16

4.4K 344 20
                                    

Nie mogłam się powstrzymać ^^ Czytajcie i gwiazdkujcie. Jeśli chcecie komentować na tt #wzcssq

💎💎💎

Obudziły ją odgłosy rozmowy. Najpierw niewyraźne, a potem coraz głośniejsze. Kosper wykłócał się o coś z Margaret, ale kiedy Katie otworzyła oczy umilkł w pół słowa. Rozejrzała się po białym pokoju i wspomnienia uderzyły ją ze zdwojoną siłą.

Wciągnęła głośno powietrze i usiadła gwałtownie. Zakręciło jej się w głowie i gdyby nie Kosper upadłaby.

- Gdzie mój telefon?! - chciała krzyknąć, ale z jej gardła wyszedł tylko cichy chryp.

Chłopak wymienił zaniepokojone spojrzenia z Margaret.

- Nie bój się, Katie. Twój głos wróci do normy w ciągu najbliższych kilku godzin. Do tego momentu musisz odpoczywać.

Dziewczyna bardzo chciała spytać co się stało, ale oni nie pozwolili dojść jej do głosu. Udawali, że nie widzą jak bezskutecznie pokazuje na migi czego jej potrzeba.

Nosz co za chamstwo! - krzyczała w myślach.

Mimo ich protestów podniosła się i sięgnęła po zeszyt leżący na biurku pielęgniarki.

Co to było?!

Kosper spiął się spojrzał w kierunku drzwi, jakby myśląc o ucieczce. Dyrektorka niemal niezauważalnie skinęła głową, ale Katie była szybsza. Przyszpiliła chłopaka do ściany. Margaret westchnęła. Miała wory pod oczami i zmierzwione włosy, jej ubranie całe było pogniecione.

- Muszę odpocząć. Porozmawiamy jak odzyskasz głos.

Dobre sobie! Grali na czas, ale ona musiała się dowiedzieć. Czym było stworzenie, które na nią wyskoczyło? Mogła się założyć, że nie było nikim ze szkoły. Nie widziała jego twarzy, bo miało czarny kaptur.

Dyrektorka zniknęła, a Kosper założył słuchawki na głowę i zamknął oczy.

O nie! Nikt tak łatwo nie pozbędzie się Katie!

Jednym ruchem ręki zdjęła je i rzuciła na biurko. Chłopak spojrzał na nią zirytowany.

- Co chcesz?

Gdzie jest - zawahała się - Justin?

Chłopak podniósł słuchawki i usiadł na krześle naprzeciwko niej.

- Nie będę odpowiadać na twoje pytania. Nie jestem niczyim cholernym adwokatem!

Jego tęczówki pociemniały. Założył słuchawki, ale zanim zamknął oczy warknął:

- Radzę ci odpoczywać.

Katie rzuciła się na matę i zrobiła dzióbek zupełnie jak małe dziecko. Skutecznie ją ignorował, a ją zżerała ciekawość. Do tego urwała rozmowę z Sophie krzykiem. Gdy nie odbierała przestraszona siostra mogła zadzwonić do mamy, a ona do Margaret. Natomiast dyrektorka nie mogła dać jej do telefonu, bo była nieprzytomna, więc rodzice przerażeni mogli zadzwonić na policje, a gdyby oni zobaczyli wampiry...

Katie westchnęła. Rozbolała ją głowa od gdybania. Objęła się rękami i leżała tak dopóki nie usłyszała cichego śmiechu bruneta. Posłała mu mordercze spojrzenie i wróciła do poprzedniej pozycji. Była świadoma, że jej usta nadal były złożone w dzióbek.

Walić to!

Spojrzała na zegarek nad biurkiem pielęgniarki. Wskazówki kręciły się niesamowicie wolno. Przekręciła się zirytowana na drugi bok. Zamknęła oczy próbując zasnąć, ale nie była wystarczająco zmęczona. W końcu podniosła się do pozycji siedzącej i wlepiła oczy w bruneta. Zamierzała siedzieć tak, dopóki nie skończy się jego cierpliwość. Gdy usłyszała ciche warknięcie uśmiechnęła się. Po paru minutach nie wytrzymał i otworzył oczy wściekły.

- Coś nie tak? - zapytała bezgłośnie.

Chłopak wyszedł z gabinetu zostawiając ją samą. Na początku była zdziwiona jego zachowaniem, ale potem poszła w jego ślady. Naprzeciwko pokoju, w którym leżała  znalazła łazienkę.
Obejrzała się lustrze. Ktoś musiał ją przebrać. Zawstydziła się na myśl, że mógł to być Kosper. Spódniczkę zamieniono na długą, białą koszulę nocną, niczym z filmu o lekarzach. Rozczesała skręcone włosy palcami. Przemyła twarz wodą i wypłukała usta. Robiła siku, kiedy z korytarza usłyszała wołanie Kospera. Spuściła wodę, a gdy wyszła z toelety ujrzała rozwścieczonego bruneta.

Natychmiast wskazał jej na drzwi od sali. Gdy nie zareagowała zbliżył się do niej i złapał mocno.

- Wracaj do pokoju - warknął ciągnąc ją za łokieć.

Spróbowała się wyrwać, ale był zdecydowanie silniejszy. Rzucił ją na matę, z której sturlała się na zimną podłogę. Podniosła się błyskawicznie.

Złość budowała jej w żyłach niczym wrząca lawa.

Napięła wszystkie mięśnie gotowa na ruch ze strony przeciwnika. Miała ochotę wylądować emocje na wampirze stojącym przed nią, który mierzył ją lodowatym spojrzeniem. Odnosiła wrażenie, że z jego oczu może wyczytać, że uważa ją za małą dziewczynkę.

- Siadaj na matę - rozkazał.

- Nie - wycedziła przez zaciśnięte zęby, lecz z jej ust nie wyszedł żaden dźwięk. Co nie oznacza, że Kosper nie zrozumiał przekazu.

W powietrzu niemal można było wyczuć napięcie, a z ich oczu sypały się iskry.

- Powiedziałem, że...

- Nie.

Nie zarejestrowała ruchu. W ułamku sekundy złapał ją w pasie i rzucił na matę z dużą siłą. Z płuc ze świstem wylecieło jej powietrze. Nie był w stanie zrobić jej krzywdę, lecz akt zaskoczenia wyszedł mu perfekcyjnie.

Unieruchomił jej ręce, a brzuch przyparł kolanem. Zgniatał jej wnętrzności, a ona probowała się wyszarpać z uścisku. Czuła, jak coraz bardziej zacieśnia uścisk.

Kto wie, może gdyby nie przyjście Margaret żołądek Katie przykleiłby się do kręgosłupa?

NatkaSsq

Wybrana z ciemnościWhere stories live. Discover now