No more!

461 76 63
                                    

Obudziłam się z myślą, że to TEN dzień. Choć tak bardzo nienawidziłam czternastego lutego, to tym razem miało być inaczej. Dlaczego? Postanowiłam pierwszy raz odezwać się do Liama – chłopaka, za którym szalałam od ponad roku. Był co prawda starszy o trzy lata, ale trudno było przejść obok niego obojętnie. Był wręcz idealny; wysportowany, niegrzeczny i nieziemsko przystojny! To był ten wyjątkowy dzień, żeby spróbować swoich sił i chociaż z nim porozmawiać. Musiałam wykorzystać okazję i być może zaprosić go na krótki spacer.

Nie chciałam kolejnych Walentynek spędzać sama, leżąc zawinięta w koc na kanapie z ogromnym pudełkiem lodów. Nie, zdecydowanie musiałam to zmienić. Amanda Flimmerson nie mogła być wieczną singielką.

Zdeterminowana dotarłam pod mury szkoły, wypatrując wszędzie obiektu mojego pożądania.

Chciałam jak najszybciej załatwić sprawę z Liamem, bo moja odwaga mogła szybko wyparować, a przecież coś sobie obiecałam. Niestety los mi tego dnia nie sprzyjał tak, jakbym sobie tego życzyła i chłopaka nie było w pobliżu. Z naburmuszoną miną skierowałam swoje kroki do sali, gdzie odbywały się zajęcia z literatury.

Cały dzień dłużył mi się niemiłosiernie. Na żadnej przerwie nie udało mi się trafić na Liama, przez co na żadnych zajęciach nie mogłam się skupić. Zajęcia z panią Stone był istną mordęgą, a historia i matematyka nie miały sensu. Wszędzie dostrzegałam słowa oraz obrazki, które kojarzyły mi się z miłością. Prawdziwa klątwa tego święta zakochanych. Jakby tego było mało na każdym korytarzu wywieszono kolorowe serduszka i rozety.

Na lekcji chemii otworzyłam zeszyt na ostatniej stronie i z nudów zaczęłam kreślić przypadkowe napisy. Mowiac przypadkowe mam na myśli takie związane z Liamem, który nieustannie krążył mi po głowie.

"Liam 💟",
"Amanda + Liam = Couple 4ever",
"Liam is my husband, but he doesn't know it yet"
"Miriam and Noah".

Te ostatnie to wymyślone przeze mnie imiona naszych przyszłych dzieci, gdyby ktoś miał jakieś wątpliwości.

Każdy napis tworzyłam z taką pasją, jakbym malowała największe dzieło wszechczasów. Mimo że byłamz nich nisamowiecie dumna, to dołożyłam wszelkich starań, by Stella z ławki obok, niczego nie podpatrzyła. Zachowywałam się jak normalna zakochana nastolatka, ale nie chciałam się afiszować ze swoimi uczuciami. Ale nie oszukujmy się.  Tego dnia trochę mnie ponosiło. Nie uszło to zrsesztą uwadze mojej przyjaciółki Betty, która mimo wszystko zdecydowała się tego nie komentować... 

Niecierpliwie czekałam, aż lekcja chemii dobiegnie końca. Rozprawianie o kwasach nudziło mnie totalnie, a ja skupiałam się tylko na tym, że to między mną a Liamem mogła zadziać się chemia z prawdziwego zdarzenia. 

Kiedy zadzwonił długo wyczekiwany dzwonek, jako pierwsza zerwałam się z miejsca i wybiegłam z klasy. Wszystkie lekcje już się zakończyły, więc miałam ostatnią szansę, by zrealizować swój plan "Lukrowy Innowacyjny Ananasowy Miś". Nazwałam go tak, by nikt niepowołany niczego nie rozgryzł.

To dopiero było szaleństwo.

Biegłam korytarzem, chcąc wrzucić jak najszybciej książki do swojej szafki, gdy moim oczom ukazał się ideał nad ideałami. Stał oparty o ścianę nieopodal biblioteki. Rozmawiał akurat ze swoim kolegąz drużyny. Gwałtownie się zatrzymałam onieśmielona jego widokiem. Czułam się jak zahipnotyzowana, wpatrując się w niego z uwielbieniem. Dopiero po kilku długich sekundach się otrząsnęłam.

Umknęłam za pobliski filar, żeby przygotować się na spotkanie z ukochanym.

Jak to się mawia: mały krok na korytarzu, ale wielki dla życia miłosnego Amandy Flimmerson.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 13 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Fucking Valentine's Day - One ShotWhere stories live. Discover now