chapter six

119 16 10
                                    

Lubię, gdy świeci słońce, ale nie w taki sposób w jaki dzieję się to teraz. Leżę na plaży, na którą przyszedłem z myślą, że odpocznę, a zamiast tego jestem zmuszony słuchać wrzasków rozpieszczonych dzieci i mało ciekawych opowieści z życia Nasha Griera. Uwierzcie, że na niego nawet metoda, w której udawałem, że śpię nie zadziała.

Więc kolejny raz skończyłem tak, a miało być w ogóle inaczej. Moje myśli przerwało gadanie Nasha, a raczej imię wypowiedzanie przez niego.

- no a Maggie - powiedział poprawiając okulary na nosie - czy jej gorąca siostra?
- żadna na ciebie nie spojrzy - powiedziałem pół żartem pół serio.
- dlaczego tak sądzisz? - udał oburzonego rozgądając się dookoła - patrz - wskazał na dwie dziewczyny średniego wzrostu - zaproszę je dzisiaj do nas.

Następnie chłopak wstał i szybkim krokiem podbiegł do dziewczyn, cały czas obserwowałem sytuacje, aż do momentu, w którym zwieszony Nash przyszedł i usiadł na leżak.

- poprosiły mnie mnie o twój numer - odparł przewracając oczami, a ja roześmiałem się i poklepałem Nasha po plecach udając zawiedzionego.
- ale powiedziałem, że jesteś 35 letnim tranwestytą bez penisa - odrzekł mrugając, a na jego twarzy pojawił się mały uśmiech- od razu uciekły.

Otworzyłem szroko buzię nic więcej nie mówiąc i wracając do starej pozycji.

- ale - chłopak zaczął ponownie, a ja wziąłem głęboki wdech - załóżmy się.
- jak wygram przestaniesz łazić za mną? - zapytałem udając zachwyconego tą propozycją.
- tak, ale jak ja wygram chodzisz ze mną tam, gdzie tylko chcę - odpowiedział - jesteś prawiczkiem?

Zjechałem chłopaka ostrym wzrokiem.

- nie - odrzuciłem ostrym tonem pokazując, że pytanie było nie na miejscu.
- znaczy wiesz, jeśli nim jesteś to nic starsznego, nie ma się czego...

Zanim chłopak zdążył dokończyć zdanie wstałem i zacząłem się ubierać nie zwracając uwagi na zwieszonego Nasha.

- ale to na prawdę nic strasznego - mówił dalej ściszając głos i próbując zatuszowac swoje zawstydzenie.
- Nash daj mi żyć - odrzuciłem przewracając oczami - i jeśli ty jesteś to nie zdziwiłbym się - wzruszyłem ramionami unuszą kąciki ust ku górze - jesteś Nash Grier.

Zanim chłopak zdążył zrozumieć przekaz moich słów zabrałem wszystkie rzeczy do końca i poszedłem w stronę domu nie zwracając uwagi na wszystkie oglądające się za mną panny.

Za piętnaście trzecia byłem już w domu, ale zanim zdążyłem pociągnąć za klamkę zrobił to ktoś inny uderzając przy tym w moją klatkę piersiową i upadając prosto przed moimi stopami.

Na podłodze leżała Selena dramatyzując i płacząc przy tym trzymając jakiś kawałek materiału w ręku, zaraz za nią wybiegła zdyszana Maggie chwytając te coś z ręki Seleny i przepraszając pobiegła w stronę domu Jamesa i Carmen.

Ominąłem dziewczynę i oglądając się ostatni raz, zauważając pomagającego Nasha Selenie trzasnąłem drzwiami i udałem się na górę.

Maggie pov:
Wbiegłam zdyszana do domu Jamesa wywołując z całych sił imię mojej starszej siostry, która z tego co wywnioskowałam leżała na tarasie opalając się i popijając drinka.

Stanełam przed nią z kawałkiem materiału i zaczęłam wymachiwać nim na wszystkie strony. Ta jedynie wzruszyła ramionami i posłała mi głupkowaty uśmieszek.

- co to jest? - zapytała udając oburzoną.
- ty dobrze wiesz co to - powiedziałam unosząc głos - dlaczego pociełaś ulubiony strój Seleny? ta biedna dziewczyna nie jest niczemu wina - dopowiedziałam rzucając w nią resztkami stroju.
- to nie ja, a nawet jeśli to zasłużyła - prychneła zakładając spowrotem okulary na nos - niech przestanie podrywać mojego narzeczonego.
- jesteś zazdrosna o Jamesa? - zaśmiałam się jej prosto w twarz udając zdziwioną - czy może o Camerona co? Bo nie leci na twoją głupią buźkę?
- smarkulo, patrz jak to odzywasz, albo rodzice szybko się dowiedzą o twoim zachowaniu - rzuciła oschle - dzisiaj ma być cicho bo przychodzą znajomi z pracy Jamesa, a tą swoją przyjaciółkę trzymaj z daleka od Jamesa i moich pieniędzy.

Westchnęłam głośno i zmierzając ku wyjściu odwróciłam się poraz ostatni.

- wiesz co dzis zrobię? - zapytałam retoryczenie, gdyż wiedziałam, że Carmen nie zna odpowiedzi na to pytanie - impreze.

Cały dzień minął całkiem szybko, zaprosiłam znajomych z dalszych okolic na imprezę, która miała zacząć się za niecałe 40 minut. Wyjątkowo szybko poszły mi dziesiejsze przygotowania. Zeszłam na dół, aby zastać tam kompletną bieganinę.

- kto ogłasza imprezę 5 godzin przed jej rozpoczęciem? - krzyczała Cara poprawiając szminkę przed lustrem -  znalezienie moich ulubionych kolczyków zajęło mi godzinę.

Przewróciłam żartobliwie oczami ustawiając ostatnie przekąski na stole.

Parę minut potem z domowników byli juz wszyscy, a przez drzwi zaczęli wchodzić pierwsi goście. Rozglądajac się po wielkim salonie zauważyłam brak jednej osoby. Omijając wszystkich pobiegłam na górę i bez pukania wparowałam na pokoju Camerona. Ten podnosił ciężarki nie zwracając uwagi na moją obecność.

Zirytowana wyrwałam na słuchawkę z uszu dzięki czemu chłopak posłał mi spojrzenie pełne śmierci.

- będziesz mi ignorował? - rzuciłam najbardziej ostro jak potrafiłam.
- nikt Cię tutaj nie zapraszał - powiedział obojętnym tonem - więc oddaj mi moje słuchawki i wyjdź - wyciągnął rękę w moją stronę.
- nie zejdziesz na imprezę? - zapytałam kolejny raz ignorując chamstwo chłopaka.
- nie, nie zęjdę - powiedział podnosząc głos i wyrywając z moich rąk słuchawki - znajdz sobie kogoś innego kogo możesz męczyć i spadaj - dopowiedział zakładając słuchawki spowrotem w uszy i kontynuując swoje wcześniejsze czynny.

Zszokowana opuściłam pokój i wyrzucając z głowy chamskie zachowanie Camerona udałam się na dół w celu dobrej zabawy na resztę nocy.

Po trzech godzinach moja głowa to była jedna wielka bomba, która miała zaraz wybuchnąć, ale mało wtedy mnie to obchodziło, gdyż liczyła się dobra zabawa i świetna muzyka grająca w tle. Oparta o domowy bar piłam wódkę z sokiem próbując załapać ostrość obrazu, a w moim stanie to było na prawdę niezłym wyzwaniem. Podnosząc szklankę do góry w celu wzięcia kolejnego łyka zauważyłam, że nagle magicznym sposobem znikła ona z moich dłoni, a ja oburzona odwróciłam się, aby zobaczyć Camerona połykającego resztę picia.

- oddawaj - rzuciłam próbując wyrwać moją własność z jego rąk.
- dla Ciebie juz wystarczy - krzyczał przez muzykę nachylając się do mojego ucha.
- będę piła tyle ilę będę chciała - odkrzyknęłam chwytając całą wódkę  do ręki i podnosząc do ust.

Cameron natychmiast mi ją wyrwał i złapał na ramię pchając w stronę wyjścia.
Wyrwałam się mu niemal, że natychmiast i odsunęłam na sporą odległość.

- co ty robisz Cameron? - krzyknęłam z całą siłą w płucach - nie jesteś moim tatą!
- nie można ci tyle pić, jesteś niepełnoletnia i nieodpowiedzialna - przewrócił oczami zakładając ręce na klatkę piersiową.
- wiesz co mi można? - zapytałam i nie czekając na odpowiedź chwyciłam pierwszego lepszego chłopaka, którym okazał się być Nash pod ramię i z całej siły wpiłam się w jego usta nie zważając na nieprzyjemny smak alkoholu i papierosów w moich ustach.

Sekundę potem kontynuując pocałunek otworzyłam oczy, aby zobaczyć zszokowanego Camerona, który stał w miejscu i przyglądał się całej sytuacji.

Brunet po dłuższej chwili odszedł od nas przy tym podchodząc do Seleny i chwytając za jej chudę ramię, odwrócił ją i powtórzył moje ruchy na dziewczynie. Zaskoczona Selena z początku nie odwzajemniła pocałunku Camerona, jednak kiedy zrozumiała kim jest brunet próbujący nakłonić ją do pocałunku natychmiast go oddała. I takim oto właśnie sposobem zaczęła się nasza wojna na wzrok. Każde z nas całowało kogoś innego, ale każde z nas także nie spuszczało z siebie wzroku.

Skupiając się bardziej na Nashu zauważyłam, że muzyka przestała grać, a światło rozjaśniło cały pokój. Zszokowana natychmiast odskoczyłam od Nasha, aby sekundę potem zobaczyć tajemniczą postać w drzwiach i Carę we łzach biegnącą w stronę przystojnego bruneta.

Tym brunetem okazał się być sławny na całym świecie Shawn Mendes.

W moich drzwiach stał pieprzony Shawn Mendes.

***
nie wiem mam wrażenie że to wszystko bez sensu i chyba będę zmuszona usunąć ta książke.

We Found Love || dallasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz