Prolog

65 0 0
                                    


W życiu każdego człowieka zdarza się cud, niekiedy jest to coś małego, ale niekiedy coś co zmienia dosłownie wszystko. Zdarzają się chwile, które wpływają na to kim jesteś i sytuacje, które budzą w tobie pragnienie zmiany. Jednak nigdy nie myśl że twoje życie nie ma sensu. Każda najdrobniejsza rzecz i każda osoba może zmienić cały twój dotychczasowy świat. Szukaj więc zmian, czy niszczą twoje życie czy budują. Nieistone, zmiany są potrzebne. Są pożegnania na które nigdy nie będziemy gotowi. Właśnie tak postanowiłam się pożegnać... Pożegnać się z śmiercią. Teraz gdy jest już po wszystkim i żyje wiecznością cofam się pamięcią do chwili, kiedy to się zaczęło, ponieważ wspomnienia to jedyne co mi zostało.

Tu Lea Morgan, jutro mam się przeprowadzić do Myddle, małej wioski, do tych czas mieszkałam w wielkim dom wraz z rodzicami, jednak mają oni problemy finansowe i stąd ta przeprowadzka. Nie mam nic przeciwko temu, chociaż nie bardzo chcę się przeprowadzać. Pasuje mi dotychczasowe życie, chodzę do liceum, spotykam się z najprzystojniejszym chłopakiem ze szkoły, jestem cherlyderką i osobą popularną,w moim życiu nie ma w nim miejsca na zmiany ale nie mam wyboru. Jednak ja nie zmieniam szkoły ale dojazd będzie mi zajmował około godzinę. Zawsze mogłabym chodzić do szkoły w Myddle, ale nie chce tracić kontaktu z przyjaciółmi i chłopakiem. Moje życie jest zwyczajne, czasem są chwile lepsza a czasem gorsze, nie spotkało mnie nigdy nic nadzwyczajnego. Mój chłopak, mimo swojego wyglądu niegrzeszy inteligencją, niekiedy od samego przebywania z nim boli mnie głowa. To nie jest miłość, to przyzwyczajenie. Jesteśmy ze sobą 3 lata, moi rodzice bardzo go lubią bo pochodzi z zamożnej rodziny. Moje najlepsze przyjaciółki to Rebecca Marle oraz Jasmine Lee szczerze je uwielbiam. Z Rebi przyjaźnie się praktycznie od przedszkola a z Jasmine od początku liceum. Teraz trochę o rodzine, nie mam rodzeństwa. Nie mam, już. Nie jakie 4 lata temu umarł mój starszy brat Rick do dziś nikt nie wie co się z nim stało. Podobno to był atak zwierzęcy, brat był na biwaku wraz z przyjaciółmi... Oni wrócili cali i zdrowi, ale bez niego. Rzadko o nim rozmawiamy strasznie przeżyłam jego śmierć, ja i cała rodzina. Mój tata William ma własną firmę budowlaną poświęca jej strasznie dużo czasu ale ostatnio ma problemy w pracy i jest nie obecny w życiu rodzinnym. Moja mama Peggie jest nauczycielką, uczy w szkole podstawowej języka polskiego. Ważne miejsce w moim życiu ma też mój dziadek George. Zawsze jak byłam mała opowiadał mi bajki na dobranoc, moja babcia zmarła dawno temu zawsze starałam dotrzymać mu towarzystwa, teraz będę go dużo rzadziej odwiedzać. Rodzinny ze strony mamy nie znam, nie utrzymuje z nimi kontaktu. Ja jestem osobą raczej spokojną, z lekceważeniem umiem wymknąć z każdej sytuacji, długo zajęła mi nauka pozytywnego myślenia ale się udało. Trzeba być szczęśliwym i nie pozwolić żeby coś lub ktoś cię ograniczało. Nie trzeba mieć żadych powodów do szczęścia...  Nie jestem idealna, nikt nie jest ale akceptuje siebie i akceptuje swoje wady. 


Dziś wstałam wcześnie o 6.30, muszę zacząć się pakować. Moje ubrania, meble, pamiątki dużo tego. Na szczęście na pomoc przyjdzie mi Rebecca. Po wstaniu zjadłam płatki to miał być mój ostatni posiłek w tym domu, następnie ubrałam się w czarne legginsy i szarą bluzkę z logo mojego ulubionego zespołu rockowego. Dalej usiadłam na podłodze po turecku i zaczęłam pakować moje ubrania do ogromnej walizki, moi rodzice w tym czasie wnosili wszystkie meble do ciężarówki. Nagle rozległ się dzwonek do drzwi, wstałam pośpiesznie i zeszłam na dół wprost do drzwi. 

- Dzień dobry, Lea. - powiedziała radośnie Rebi.

- Czy ja wiem czy taki dobry... - powiedziałam zniechęcona. 

- A czemu by nie? Każdy dzień jest dobry! - Moja przyjaciółka była optymistką w każdej sprawie, jest zawsze uśmiechnięta i wszyscy bardzo ją lubią. Ma ognisto rude włosy, piegi i szczupłą sylwetkę. Wyróżnia się swoją urodą pośród innych. 

- no tak, chodź do góry. Mamy tylko parę godzin. - pobiegliśmy do mojego pokoju, ja pakowałam ubrania a Rebi moje rzeczy, biżuterie, książki i inne drobiazgi. 

- A ty chcesz się wyprowadzać? - spytała nagle. 

- No nie... Wiesz jak lubię ten dom, ale rozumiem rodziców i się nie sprzeciwiam ich decyzji. - odpowiedziałam. 

- A może ta przeprowadzka wyjdzie ci na dobre, o na przykład będziesz mieć jakiegoś przystojnego sąsiada - zaśmiała się Rebi i po chwili oby dwie zaczeliśmy się śmiać. Właśnie tak działa na mnie moja przyjaciółka. 

- Ja już mam swojego chłopaka - opowiedziałam nadal się smiejąć. 

- No niby... - opowiedziała z ironicznie, po czym się uśmiechnęła złośliwie. - Nie lubię go. 

- Nie musisz go lubić, ważne że ja lubię. 

Nagle rozmowe przerwała nam moja mama. 

- O dzień dobry Rebecca. - powiedziała patrząc w strone mojej przyjaciółki, ale szybko odwróciła wzrok na mnie. 

- Dzień dobry pani. 

- Lea, za godzinę wyjeżdzamy. Jestes już spakowana? 

- Tak, mamo. Jeszcze tylko parę drobiazgów i jestem gotowa - odpowiedziałam pozytywnie nastawiona.  

Spakowałam jeszcze moje kosmetyki, zdjęcia i pamiątki z wakacji. I zeszłam na dół wraz z Rebi czekając na tate, który po nas przyjedzie. Nagle do Rebbeci zadzwonił telefon, rozmawiała jakoś dziwnie nie mam pojęcia z kim. Gdy się pożegnała chłodno z osobą słowami "nie mogę gadać, zadzwoń później" spytałam : 

- Kto dzwonił? 

- Aa moja siostra, wiesz jak ona - odpowiedziała mi uśmiechając się delikatnie. 

- Mhm, ok. - Jestem prawie pewna że kłamała, widzę jak ktoś kłamie.

- Wiesz Lea, muszę już iść. Do zobaczenia później kochana. - podeszła do mnie i pocałowała mnie w policzek. 

- Pa, dziękuje ci za pomoc. 

Czekałam siedząc na podłodze oparta o ściane, przypominając sobie moje dzieciństwo. Pamiętam jak ubierałam tu choinkę co roku wraz z rodzicami i bratem, jak wraz z moim bratem bawiliśmy się w potwory, jak razem oglądaliśmy filmy i jak spędzaliśmy tu czas... Mimo wszystko ten dom przypomina mi o śmierci brata, może to dobrze że się wyprowadzamy. Codziennie o nim myśle, był taki dobry dla mnie  zawsze mi pomagał w lekcjach i jak miałam problemy.  Tak trudno mi chodź na chwile zapomnieć o tym co się stało. Mówią, że czas goi rany, nie prawda. Czas tylko przyzwyczaja do bólu, są takie rany które się nigdy nie zagoją. 

- Lea, chodź. Twój tata już jest - zawołała mama z ogrodu. Podniosłam się powoli, i wolnym krokiem przeszłam przez próg i zamknęłam za sobą drzwi. Wsiadłam do samochodu, usiadłam wygodnie, wziełam słuchawki i zaczęłam słuchać muzyki. 


You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 02, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Pożegnanie ze ŚmierciąWhere stories live. Discover now