L'oiseau

2.5K 389 105
                                    

Deszcz padał nieprzerwanie od trzech dni. Tak samo jak nieprzerwana była cisza w mieszkaniu malarza. To było przytłaczające zarówno dla Yoongiego, jak i dla Jungkooka, który swoją drogą ciągle znikał z Lucille i wracał wieczorami, a w En Effet spędzał czas tylko i wyłącznie z nią. Jednak mimo wszystko chłopak zaczynał czuć się coraz bardziej rozdarty. Chociaż myślał, że naprawdę zakochał się w Lucille, to jednak był świadomy tego, że nie powinien traktować Yoongiego w ten sposób. W końcu z własnej woli go przygarnął. Nie powinien wobec niego zachowywać się tak oschle. Z tego powodu postanowił wykorzystać jeden z wolnych dni i odezwać się do niego.

Już z samego rana, gdy tylko Yoongi otworzył oczy, a słońce ponownie zagościło nad Paryżem, odbijając się w wielkich kałużach, Jungkook, który na jego przebudzenie czekał cierpliwie, leżąc po swojej stronie łóżka, przybliżył się nieco i spojrzał na mężczyznę niepewnie.

- Dzień dobry? - uśmiechnął się lekko, a malarz patrzył na niego przez chwilę, mrużąc powieki i marszcząc brwi. Co jak co, ale tego się nie spodziewał.

- Dobry - mruknął, po czym niechętnie podniósł się do siadu.

- Zrobić ci śniadanie?

- A to jakiś dzień dobroci dla zwierząt?

- Po prostu... Ech... Przepraszam. Ostatnio byłem dla ciebie trochę oschły i w ogóle się do ciebie nie odzywałem... Nie chcę, żeby było między nami źle.

- W porządku - Yoongi wzruszył ramionami.

Jungkook spodziewał się raczej jakiegoś rozwinięcia tej rozmowy, rzucenia się sobie w objęcia czy chociażby wywalenia przez balkon, ale mężczyzna nawet nie zamierzał się w tej kwestii fatygować. Po pierwsze - dopiero się obudził. Po drugie - nawet nie miał ochoty na żadną z tych rzeczy. Ale to nie tak, że wcale nie docenił tych słów. Właściwie to cieszył się, że Jungkook wreszcie postanowił się odezwać.

Zaraz po śniadaniu chłopak zaproponował mu wspólny spacer, twierdząc że dawno nigdzie razem nie wychodzili. Nawet do En Effet Yoongi musiał chodzić sam, ponieważ Jungkook wolał towarzyszyć Lucille. Ten dzień jednak miał być wyjątkowy. Żadnego wspominania o tej irytującej baletnicy, żadnych kłótni, żadnej głuchej ciszy. Miało być tak, jak kiedyś. Dlatego Yoongi podszedł do tego z iskierką entuzjazmu, gdy Jungkook wyciągnął go na miasto.

Pomimo słońca, na zewnątrz było trochę chłodno, choć przyjemnie. Zapach deszczu wciąż unosił się w powietrzu, a trawa nadal była nieco wilgotna. Yoongi w końcu mógł odetchnąć czymś innym niż tylko papierosowym dymem i farbami, bo właściwie od ostatniego wypadu do baru nigdzie się nie ruszał, no chyba że musiał iść do En Effet. Jungkook uśmiechnął się szeroko, gdy coraz bardziej zbliżali się do wieży Eiffla. Właściwie nigdy w życiu nie miał okazji być tak blisko niej, dopiero z Lucille udało mu się tu przyjść pierwszy raz i wręcz zauroczył się w magii tej konstrukcji. Oczywiście nie mówił Yoongiemu o tym, że był tutaj z dziewczyną. Domyślił się, że wspomnienie o niej tylko popsuło by mu humor, a tego nie chciał.

- Powinieneś kiedyś ją namalować - stwierdził chłopak, patrząc na wieżę z fascynacją.

- Nie - malarz skrzywił się. - Mało ciekawe, mało oryginalne.

- W twoim stylu byłoby ciekawe.

- Czemu tak sądzisz?

- Skoro nigdy nie kończysz swoich obrazów, to taka niedokończona wieża byłaby całkiem interesująca. Przyciągnęłoby to uwagę.

- Ostatnio nie jestem w stanie malować.

- Czemu? - Yoongi wzruszył ramionami w odpowiedzi i przystanął na chwilę, wsuwając dłonie do kieszeni swojego płaszcza.

||YoonKook|| La Seine ✔Where stories live. Discover now