La Seine

5.8K 515 356
                                    

(a/n akcja dzieje się w roku 1956)

Blask księżyca odbijał się w płynącej Sekwanie, a gwiazdy lśniły jaśniej niż zwykle. Ta wiosenna noc była piękniejsza od innych - spokojna, ciepła i przyjemna. Gdzieś w oddali echem odbijało się szczekanie psów, pijani ludzie, wracający z zabaw, podśpiewywali coś radośnie, budząc przy tym wredne, stare sąsiadki, a w jednej z uliczek słychać było urokliwy dźwięk harmonijki.

Chłopiec, który na niej grał, nosił szary berecik i podarte spodnie na szelkach, a jego biała koszula była pobrudzona ulicznym kurzem. Patrzył smutno na piękną Sekwanę i wieżę Eiffla i grał kołysanki, które choć trochę go uspokajały. Takie melodie nie niosły jednak ze sobą dobrych wspomnień, ponieważ żal ściskał boleśnie jego serce, choć powinien być już przyzwyczajony do swojego marnego losu. Myślał, że już zawsze tak będzie, że jego domem stanie się ulica, jednak właśnie tej piękniejszej nocy ktoś postanowił zesłać mu cud w postaci prawdziwego anioła, co prawda trochę nieogarniętego i niezbyt trzeźwego.

Oto przechadzał się tą uliczką lekko podpity, młody mężczyzna. Zataczał się nieco, kończąc swojego papierosa i patrząc pod swoje plątające się nogi. Wtedy też, gdy usłyszał dźwięk harmonijki, odwrócił swój pijany wzrok w stronę jego źródła, a gdy jego spojrzenie skrzyżowało się z czarnymi oczami chłopca, wszystko nagle ucichło. Mężczyzna podszedł do niego powoli, a następnie kucnął przed nim, by z bliska przyjrzeć się jego ładnej twarzy.

- Co tu robisz o tej porze? - spytał chłopca, jednak ten nic mu nie odpowiedział, tylko patrzył się na niego bez wyrazu. - Zgubiłeś się?

Chłopak wciąż nie reagował, jakby nie wiedział, co właściwie powinien odpowiedzieć. Mógł ufać całkowicie obcemu i w dodatku pijanemu mężczyźnie? No raczej nie, to było nieodpowiedzialne, nawet jak na niego.

- Mówisz po francusku? - mężczyzna ponownie się odezwał, a chłopiec niepewnie kiwnął głową. - Jak ci na imię?

- Jungkook - odparł w końcu cicho.

- Nie jesteś stąd, co nie?

- Nie wiem - wzruszył obojętnie ramionami. Faktycznie nie wyglądał na typowego francuza. - Nie wiem, gdzie jest moje miejsce.

- Co to znaczy?

- Nieważne...

Mężczyzna westchnął i podrapał się po głowie, nie wiedząc, jak powinien obchodzić się z tym dzieciakiem. Wstał chwiejnie, czując, że od ciągłego kucania cierpły mu już nogi, a następnie wyjął kolejnego papierosa i odpalił go zapałkami. Zapach tytoniu unosił się nad nimi w formie szarej chmurki, która powoli wznosiła się ku gwiazdom.

- Ja jestem Yoongi - przedstawił się mężczyzna. - Ile masz lat?

- Osiemnaście.

- To mało.

- A pan?

- Dwadzieścia cztery.

- To dużo.

Mężczyzna uśmiechnął się mimowolnie. Właściwie to nie wiedział o tym dzieciaku nic a nic, jednak zdołał go już zaintrygować. Wyglądał niewinnie, choć Yoongi wyczuł, że jego charakter przeczył jego aparycji i najwyraźniej lubił pakować się w kłopoty. A kłopoty to coś, co Yoongi również uwielbiał, dlatego do jego pijanej głowy wpadł mu pewien absurdalny pomysł.

- Nie masz domu? - spytał, na co Jungkook pokręcił przecząco głową. - W takim razie możesz się zatrzymać u mnie.

- Proszę? - zdziwił się chłopak, wytrzeszczając oczy. - Naprawdę?

||YoonKook|| La Seine ✔Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora