Rozdział VI

15 2 1
                                    

Obudziłam się z ogromnym kacem moralnym. Myślałam nad wczorajszą imprezą i chwilą, w której Justin podaje mi rękę. Zachowałam się trochę jak tchórz wychodząc bez pożegnania. Jego gest spowodował, że mam wyrzuty sumienia. Gdyby nie upita i ledwo stojąca na nogach Winnie, zapewne miałabym jeszcze okazję podziękować mu. Moja przyjaciółka wie, kiedy trzeba zachować się w takt. Ale trudno, nie odstanie się.

Spojrzałam na zegarek, gdzie widniała już godzina 11.30. Obudziłam się spory czas temu i aż do teraz rozmyślałam nad tym wszystkim co miało miejsce minionej nocy. Dziś sobota więc nie muszę przejmować się pogardliwymi spojrzeniami ludzi w szkole i spokojnie mogę zakopać się pod ukochaną kołderką. Tak dobrze mi się leży po prostu nic nie robiąc, nie mam ochoty na nic więcej. Mama chyba przeczuwa, że impreza zakończyła się późną porą, więc dziś mogę odpocząć nawet od sobotniej rutyny.
Perspektywa leniwego dnia tak bardzo mnie ucieszyła, że postanowiłam przymknąć oczy jeszcze na moment...

Sen nie był zbyt głęboki jakby się mogło zdawać i po jakimś czasie  usłyszałam głośny warkot silnika. Ktoś wjechał na naszą posesję. W szybkim tempie ktoś wysiadł trzaskając drzwiami i po chwili stał już przed wejściem kilkukrotnie dzwoniąc dzwonkiem. Nie otwierając oczu wydobyłam z siebie kilka słów skierowanych do mamy, które nakazały jej nikogo do niej nie wpuszczać, w razie gdyby to miała być Winnie czy ktokolwiek inny. Zakopałam się znów po czubek głowy i zostałam w poprzedniej pozycji. Nie przeczuwałam, że za chwilę ktoś mógłby przekroczyć próg mojego pokoju..

Stranger |JBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz