Rozdział 3

81 7 5
                                    

Następnego dnia obudziła mnie mama, wchodząc do mojego pokoju i odsłaniając zasłony. 

- Masz minutę, aby wstać, ubrać się i zejść na dół - jej głos był surowy. 

Głowa bardzo mnie bolała i pomysł aby zaczynać już dzień wcale mi się podobał. Nie chciałam jednak z nią dyskutować na ten temat iż wiedziałam, że nie ma dziś najlepszego nastroju. Ale czy kiedykolwiek go miała?

Przeciągnęłam się na łóżku, zaraz po tym gdy wyszła z pokoju. Ostrożnie postawiłam bose stopy na zimnych panelach. Czułam się fatalnie. Z całych sił chciałam położyć się i zapaść znów w sen. Potrzebowałam go. Bardzo. 

Wyjęłam z szafy pierwsze lepsze ubrania, które leżały na wierzchu i udałam się do łazienki. Nie mogłam się rozpoznać, patrząc w swoje odbicie w lustrze. Miałam podkrążone, napuchnięte oczy. Moje włosy stały we wszystkich stronach i wyglądały jakbym dopiero co wróciła z wojny. Szybko je przeczesałam, po czym związałam w luźny kucyk. Przebrałam się i zeszłam na dół.

Przy stole w kuchni dostrzegłam siedzącą mamę oraz tatę. Standardowo pochylał się nad gazetą, trzymając w jednej dłoni kubek z kawą. 

- Jennifer, czy nie uważasz, że już dawno powinnaś wstać? - usłyszałam głos ojca, gdy usiadłam obok nich. 

Spojrzałam na zegar. Była dopiero 9:45. Naprawdę nie rozumiem o co im chodzi?

- Tak wiem, przepraszam - spuściłam głowę.

Nie potrafiłam spojrzeć ojcu w oczy, ale czułam jak jego wzrok mnie przeszywa. To było okropne uczucie. Jakby chciało mnie rozszarpać.

- Dziś wieczorem wyjeżdżam w delegacje - przypomniał mi - Chyba zdajesz sobie sprawę, że moja walizka nadal jest pusta?

Oczywiście, kocham być twoją służącą i już biegnę, aby ci ją spakować.

- Tak, wiem. Gdy tylko zjem zaraz to załatwię - chciało mi się rzygać, gdy słyszałam swoje własne słowa. 

Kiwnął jedynie twierdząco głową i wrócił do swojego wcześniejszego zajęcia. 

***

Składanie jego ubrań, wkładanie ich do walizki, pakowanie wszystkiego co mu będzie potrzebne na ten tydzień zajęło mi ponad godzinę. Byłam już kompletnie zmęczona, gdy wróciłam do pokoju i runęłam na łóżko. Zamknęłam oczy z nadzieją, że będę miała czas na to aby zregenerować swoje siły, jednak mój telefon zawirował. Sięgnęłam po niego, naciskając przycisk blokady. Miałam 5 nieodczytanych wiadomości. Jedne były od Tessy, a drugie od... Harry'ego? Zmarszczyłam brwi. Znałam tylko jedną osobą, która miała tak na imię. To był gruby, okropnie brzydki chłopak, który chodził do mojej szkoły. Był obleśny i nigdy, ale to przenigdy nie zapisałabym sobie jego numeru. Nie byłby mi po prostu potrzebny.

Od: Tessa

Jenny, mam nadzieję, że wszystko z tobą w porządku. Miałaś napisać gdy wrócisz do domu, ale dalej nie otrzymałam od Ciebie żadnej wiadomości. Błagam, daj znać, że żyjesz!

Od: Tessa

Minęły już dwie godziny, odkąd nie wiem co się z Tobą dzieje. Czy Twój stary czasem Cię nie zabił?

Od: Tessa 

Jesteś okropną psychopatką, Jennifer! Ja się martwię, a Ty składasz pierdolone ubrania! Dzwoniłam do Twojej mamy! 

Kompletnie zapomniałam o tym, aby do niej napisać. Mam tylko nadzieję, że nie zmusiła mojej mamy do jakichkolwiek przemyśleń, co do tego iż Tess nie kontaktuje się ze mną przez mój telefon. Szybko wystukałam odpowiedź

Do: Tessa

Żyję! Przepraszam, że się nie odezwałam, ale byłam zmęczona...

Zaraz po tym odtworzyłam kolejne wiadomości, od nieznanego mi chłopaka.

Od: Harry

Mam nadzieję, że śpisz dobrze, księżniczko 

Zmarszczyłam brwi, nie wiedząc o co chodzi. 

Od: Harry

Kiedy znów pozwolisz mi poczuć smak Twoich ust?

Miałam nadzieję, że to sen. Że to pieprzony koszmar i zaraz się  z niego obudzę. Szybko złączyłam fakty. Chłopak o zielonych oczach, bujnych kręconych włosach - to On, to Harry. 

Coś dziwnego zadziało mi się w żołądku, na Jego wspomnienie. Z jednej strony bardzo ale to bardzo chciałam aby to co się wydarzyło nie miało miejsca, a z drugiej nie do końca czułam się z tym aż tak źle. Pokręciłam głową. Jen, to tylko kolejny palant, który chce zaliczyć i zniknąć. Faceci to okropne istoty, a ten jest najgorszego gatunku. Musisz koniecznie wymazać go z pamięci. Nie musiałam długo się przekonywać. Dobrze wiedziałam, że moja podświadomość miała rację.

Właśnie, rację...



*kochani, to dopiero początek i zdaję sobie sprawę z tego iż wieje nudą, ale niestety musicie troszkę poczekać na rozkręcenie akcji. Mam nadzieję, że jakoś to zniesiecie* 






Come and Stay forever /H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz