2. Harry

5.8K 300 191
                                    

Harry Edward Styles 

26 lat

Urodzony: 14 lutego 1991 w Los Angeles

Obecne zamieszkanie: Los Angeles 

-Pluskwy działają.

Jestem Harry. I jestem zwykłym człowiekiem z niezwykłym zajęciem. Jestem członkiem gangu. Właściwie przywódcą. Pokrywamy dla okupu-ale to rzadkość. Zazwyczaj okradamy i to jest nasz główny cel. Okraść a potem sprzedać. W ten sposób mamy kupę kasy. A to pieniądze są najważniejsze. 

Muszę zaopiekować się siostrą i mamą. Pewnie jesteście ciekawi co z ojcem. No cóż nie żal mi go sam tego chciał. Usp? Mama od zawsze  pasjonowała się biżuterią,Jako dobry syn dałem jej możliwość otworzenia własnego salonu. Robiąc to co kocha jest szczęśliwa więc dlaczego nie miałbym jej tego umożliwić?

Moja siostra obecnie jest na studiach które muszę opłacić. Prawo to trudny kierunek. Profesorowie zrobią wszystko żebyś nie zdał egzaminów i mógł zapłacić kupe forsy za to żeby je tylko powtórzyć. Rebecca chce pomagać ludziom więc czemu nie miałbym płacić na to aby była szczęśliwa? Rebi jest moim całym światem i zasługuje na wszystko co najlepsze. Może jej wykształcenie przyda się kiedyś do wyciągnięcia mnie z pierdla. 

Zbiegłem na dół po schodach. W salonie siedziała 3 moich przyjaciół. Luke się właściwie już zbierał. 

-Idę patrolować okolice- i tyle było z blondyna. Hemmings to typowy narwaniec. Nigdy nie pyta się mnie o zdanie. Ma szczęście że swoją robotę wykonuje na najwyższym poziomie bo by juz dawno leżał w piachu. 

-Co macie?- spytałem siadając na przestronnej kanapie. Zabrałem laptop z kolan Zayna. 

- A więc Hazuś dorobimy się majątek w ich domu oszacowałem na 300 kawałków a nie widziałem wszystkiego.- powiedział. Malik to ten od szacowania ile wyciągniemy z danego napadu i za ile sprzedamy. Jest żywym kalkulatorem. 

-Nie mów do mnie Hazuś pacanie. Co mają takiego super wartościowego co musimy zabrać?- spytałem.

-Wyposażenie siłowni,obrazy z sypialni głównej i salonu, wazon, w sejfie jest sporo ładnych baniek. Miej na uwadze że nie sprawdziłem jego dość pokaźnego garażu. Musimy zabrać więcej ludzi chce zabrać przynajmniej dwa  ferrari i BMW.- rozmarzył się mój przyjaciel.

-Liam załatw ludzi- rozkazałem- niech będzie ich dużo chce wynieść wszystko co cenne a resztę zdemolować.

-Nadepną ci na odcisk co?- zaśmiał się. Liam był rozsądny i opanowany. Zawsze robił to co mu każę i świetnie walczy. Do tego jest pomocnikiem komendanta w tutejszej policji. No same plusy. 

-Nadepną. Ile mamy czasu żeby to wynieś?- spytałem.

-Cały dzień? Oni z żoną i córką wjeżdża a tego syna to się jakoś pozbędzie. Wyśle sms że ten przyjaciel czeka na niego w parku. Coś się wymyśli.- wzruszył ramionami. 

-No to wszystko gotowe. Jadę do mamy jak coś to dzwoń!- i jak powiedziałem tak też zrobiłem. Ubrałem czapkę i trampki, po drodze biorąc aparat z szafki. 

Będę robił zwieje cią A najnowszych ekspozycji. Od zawsze lubiłem fotografować wiec dlaczego nie miałbym pomoc mamie w prowadzeniu strony? 

Gdy tylko dojechałem na miejsce zobaczyłem za szybą matkę z córką. Ale nie byle jaką to pani i panienka Foks. Uśmiechnąłem się złośliwie sam do siebie i wybiegłem do atelier. 

-Cześć mamuś- przywitałem się z kobietą buziakiem w policzek. Ona się tylko uśmiechnęła i poszła do klientów. 

Zająłem się rozkładaniem sprzętu. Ułożyłem na stole wszystko tak aby wszystkie te ozdobki prezentowały się idealnie. 

-To twój syn Anne?- spytała Foks mojej mamy. Z tej perspektywy widziałem dokładnie wszystko. 

-Tak- odpowiedziała uprzejmie. Wie że nie może powiedzieć za dużo. Nie popiera tego co robię. Uważa że przecież za jej salon jest w stanie nas utrzymają na dobrym poziomie ale ja nie chce być dla niej obciążeniem. Zresztą za coś to atelier otworzyła. 

-Idealny dla mojej córki- zaśmiała się. Mam nadzieje, że to żart bo fuj. Znaczy nie zrozumcie mnie źle. Ładna dziewczyna i w ogóle ale jakby to tak powiedzieć wole coś innego. Dalej nie słuchałem postanowiłem zająć się swoją pracą. Po 2 godzinach wszystko już było posprzątane i dodane na stronę. Po zakończonej pracy odwiozłem mamę do domu a sam wróciłem do bazy. 

-Styles ty nie w domu?- spytał Zayn 

-Nie śpieszy mi się stary- wzruszyłem ramionami i podeszłem do miejsca z którego penie monitoruje cały dom Foksów. Córeczka siedziała z mamusią podziwiając naszyjniki mojej mamy. Tatuś w gabinecie uzupełniał papiery. Gosposia szykująca obiad. Idealna rodzina ale coś nie pasowało do tego obrazka. Chłopak siedzący sam w pokoju. Miał włączonego skype i rozmawiał z jakimś blondynem. Niby wszystko w porządku ale on płakał. Czego on chciał? Miał pieniądze, pełną rodzinę,   z tego co widzę też przyjaciół. No czego on chce jeszcze?

-Kto to?- spytałem pokazując na dzieciaka. 

-Louis, ich adoptowany syn. Jak widać nie lubi swojej rodzinki- zadrwił Zayn.- Umówili się z tym blondynem na jutro. Więc chata wolna. 

-No i super. Jedź już do domu Zayn. Jutro musisz być wypoczęty a wszyscy zbieramy się tu o szóstej.

-Ty też powinieneś.- uśmiechną się wyraźnie zmęczony. 

-Taaa- podrapałem się po karku. Nie lubię tam wracać. Tam jestem sam.- Zostanę jeszcze chwilę jedź.

Posłuchał mnie i ziewając odszedł. Usiadłem na jego miejscu i przypatrywałem się domownikom. Głupi bogacze. Niech mi ktoś powie że pieniądze szczęścia nie dają. Wystarczy na nich popatrzeć. Mamusia z córusia zapatrzone w drogą biżuterie. Ojczulek uzupełnia papiery popijając wino dorsze od mojego życia.

Wszyscy bez serca a w głowie mają tylko swoje pieniądze. Nienawidzę takich ludzi. Zniszczę ich.

_______________
Eloszka Króliczki 🐰🐰🐰🐰

Rozdziały są 2 razy dłuższe ten ma 870 wiec rozdziały będą w soboty/ niedziele. Mam teraz trochę zapiernicz w szkole xd

Takie rozdziały mi się szczerze źle pisze, wole akcje. Ale to już o mnie wiecie xd 😆

Miłego dnia Króliczki 🐰🐰🐰🐰

I want to be happyWhere stories live. Discover now