PROLOG

8K 385 6
                                    


Największy problem w życiu stanowi znalezienie jego celu. Szczegółowe plany są rozpisane zazwyczaj na wiele lat, a to oznacza, że mniej musisz się zastanawiać, co zrobisz z resztą życia, bo już dawno to zaplanowałeś. Niestety nie należę do osób z takim planem. W liceum lubiłam kółko teatralne, w którym spełniałam się jako odtwórczyni głównych ról, stwierdziłam więc, że powinnam iść w tę stronę i zostać aktorką. Myślałam o Juliard, ale to nie wchodziło w grę. Potem wymyśliłam sobie Kalifornię, ale ojciec się tam wyprowadził z nową żoną, a ja niekoniecznie chciałam być blisko nich, i tym sposobem skończyłam dokładnie w okolicach Kolorado. Czy przy wyborze miejsca studiowania kierowałam się tym, że zaczyna się na K? Może. Uznałam to za znak, nie wiedząc jeszcze, że najczęściej będą mnie tam spotykać znaki zakazu lub nakazu.

Teraz siedzę w korytarzu budynku dziekanatu i czekam, aż pani zza biurka wezwie mnie do gabinetu mojego dziekana. Przebieram nogami, bo nie mogę usiedzieć bez ruchu. Mam na sobie najbardziej oficjalny strój, jaki wygrzebałam z otchłani szafy. Spojrzenie przykuwa mi dziurka w rajstopach tuż nad kostką. Czy nawet to nie może iść po mojej myśli? Właśnie zaczynam się zastanawiać, jak powinnam ją zakryć i czy w ogóle ktoś poza mną ją zauważy, ale wtedy pani Eden mnie wzywa i informuje, że mogę już wejść do dziekana Goldfisha.

Nie wyrzuci mnie ze studiów.

Nie zrobi tego.

Nie mógłby.

To nie tak, że popełniłam coś złego, nielegalnego.

Wszystko jest jak najbardziej pod kontrolą.

Tak, ale nie moją.

Moje życie jest w jego rękach!

No dobra, nie życie, ale ostatnie kilka lat, które mogą się nagle okazać totalnie zmarnowane.

Naciskam na pozłacaną klamkę, aby otworzyć ciężkie, mahoniowe drzwi, i już od progu dostrzegam dziekana siedzącego przy wielkim biurku, na pierwszy rzut oka wykonanym z jakiegoś innego rodzaju drewna. Tak mi się wydaje, bo nie jestem specjalistką w tej dziedzinie. A może powinnam wybrać taką ścieżkę kariery? Technologia drewna? Kto wie, co się ze mną stanie po wizycie tu.

– Dzień dobry. – Skoro ja słyszę, jak mój głos się łamie, to on na pewno słyszy to samo. Może to moja skrucha? Może te nerwy działają na moją korzyść? Przecież mi zależy.

Z każdym kolejnym krokiem nogi mam coraz bardziej jak z galarety. Jestem ciekawa, czy Goldfish jest w stanie to zobaczyć, czy może to siedzi tylko w mojej głowie. Nasze spojrzenia się krzyżują w momencie, w którym zasiadam na pasującym do biurka krześle.

– Dzień dobry – wita się, a potem odczytuje moje nazwisko z akt: – panno Daisy Green.

Trzyma moje dokumenty w teczce, która wydaje się całkiem gruba. Czy to ma znaczenie? Czy naprawdę aż tak nabroiłam przez cztery lata studiowania? Samo słowo „nabroiłam" sprawia, że czuję się jak dziecko, no ale w sumie zostałam wezwana na dywanik, więc chyba nim jestem.

– Dzień dobry – powtarzam, nie wiedząc, co innego mogę powiedzieć. Mam sama zacząć się tłumaczyć? Jedno, czego się nauczyłam, to żeby nie mówić za dużo, gdy nie pytają.

– Jestem dziekanem od ponad dwudziestu lat, a nigdy nie spotkałem cheerleaderki drużyny futbolowej, która dostała zakaz wchodzenia na trybuny na arenie hokejowej i której film jest wyświetlany na telebimach na każdym boisku na terenie kampusu.

Nie zarumień się.

Nie zrób tego.

Nie możesz.

To nie powód do wstydu.

– Film... – kontynuuje – który nigdy nie powinien zostać nagrany, a tym bardziej uczelnianym sprzętem.

– To nie tak, że nie powinien...

Najgorsze, co mogę powiedzieć. Widzę to po jego minie.

– Rozumie pani, o co mi chodziło. Jesteśmy uczelnią z tradycjami, a nawet gdybyśmy nie byli, wolelibyśmy, aby takie sytuacje nie miały miejsca.

Nie mogę nic odczytać z jego twarzy. Jest śmiertelnie poważny, ale nie wydaje się ani zniesmaczony, ani zgorszony, choć jego ton i słowa chyba temu przeczą.

– Wszystko to jest wynikiem pomyłki – zapewniam.

– Zdecydowała się pani studiować reżyserię, a ja panią przyjąłem, bo było to w jakiś sposób pokrewne z aktorstwem i nowymi mediami. – Patrzy na mnie tak, jakby szukał na mojej twarzy skruchy, a ja naprawdę staram się ją wyrażać. – Studenci często szukają swojego miejsca, ale ja nie jestem pewny, czy pani w ogóle zajmuje się studiowaniem.

Kiwam głową.

Nie powinnam, bo to tak, jakbym się z nim zgadzała.

Zaczynam więc kręcić głową, aby zgłosić sprzeciw.

– Dlaczego właściwie dostała pani zakaz wejścia na arenę hokejową? – docieka.

– Skoro jestem tak blisko z hokeistami? – silę się na żart i to raczej mało zabawny.

Na filmie, który widział cały kampus, mam na sobie jedynie koszulkę z hokejowym numerem.

Ale może zacznijmy od początku...

The Stereotype Of a Hockey Player [PRZEDSPRZEDAŻ] 12.06Where stories live. Discover now