Rozdział 1

316 15 4
                                    

Nadszedu czaz impry. Ja i seba byliźmy potexcytowanji. To bya mojia pierfsza taka impresa

Nadeszla godzina 23.
Postanowilismy zabalowac.

No to møwie
-Seba, polewaj!!

-okej szmato.! -powiedzial z urazem do mnie

Nie wiem o co chodziuo, przecierz go nie zdradziuam

-Seba... Musimy porosmawiac.
-Okej mała. - odpowiedziau niewieconc co sb dzieje.

-Seba... O co ci chodzi, nigdy wczsniej mnie tak nie nazywales. Przykro mi sb zrobilo.

-Przepraszam świnio. Odpowiedzial.

-No Seba, wybacxam ci ale ostatni ras, nie chce jusz czekos dakiego suyszeć.

-Dobra swinko choć pic jush.
*idą do kielichóf i polewajom wóde.*

-Dobra igor! Pijesz perfszy!!

-Spoko, puźcmy party szejker. -Poprosił.

-Okej. Oznajmiliśmy z sebom.

Minęła 2 w nocy, kazdy schlany jak świnia.

Chciałam znow zrobic to z sebom. Chce by znof we mnie wszedł.

Na szczescie tydzień temu minoł mi okres. Glupie okresiwo.

Wiec go budze, mówie "Seba choc na dziką rześ. Rżnij mnie jak nigdy.

Poszliśmy w pierwsze lepsze krzaczory.

Seba ściongnol swoje spodnie i bokserki. Wzięłam jego drąga do buzi i ciągnęłam bez przerwy. Gdy skończylam to robic, połozyl mnie ma ziemi zimnej jak tróp, i wszedł od pszodu, wszedł we mnie jak powinien. Robilismy to przed 2,5 godziny. Wiedziałam jak to robidź, bo juz mnie ostatnio rozdziewidżył.

A co później? Dowiecie sie w nastepnym rozdziale.

O muj borze, mam jurz 12 lat Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz