Wszystko widzieli

1.3K 118 33
                                    

5 lutego, sobota, 10:16

- Gościa masz. Natan, wstawaj, masz gościa.

- Przezabawne - mruknąłem zaspany, wtulając twarz w poduszkę. Zacisnąłem powieki, usiłując zasnąć.

- Natan, nie żartuję. Mam go wyprosić? - spytał ojciec, na co lekko otrzeźwiałem. Podniosłem się na łokciu i zmarszczyłem brwi. - Mama kazała mi cię obudzić, bo przyszedł... no, jak mu tam było... Kuba! Ten twój kolega... - nie dokończył, bo zerwałem się na równe nogi i wymijając go wybiegłem z pokoju, by już po chwili znajdować się w kuchni. W środku zastałem widok, którego raczej bym się nie spodziewał - matka myła szybę przy zlewie, gawędząc sobie w najlepsze z Kubą, który w swobodny sposób opierał się o kamienny blat. Rozpromienił się na mój widok.

- He...

- Co ty tu do cholery robisz? - przerwałem mu lekko zdyszany. Zimne kafelki były nieznośne dla moich nagich stóp.

- Natan! - skarciła mnie kobieta, ale tylko machnąłem na nią ręką. Stałem przed nimi w jakimś obleśnym, wielki dresie i zmechaconej bluzie. Chryste.

- Nie odbierasz telefonów - powiedział łagodnie chłopak, patrząc na mnie jak na ósmy cud świata. Wyglądałem obrzydliwie.

- Bo spałem cioto - burknąłem, przecierając twarz dłonią. - Ale co ty tu robisz?

- Spotykam się ze znajomymi, wiesz którymi, ze szkoły - dodał na wszelki wypadek. - I pomyślałem, że może poszedłbyś ze mną? Nie odbierałeś, a naprawdę fajnie byłoby, gdybyś był...

- Ojej, ale miło z twojej strony - wtrąciła się mama, uśmiechając do niego z uwielbieniem. W jej oczach był taki niewinny i dobroduszny. - Szczęściarz z ciebie, Nat, że masz kogoś takiego - stwierdziła, a moje serce jakby przystanęło na chwilę. Popatrzyłem na niego ze strachem i złapałem za nadgarstek.

- Musimy porozmawiać. - Po tych słowach pociągnąłem go do wnęki pod schodami i lekko pchnąłem na ścianę. - Powiedziałeś jej? - spytałem drżącym głosem, obawiając się najgorszego.

- Co?

- Czy powiedziałeś jej! O nas - dodałem rozglądając się, czy nikt przypadkiem nas nie słyszy.

- Nie, oczywiście, że nie - szepnął, delikatnie spuszczając wzrok. - Nie moja rola mówić jej o czymkolwiek. - Odetchnąłem głęboko, opierając czoło o jego klatkę piersiową. Ostrożnie dotknął moich włosów.

- Okej, okej, dobra. Daj mi chwilę, muszę się ogarnąć. - Po tych słowach odsunąłem się od niego i pobiegłem do łazienki. Kiedy zobaczyłem w lustrze swoje odbicie, przeraziłem się myślą, że Kuba widział mnie w takim stanie. Dobra, trudno. Przemyłem twarz wodą, użyłem dezodorantu i lekko przeczesałem włosy szczotką, kiedy do łazienki wpadła Ulka. - Spadaj, mogłem być goły - warknąłem, ale ona nie mogła ustać w miejscu.

- Kto to jest? Ten na dole, kto to? Kuba? To on? On? - Każde pytanie wyrzucała z siebie zaraz po poprzednim, tak, że nawet nie zdołałem jej przerwać.

- Jezu, tak, to on - prychnąłem, chowając szczotkę do szuflady. Moje włosy strasznie się elektryzowały. Spróbowałem je przyklepać.

- Nie mówiłeś, że twój przyjaciel jest taki przystojny! - krzyknęła, na co roześmiałem się cicho. Chociaż raz się w czymś zgadzamy. - Przedstawisz mnie?

- Sama się przedstaw - mruknąłem, odwieszając ręcznik na wieszak. - On nie gryzie. - Wyminąłem ją, uśmiechając się pod nosem i poszedłem do siebie, by się ubrać. Ulka przez cały ten czas koczowała pod moimi drzwiami czekając, aż wyjdę, by mogła pójść ze mną, bo sama jak stwierdziła 'była zbyt nieśmiała'. Gówno prawda. Tym razem, kiedy znaleźliśmy się w kuchni, Kuba siedział przy stole pijąc herbatę. - Ula Kuba, Kuba Ula.

Efekt uboczny ✔Where stories live. Discover now