Chłopak potrzebny od zaraz

1.1K 116 33
                                    

Hoseok był niczym słońce. Dokładniej,  wschodzące słońce, sprawiające, że wszystko dookoła budziło się do życia. Przynajmniej takie Yoongi odnosił wrażenie, kiedy chłopak jako nowy neurochirurg wtargnął do jego życia, czy raczej szpitala, w którym pracował. 
Nie była to miłość od pierwszego wejrzenia. Można tu było nawet mówić o drobnej zawiści, która na dobrą sprawę powstała bez konkretnego powodu. Owszem, Hoseok zdecydowanie uśmiechał się zbyt szeroko, zachowywał się zbyt mało poważnie, był na językach personelu przez dobre dwa miesiące, czego Yoongi nie mógł już słuchać i do tego za bardzo przywiązywał do swoich pacjentów, każdego traktując jak swojego przyjaciela, co według Yoongiego było niedopuszczalne, bo przywiązanie równało się z cierpieniem, cierpienie z płaczem (a Hoseok wyglądał wtedy wyjątkowo brzydko), lub nawet urazem psychicznym, a lekarz nie może być słaby psychicznie... ale mimo to i Yoongi z czasem przyzwyczaił się do niego i zdołał zrozumieć, że pochwały dotyczące jego osoby nie były bezpodstawne. Sam podziwiał go za odwagę i umiejętność wywoływania iskry nadziei, nawet tam, gdzie dawno zgasła. Yoongi był jednym z takich przypadków. Hoseok nie był żadnym Bogiem, nie potrafił czynić cudów, ale z pewnością udało mu się wpłynąć na niego pozytywnie i przede wszystkim przebić przez niewidzialną barierę chroniącą jego umysł przed innymi, na co sam Yoongi myślał, że nikt nie będzie mieć szans. Dostał się do jego wnętrza i zapieczętował je specjalnym rodzajem uśmiechu, specyficznym poczuciem humoru, niecodziennym podejściem do życia, podnoszącymi na duchu objęciami i gorącymi pocałunkami. Sprawiał, że wszystko w Yoongim budziło się do życia.
Do czasu, kiedy nadzieja szpitala Gookil nie dostała propozycji przeniesienia do lepszego szpitala. Yoongi wcale nie miał mu tego za złe, wręcz był jednym z tych, którzy zachęcali go do rozpatrzenia jej pozytywnie. Wizja rozłąki przerażała go, ale chciał by Hoseok rozwijał się jako lekarz. Myśl, że go ogranicza zbyt bardzo by go męczyła. Poza tym, to było tylko inne miasto, ten sam kraj... zawsze mogli dzwonić do siebie i się odwiedzać. Yoongi więc nie czuł się zdradzony, kiedy Hoseok nie zawahał się zbyt długo przed przeniesieniem do innego szpitala. Zdradzony poczuł się dopiero, gdy po jakimś czasie zaczął coraz mniej dbać o to by ich kontakt nie został urwany, zasłaniając się pracą, która też stawała się częstym powodem ich kłótni, a przecież obiecali sobie, że nigdy nie stanie im na drodze. Aż wreszcie po miesiącu ciszy, przyjechał do niego by oficjalnie zakończyć ich związek, tłumacząc, że "związek na odległość w naszym zawodzie nie ma sensu, ale możemy zostać przyjaciółmi" i przy okazji zabrać swoje rzeczy z mieszkania Yoongiego. A może przyjechał po rzeczy przy okazji z nim zrywając? Yoongi już nie był niczego pewien. Ale niecałe półtora roku później, kiedy już zdołał się nieco otrząsnąć i z fazy "cholera, on mnie nie kocha, nie dam rady go odzyskać, jestem singlem i co mam teraz zrobić" przeszedł w fazę "jestem singlem i muszę jakoś z tym żyć", ponownie zobaczył go w swoim szpitalu. Cały promieniał, jak wtedy, kiedy przyszedł tu po raz pierwszy. Teraz jednak pojawił się tu bez fartucha i w celach czysto prywatnych – po to by Yoongiemu, jak i jeszcze innym osobom wręczyć ładnie ozdobioną kopertę. Yoongi musiał ją przyjąć, bo w końcu byli przyjaciółmi, a on absolutnie już nic do niego nie czuł. Było mu obojętne to, że jego były chłopak miał żenić się z jakąś Sohee i właśnie dlatego jeszcze tego samego wieczora upił się do nieprzytomności. Właśnie tak.

- Ale z niego dupek – skwitował tą całą sytuację Taehyung, zaprzyjaźniony barman, którego Yoongi odwiedził kilka dni później. - Jak dobrze, że nie byłem z nim na tyle blisko, bym mu nakopał. Ludziom zdarza się odkochać, ale jak mógł mieć czelność tak po prostu przychodzić i zapraszać Cię na swój ślub? Przecież niewiele czasu minęło...
Lekarz przyznał mu rację, skinieniem głowy. Taehyung dokładnie cytował jego myśli.
- Jeszcze żebyś go widział. Cały promieniał. Jebany... - potrząsnął lekko szklanką, przez chwilę w zamyśleniu wpatrując się w jej zawartość, nim wypił niemal połowę duszkiem. -... on chyba naprawdę ją kocha. - stwierdził po chwili już pozbawionym oburzenia głosem.
Mimo muzyki dość głośno lecącej w tle, udało mu się usłyszeć głośne prychnięcie wychodzące z ust barmana. - E tam. Pewnie mu się znudzi i szybko się rozwiodą, albo... - Taehyung urwał swoją wypowiedź, ale Yoongi wiedział co ma na myśli. Jeśli para tak szybko bierze ślub, to zazwyczaj albo z głupoty, albo przez sprawy finansowe, albo... ta cała Sohee musiała zajść w ciążę, czego nawet wolał już sobie nie wyobrażać. Chociaż Hoseok najprawdopodobniej ładnie by wyglądał z dzieckiem u boku. Yoongi nigdy by mu tego nie dał.
- Ech, nie ma co się łamać Yoongi. Koleś ewidentnie nie był Ciebie wart, na pewno znajdziesz kogoś lepszego. Jak to mówią, złamane serce najlepiej wyleczyć nową miłością. A ślubem się nie przejmuj. I tak chyba nie idziesz, nie?
Milczenie Yoongiego spowodowało, że ręce Taehyunga by opadły, gdyby nie to, że właśnie przygotowywał drinka. - No nie.
- Nie wiem – stwierdził podirytowany lekarz, po tym jak dopił zamówiony trunek do końca. Oczywiście, że nie chciał, ale z drugiej strony głupio mu było odmówić, gdy Hoseok specjalnie pofatygował się z przyjazdem by wręczyć mu zaproszenie osobiście, nawet chciał się z nim spotkać przed ślubem. Skłamałby też mówiąc, że w ten sposób chłopak nie wzbudził w nim po raz kolejny żadnej nadziei. Kto wie, może jeszcze mu zależało i chciał by Yoongi jakoś zareagował?
- Pójście tam nie skończy się dobrze Yoongi – przyjaciel jak zwykle pomógł rozwiać mu wątpliwości. - Znowu Cię wykorzysta, i tyle będziesz z tego miał. Poza tym jak chcesz mu się pokazać w takim stanie? To w ogóle nie jest w Twoim stylu.
- A co jest niby w moim stylu? - spytał, zrezygnowany. Taehyung na chwilę oddalił się od niego by wręczyć zamówienie jednej z dziewczyn, którą jeszcze odprowadził wzrokiem zanim zaczął lustrować nim Yoongiego.
- To. Zapijanie smutków w alkoholu. Nie obraź się, ale od kiedy z Ciebie taki mięczak? Jesteś przecież twardy nie tylko tam na dole co rano. Jeśli naprawdę masz zamiar tam pojechać, to pokaż mu siebie takiego, jakiego Cię poznał, pokaż mu klasę. Żeby żałował, że to nie ty stałeś obok na ślubnym kobiercu, jak będziesz mu gratulował.
Spojrzał na niego spode łba. Taehyung był jedną z tych osób, które miał ochotę uderzyć i przytulić jednocześnie. Wiedział, że przyjaciel chce dla niego dobrze, jednak dla Yoongiego sytuacja wydawała się bardziej skomplikowana niż ten myślał.
- A w jaki sposób niby mam mu tę klasę pokazać? Nie jestem już taki jak wcześniej.
Jasnowłosy barman pokręcił głową. - Tylko Ci się tak wydaje, kochany... - urwał na moment by wziąć głębszy oddech i przygotować siebie do opowiedzenia o kilku etapach przez które młody lekarz musiał przejść, jeśli chciał jakoś odzyskać serce Hoseoka.

Po pierwsze: zakop topór wojenny z golarką. Zarost absolutnie Ci nie pasuje, zwłaszcza kiedy rosną Ci trzy włoski na krzyż.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jan 05, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Chłopak potrzebny od zaraz // YoonminWhere stories live. Discover now