Rozdział 1 Rochester

5.8K 188 19
                                    

       Urodziłam się w tym mieście, w Rochester i tu dorastałam. Tato był bankierem, a mama zajmowała się domem. Trudno powiedzieć jakie były moje relacje z ojcem. Czasem myślałam, że traktuje mnie jak jedną z transakcji biznesowych.
         Gdy byłam już nastolatką mama zaczęła przyglądać się młodym mężczyznom z wyższych sfer, bo a nóż, widelec któremuś wpadnę w oko. Czułam się jak towar przetargowy, jak komuś wpadnę w oko to puk puk i sprzedana.
           Dorosłam, a młodzi  chłopcy  stali się przystojnymi kawalerami do wzięcia. Krach w Wall Street. Tata zaczął panikować, że będziemy klepać biedę.- Bez majątku nikt jej nie zechce- lamentowała mama. Łzy napływały mi do oczu ilekroć to powtarzali. Czemu miałam od wychodzić za mąż? Po co ten pośpiech? I co najważniejsze dlaczego ważniejsze miały być pieniądze ode mnie? Na te pytania też znalazłam odpowiedzi. Rodzice pragnęli sławy, wyższych sfer.
      Tato jakimś cudem utrzymał płynność finansową podczas krachu i późniejszego kryzysu również. Chociaż wszystko dobrze się skończyło i kryzys ominął naszą rodzinę rodzice chcieli czegoś więcej. Chcieli zmian. Marzyli o bogatym towarzystwie i poważaniu ze strony biedniejszych sąsiadów. Postawili sprawę jasno- Rosalie musisz wyjść za mąż.
       Byłam naprawdę piękna i mama oraz tato uważali to za największy mój atut. Zaczęłam sama się z tego cieszyć. Koleżanki patrzyły na mnie z zazdrością, a mężczyźni oglądali za mną, gdy przechodziłam obok. Zazdrosne kobiety nazywały mnie egocentryczką i materialistką, ale prawda była inna. Musiałam taka być, bo tego chcieli rodzice. Dla mnie liczyło się tylko jedno marzenie- by mieć dziecko. Często odwiedzałam moją przyjaciółkę Verę. Jej mąż bardzo ją kochał, a synek Henry był po prostu cudownym dzieckiem. Tego jej zaczęłam zazdrościć. Też pragnęłam dziecka i kochającego męża u boku którego się zestarzeję.
      Royce King II był najlepszą partią w mieście. Syn najbogatszego człowieka w Rochester zainteresował się moją osobą od razu, a ja zachwycona tym znów zaczęłam marzyć o mężu i dziecku. Rodzice byli wniebowzięci. Zaręczyny ogłoszono bardzo szybko i już zaczęto planować wesele.
       Wieczorem, tydzień przed ślubem wracałam jak zwykle od Very. Nieopodal domu usłyszałam śmiech kilku pijanych mężczyzn i od razu rozpoznałam w jednym z nich Royce'a. Zaskoczyło mnie to, że jest pijany. Nigdy jeszcze go w takim stanie nie widziałam. Miałam zamiar ich ominąć, ale Royce zauważył mnie i zawołał do siebie. Kiedy do niego podeszłam pociągnął mnie mocno za rękę tak, że aż sprawił mi tym ból.- Zobaczcie jaką będę miał śliczną żoneczkę- wybełkotał dotykając mojej twarzy w nieprzyjemny sposób.- Royce jesteś pijany, porozmawiamy jutro- odparłam i wyrywając mu się chciałam oddalić się w stronę domu. - Royce tak ci powiem, że z pod tego płaszcza niewiele u niej widać- zażartował jeden. Royce szarpnął mnie za włosy i zaczął zdejmować na siłę mój płaszcz. Krzyczałam, ale ulica była pusta. Nikt nie chciał mi pomóc. Jeden z mężczyzn, Evan Miller uderzył mnie jako pierwszy. Myślałam, że Royce jakoś zareaguje, w końcu mieliśmy wziąć ślub, ale on świetnie się bawił. Rozebrali mnie pozostawiając w samej bieliźnie.
             Michael Fendler, mężczyzna, który również o mnie zabiegał, lecz był mniej majętny niż Royce uderzył mnie jako drugi. Mocniej, dużo mocniej. Krew popłynęła z rozciętego łuku brwiowego, a ja zanosiłam się płaczem. Kolejny cios otrzymałam od Charlesa Westona, syna bogatej wdowy. Ten już mnie nie oszczędzał, uderzył z taką siłą, że poczułam jak gną mi się kolana i upadłam na bruk. Łzy mieszały się z krwią na mojej twarzy. Podparta dłońmi o chodnik patrzyłam na nich przerażona. Pierwsze kopnięcie otrzymałam od kolejnego z nich- Louisa Hovena, znałam jego żonę i w życiu nie pomyślałabym, że zrobi coś takiego.
           Ostatni z nich, Adam Newman usiadł na mnie okrakiem i zaczął zdejmować bieliznę- Nie! Błagam nie!- krzyczałam wciąż płacząc. Zaczął wchodzić we mnie na siłę. Ból rozrywał mnie od środka. Wrzeszczałam, piszczałam, ale nikt nie przychodził mi z odsieczą. Kiedy Adam skończył, to samo powtórzył Royce tylko z większą agresją, potem po kolei gwałcili mnie, tak, że już nie czułam bólu tylko słabość. Wszystko widziałam jakbym była poza ciałem i przyglądałam się wszystkiemu z boku.
          Czułam się brudna. Potraktowali mnie jak przedmiot, czułam się jak zużyty i wypluty kawałek mięsa. Potem odpłynęłam w nicość widząc jeszcze jak oni oddalają się w pośpiechu. Byłam bliska śmierci, czułam to. Brakowało mi powietrza. W ustach czułam metaliczny posmak krwi. Ktoś nagle dotknął mojej dłoni lodowatymi palcami. Drgnęłam delikatnie, ale wtedy ten ktoś wyszeptał- Nie bój się kochanie, zaraz wszystko będzie dobrze- po tych słowach poczułam ból. Ktoś ugryzł mnie w rękę. Potem moje ciało zaczął trawić ogień.

Zimne serceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz