Cry

748 86 22
                                    

Cześć i czołem, jestem i przynoszę dla ciebie pierwszy rozdział, drugiej części sometimes! Mam nadzieję, że spodoba Ci się równie mocno, co część pierwsza i emocje w niej zawarte, trafią prosto do twojego serducha.

✴✴✴

Ona znów nie przyszła, a ja znów płakałam, bo nie było jej przy mnie. Mówiła, że jestem dla niej całym światem, jej niebem i ziemią, jej największym skarbem i najcenniejszą gwiazdą, ale widocznie kłamała.

Bolało mnie to niezwykle mocno. Czułam się, jakby ktoś kopnął moje serce z całej siły, a duszę wycisnął jak gąbkę. Nie widziałam jej już ponad dwa tygodnie i przez ten czas zrozumiałam, jak bardzo ją lubię.

Może i nie była to miłość, jakiej doświadczają nastolatki do swoich idoli, nie wiem nawet, czy można było to nazwać miłością. Wiem tylko, że bez niej, nic nie było takie same. Dusiłam się czystym powietrzem, a razem z nią mogłam żyć nawet bez tlenu. Czułam, że jest mi bardzo bliska, jak siostra.

Brakowało mi jej niesamowicie. Coś kłuło mnie w klatce piersiowej i coś we mnie zaczęło pękać. Mimo że była już jakaś czwarta nad ranem, ja nadal naiwnie na nią czekałam, mając głupią nadzieję, że zjawi się, przeprosi i zapewni mnie, że już wszystko dobrze. Ale tak się nie stało, a na dodatek, nic nie było dobrze.

Zaniosłam się płaczem, bo tak bardzo chciałam spędzić z nią sylwestra, a nowy rok już trwał od czterech godzin. W powietrzu unosił się jeszcze zapach spalenizny, po ziemi walały się niedopałki petard, a niektóre z nich można było zobaczyć jeszcze na niebie.

Nagle coś spadło z nieba, a dokładniej lekko podpalona po bokach karteczka (wiesz, taka jak w filmach). Słowa na niej zawarte, z niewiadomych przyczyn, przyprawiły mnie o szybsze bicie serca.

,,Wiesz, jak to jest być martwym od środka?"

Również z niewiadomych przyczyn, pokręciłam głową na boki. Ściskając kawałek papieru w dłoni, położyłam się na chodniku. Moje oczy pozostawały szeroko otwarte, a wszystkie myśli gdzieś wyparowały. Poczułam pustkę, jeśli w ogóle można pustkę poczuć. Patrzyłam na niebo, z którego gwiazdy, z minuty na minutę, znikały. Były coraz słabsze i jedna po drugiej traciły swój blask.

Patrzyłam tępo w ciemność, a z moich oczu wypływały łzy. Ani razu na mojej twarzy nie zawitał grymas smutku czy bezsilności. Oczy nie zamykały się, a chłodne krople i tak spływały po mojej twarzy. A może to był deszcz? Łzy zmieszane z deszczem? Deszcz zmieszany ze łzami?

Straciłam poczucie czasu, straciłam wszystko. Razem z wiatrem, dotarł do mnie paragon. Normalnie nie zwróciłabym na niego uwagi, lecz przypomniałam sobie moją tradycję z dzieciństwa. Zawsze w nowy rok pisałam na karteczce swoje życzenie, które później było przeze mnie palone.

Spojrzałam jeszcze raz w niebo i rozejrzałam się wokół siebie w poszukiwaniu czegoś do pisania. Może się to wydawać niemożliwe, ale znalazłam. Był to maleńki kawałeczek cegły, który starczyłby na napisanie jedynie jednego słowa.

Musiałam się dobrze zastanowić. Czego ja tak naprawdę pragnęłam? Szczęścia? Spokoju? Zdrowia? Miłości? Pasji?

Czego potrzebowałam? Pieniędzy? Czasu? Spokoju? Radości?

Dopiero po chwili, gdy dochodziła już piąta, wiedziałam. Wiedziałam o czym marzyłam, czego pragnęłam, czego potrzebowałam. Wolności.

Wolności.

Wolności od myśli, uczuć, zmartwień. Chwili spokoju, kiedy będę czuła się czysta, jasna i żywa. Kiedy nie będę myśleć o konsekwencjach, o innych. Kiedy nie będę czuła się winna. Bo poczucie winy jest niewielką ceną za szczęście.

Wolność.

✴✴✴✳✳✳❇❇❇

A ty, czego pragniesz?

constellation ✔Where stories live. Discover now