodobamy. Oni jednak nie wiedzieli o naszym istnieniu: byli pewni, że istnieją tylko archaniołowie i oni. Dziwne, ponieważ w niebie każdy każdego zna - jednak my byliśmy zabezpieczeni na wszelki wypadek - wiedzieli o nas tylko archaniołowie i Bóg.

Byliśmy przy narodzinach wielu aniołów, tysiącach stróży. Jednak pod opiekę wzięłam tylko jednego. Tylko jego. Widziałam to coś w jego niebieskich oczach: upodobanie ludzi. Gdy tylko dowiedział się kim są i co potrafią prawie każdą wolną chwilę spędzał na obserwowaniu ich. Widział ich rozwój, wzloty i upadki. Miał nawet pewnego chłopca jako swojego podopiecznego - ale jak każdy człowiek, w końcu zmarł. Jego dusza trafiła do nieba i mój wybrany nie miał już z nim do czynienia. Przeżył to bardzo, bo ludzie, którzy umrą i trafią do nieba - zostają w nim. Każdy człowiek ma własne niebo, miejsce i ludzi, z którymi chce je tworzyć i żyć w nieskończoność. Od tamtego czasu nie przywiązał się już do nikogo więcej. Musiałam uleczyć jego łaskę, ponieważ mimo, że aniołowie nie zaznają uczuć - do podopiecznych czuje się zobowiązanie i prawie ludzką, o tyle ile słyszałam, miłość. Po stracie podopiecznego nasza łaska zostaje zraniona.

Po ponad 2000 lat swoją działalność zaczęli bracia Winchester. Wszyscy o nich słyszeliśmy, nie wszyscy ich spotkaliśmy. Ja spotkałam się z obydwoma: najpierw z Deanem. Musiałam wymazać mu pamięć i przywrócić do życia. Poczułam do tego chłopaka coś dziwnego, chociaż nie wiedziałam co to jest. Po pewnym czasie spotkałam się z Samem, jemu również musiałam wymazać pamieć i przywrócić do życia, chociaż przed dotknięciem jego głowy zapytał mnie jak się nazywam.

- Madelaine -powiedziałam miękko- A teraz: do zobaczenia. 

Niesamowite ile potrafili wycierpieć i ile razy próbowali oddać za siebie życie, chociaż wciąż im je przywracaliśmy.

Aż pewnego dnia Dean trafił do piekła. A mój ukochany go wyciągnął. Tym samym przypięczętował sobie nowego od ponad 400 lat wychowanka. Już wtedy wiedziałam, że nie będzie łatwo, ale nie myślałam, że sytuacja potoczy się tak jak się potoczyła.

Przed p̶o̶c̶z̶ą̶t̶k̶i̶e̶m̶ końcem świata. |Castiel|Supernatural|Where stories live. Discover now