Rozdział 19 Edward I Roxane

1.4K 82 9
                                    

                 Tak szczerze to miałam w pewnym sensie wyrzuty sumienia. Od ostatniej rozmowy z Carlislem nikt się do mnie nie odzywa. Czasem Edward zapyta mnie o coś, ale wiem, że sam też ma do mnie żal i to duży. Czułam się samotna po powrocie z polany, gdzie pozbyłam się Adama.
                    Postanowiłam pójść za tropem i odnaleźć Edwarda w okolicy. Biegłam po jego zapachu, aż zauważyłam go z oddali na czubku jednego z drzew. Miałam już do niego podbiec, gdy usłyszałam znajomy głos. - Edward! Edward! - krzyczała, o święci pańscy, Roxane? Czy to oznacza, że Edward i ona? Czy on zwariował? To psychopatka- szybko analizowałam sytuację.
                     Nie wiedziałam co zrobić w tej sprawie, więc siedziałam cicho- Nie możesz mnie tak zostawić po tym jak się przespaliśmy, słyszysz?! - nagle przeszła do gróźb- Jeśli w tej chwili tu nie wrócisz to wyjawię wszystkim twój sekret, słyszysz?! - krzyknęła, a ja spojrzałam na drzewo, gdzie widziałam Edwarda.
                 Zniknął. No pięknie. Ciekawe co to za sekrecik zdradził tej wariatce. - Powiem wszystkim, że jesteś wampirem!- zamurowało mnie. Czy Edward zwariował?
               Albo zaraził się durnotą od tej blond świruski. Nie no, teraz to już na sto procent muszę go znaleźć. Wciągnęłam mocno powietrze i po chwili znalazłam trop. Pobiegłam w tamtą stronę i na łące blisko domu siedział Edward. Podeszłam do niego- Czyś ty do reszty zdurniał?! - krzyknęłam, a on spojrzał na mnie z zaskoczeniem. - O co ci chodzi..? - zapytał najwidoczniej nawet nie wysilając się, by odczytać moje myśli. - Roxane chodzi po lesie i wykrzykuje na całe gardło, że uwaga, zaraz wszystkim powie, że jesteś wampirem! - wrzeszczałam, a on wytrzeszczył na mnie oczy i najwidoczniej odczytał resztę moich myśli. - No co? Chciałem się zabawić i tyle, nie wolno? - zapytał, a ja rzuciłam mu gniewne spojrzenie- Możesz sobie robić z babami co tam chcesz, tylko po jaką cholerę powiedziałeś jej, że jesteś wampirem?! - krzyknęłam zirytowana- Nie powiedziałem, to zdarzyło się przez przypadek, nie zauważyłem słońca i stało się- mówił, a jego mina wyrażała zawstydzenie.- No proszę, proszę jaśnie święty Pan Edward popełnił błąd, ciekawe co na to powie Carlisle? Zdajesz sobie sprawę, że przez twój romansik z tą psychicznie zrytą dziewczyną możemy mieć kłopoty? - krzyczałam chociaż nie wiem czy to coś dało. - No proszę jaka z ciebie troska o rodzinę bije? A jak ty mordujesz tutaj wszystkich ważnych facetów to nie zastanawiałaś się jakoś nad konsekwencjami i tym, co Carlisle pomyśli! - wykrzyczał wstając, by spojrzeć mi w oczy.
                Spojrzałam na niego z wyrzutem. - No co tak patrzysz? Jakim prawem mnie pouczasz skoro sama stałaś się większym potworem niż Jane z Volturie- odparł wyrzucając z siebie wszystko.
               Nie wiedziałam do końca kim jest Jane, bo jeszcze jej nie spotkałam, ale kojarzyłam to, że zadawała ból poprzez umysł. - Co masz na myśli? - zapytałam już dużo ciszej- Nie wiem czy zauważyłaś, ale słyszę twoje myśli, a wizje wspomnień z twojej głowy pojawiają się przed moimi oczami i uwierz mi, że ostatnio nie są one przyjemne, a wręcz sadystyczne i straszne.
               Widzę każdą twoją myśl o sposobie w jaki ich wykańczasz i wiesz co też mam trochę dosyć, to może łaskawie zajmij się sobą killerko, z resztą od kiedy to się mną interesujesz co? Zauważyłem ostatnio tylko jedno, że masz mnie głęboko w poważaniu- powiedział, a ja przecząco pokręciłam głową- To nie prawda! - krzyknęłam- Nie? To gdzie byłaś przez te dwa dni? Nawet do domu nie chce ci się wracać- wytknął mi.
                  To prawda, nie wracałam do domu, bo nie chciałam drażnić Carlisla zapachem krwi. Po tym jak zabiłam Adama miałam długą drogę powrotną, więc uznałam, że nie będę wracać od razu do domu. Posiedziałam w lesie i nad wodą.
                       Obmyłam się z krwi i siedziałam też trochę pod wodą, tak dla pewności, że woń zniknie. Tak, więc wróciłam dopiero teraz. - Nie chciałaś denerwować Carlisla? Oświecę cię, że ci nie wyszło. Carlisle całe dwa dni zamartwiał się i nawet nie poszedł jeszcze na polowanie, a wiesz jak pilnuje tego, by żywić się regularnie- odparł Edward, a ja spuściłam głowę i pobiegłam do domu. Nie wiedziałam czy po zemście będę go jeszcze mieć.

Zimne serceWhere stories live. Discover now