Rozdział II

8 1 0
                                    

   Wstałam wcześnie by szybko dotrzeć na stare pole bitwy, które obecnie służyło raczej za miejsce spotkań i apelów. W ogóle nie miałam ochoty tam iść; no ale... co królowa rozkaże... Ubrałam lekką sukienkę utkaną z płatków śniegu i ruszyłam. Tym razem nie tworzyłam teleportera, tylko zwyczajnie przeniosłam się do wyznaczonego miejsca. Jak się okazało, królowa już na mnie czekała, a obok niej stał wysoki, umięśniony mężczyzna z czarnymi, sięgającymi mu do łopatek gęstymi włosami i jasnoniebieskimi oczami. Był raczej przystojny i niewiadomo skąd, wydawał mi się dziwnie znajomy. Uśmiechnął się do mnie delikatnie, na co ja natychmiast zareagowałam rumieńcem. Królowa Erdae rzuciła mi wymowne spojrzenie poczym oznajmiła, że nas zostawia. Nagle mężczyzna odezwał się.
- Icequeen Winter. Minęło tyle czasu. Wyładniałaś.
Nie do końca wiedziałam, co ma na myśli. Czyżbyśmy się już wcześniej spotkali? Spojrzałam na niego pytająco.
- Oh... Pewnie mnie nie pamiętasz? - uśmiechnął się smutno - nie martw się. Byłaś wtedy maleńka. Ja miałem wziąć ślub z twoją siostrą, ale widzę, że spotkało mnie coś lepszego... Ja jestem Sneg. Sneg Snowy.
- Miło mi... - powiedziałam lekko zestresowana rozmową z przyszłym mężem. Chyba był naprawdę zadowolony. Nie zasługuję na niego

FypytiumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz