#31

1.2K 54 6
                                    

Gayle

Najgorsze uczucie jakiego można doznać to wyczekiwanie. Wskazówki zegara przesuwają się po tarczy zbyt wolno. Tracisz wszelką ochotę na cokolwiek innego. Tego właśnie doznałam. Nikt z znajomych, rodziny nie miał kontaktu z Adamem oraz Richard'em od ponad doby. Siedziałam bezczynnie na kanapie z telefonem na wyciągnięcie ręki. Strach, obawa, grobowa cisza to słowa, które dokładnie charakteryzowały atmosferę panującą w salonie w domu rodziców Rich'a. Cała paczka, Katy, rodzice Richarda oraz Adama, Genevieve i Alec, William i Camille, a każdy z nas pogrążony w myślach o najgorszym.

Poczułam jak ktoś kładzie dłonie na moich ramionach. Odwróciłam głowę i dostrzegłam Alec'a. Pierwszy raz zobaczyłam go w stanie, który nie odzwierciedla pewności siebie. Biała koszula była pognieciona, włosy pozbawione blasku, przetłuszczone, zmęczenie wymalowane na twarzy oraz mocny zapach tytoniu. Alec swoim wyglądem nie był podobny do siebie. Nikt z nas nie był.

-Dlaczego w ogóle pozwoliłeś, żeby jechał? - zapytał sfrustrowany Wilde.

-Christopher mówiłem Ci, że nie miałem o tym pojęcia. Richard nie mówił o spotkaniu z Dragon'em. Gdybym wiedział nie pozwoliłbym na to. Elliott jest nieprzewidywalny i mimo, że bardzo ceni sobie Richard'a to jest popieprzony. Myślisz, że zgodziłbym się, żeby Rich i Adam pojechali do niego?

-Wybacz, ale ja po prostu się martwię. Od długiego czasu nie dał żadnego znaku. Zawsze wiedząc, że zlecenie potrwa dłużej informował nas, a teraz? Teraz nic, zero.

Alec nic już nie powiedział. Każdy martwił się o chłopaków.

4 godziny później.

W salonie zostałam tylko ja, Alec, Katy, Christopher oraz Damien. Reszta była na górze pod pretekstem przespania się chwilę. Wiedziałam, że to w większości było kłamstwo, lecz nikt nic o tym nie mówił.

-Kurwa.. - westchnął Alec, który stał przy drzwiach prowadzących na taras - powinni już dawno być - powiedział, odwracając się w naszą stronę.

-Powinniśmy jechać do Dragon'a - powiedział Damien, paląc nerwowo papierosa.

-Ma przewagę w liczebności - odezwał się Christopher - nie damy im rady.

-W słowach Damiena jest trochę racji. Nasi ludzie są lepiej przygotowani. Ludzie Dragon'a to w większości chłyski z siłowni bez pojęcia o prawdziwej walce. Potrafią tylko prezentować swoje mięśnie zbudowane na różnym gównie, fatalnie strzelają z broni. Nasz skład jest o wiele bardziej doświadczony. Przykładem jest siedzący tutaj Damien. Nie wygląda na silnego, a raczej na chłopczyka, który nic nie potrafi zrobić. W rzeczywistości Damien doskonale strzela, rzadko zdarza się, żeby chybił, a dodatkowo doskonale potrafi się obronić w walce wręcz i umie logicznie myśleć, zachować zimną krew. Wspominając o młodszych to Hank, John, Luke i Charlie są tak samo świetnie wyszkoleni.

Na twarzy Damien'a pojawił się mały uśmiech, lecz szybko zniknął. Był dumny z pochwały Alec'a o jego zdolnościach.

-Alec, ja nie wiem czy to..

Dialog Christopher'a został przerwany przez dźwięk telefonu. Każdy spojrzał w moją stronę, a ja dopiero po chwili zrozumiałam, że to mój telefon dzwoni. Szybko sięgnęłam po urządzenie. Adam. Odebrałam i natychmiast włączyłam głośnik, żeby każdy mógł słyszeć rozmowę.

-Gayle? - głos Adam'a różnił się od tego znanego mi - Jesteś z wszystkimi?

-T-tak, jestem - mój głos przepełniony był nerwami oraz strachem.

-Zawołaj Charliego.

Katy natychmiast wstała z kanapy i pobiegła na górę. Po chwili wróciła z chłopakiem, który był bez koszulki, więc musiał chwilę spać. Za nimi pojawili się Luke oraz Hank.

Nie zakochasz się?[Completed]Where stories live. Discover now