Rozdział 2

5 0 0
                                    

- Hej, Luke! Zapomniałeś sztyletu!
- Dzięki Craig – rzucił sucho Luke.

 Kolejny raz szedł wto samo miejsce. Kolejny raz pewnie nic się nie będzie działo,ewentualnie jakiś mały demon albo wampir. Kolejny raz musi mijać tych samych ludzi. I kolejny raz tą dziewczynę. Zapewne znów będzie się natrętnie na niego patrzeć i coś tam skrobać w tym swoim notatniku. Czy ona książkę o mnie pisze? - pomyślał. No i ten kelner, który ciągle wokół niej skacze. To wszystko było irytujące jak dla Luke'a. Był już zmęczony codziennym patrolowaniem terenu, na którym nic się nie działo. Chciał dostawać poważne misje. Był przecież najlepszy. Ale jego silny i uparty charakter nie ułatwiał sprawy.

Luke był urodzonym przywódcą. Niestety nikt oprócz jego nauczyciela i paru kumpli tego nie dostrzegał. Wspólnymi siłami robili wszystko co mogli bychłopak dostał zadanie, któremu będzie mógł przewodzić.Niestety Rada była nieugięta. Twierdząc, że jest nieokrzesany i zbyt wybuchowy odsuwali jego kandydaturę na bok.

Po upływie czasu Luke przestał domagać się misji. Wciąż zawzięcie trenował lecz chodził tylko na codzienne patrole jak zwykły nowicjusz.Odsunął od siebie kolegów, którzy widzieli w nim wzór donaśladowania i pozostał sam ze swoim gniewem.

To znowu ona,znów na mnie patrzy – zauważył. Od kilku miesięcy codziennie widzi jak siedzi w kawiarni, sama przy stoliku, pije herbatę i coś pisze bądź rysuje. Luke celowo udaje, że jej nie widzi ale postanowił tym razem odwrócić głowę w stronę kafejki żeby sprawdzić reakcję dziewczyny. I zrobił to. Lecz w tym momencie była zajęta ratowaniem swojego notesu przed gorącą herbatą. Alez niej niezdara – pomyślał.

Po trzech godzinach patrolu postanowił zmienić miejsce obserwacji. Już miał się odwrócić gdy jego uwagę przykuły białe plamy w oddali parku. Brnąc ku nim zorientował się, że są to kartki papieru z portretami Aniołów i ludzi bez twarzy. W mniemaniu Luke'a rysunki były naprawdę świetne więc postanowił je pozbierać. No świetnie, teraz jeszcze zbieramśmieci w parku, jakiż ja jestem ekologiczny – pomyślał.

Każdyrysunek był idealnie dopracowany. Nawet logo na zegarku pewnego mężczyzny było narysowane z niebywałą perfekcją. Osoba, któraje stworzyła musi być niepowtarzalna – pomyślał – chciałbym ją poznać.

Zaczęło mu się wydawać to dziwne, że tak wiele rysunków beztrosko sobie leży wśród drzew. Czyżby jakiś załamany artysta chciał się ich pozbyć? Spojrzał na podpis pod rysunkiem. „Ayana". Kompletnie nic mu to nie mówiło lecz zrozumiał, że tym artystą jest kobieta. Wyobraził sobie wysoką,szczupłą kobietę o długich czarnych włosach, której serce skrywa wiele mrocznych tajemnic. Rozmyślał o kobiecie samotnej,takiej jak on, która mogłaby się okazać jego bratnią duszą.Myślał o niej z nadzieją po czym uznał to za niedorzeczne.Przecież nie mógł się związać ze zwykłą śmiertelniczką.Rodzice, gdyby żyli, nigdy by mu na to nie pozwolili.

Idąc śladem kartek trafił na buta. Był to kobiecy czarny balerinek w rozmiarze 37. Teraz już wszystko zaczęło mu się układać w całość. Prawdopodobnie ktoś ją zaatakował. Pytanie tylko czy człowiek czy istota.

Wręcz biegnąc za śladami zobaczył JĄ.Dziewczynę z kawiarni. Jej krótkie blond włosy były zakrwawione a piękna, gładka twarz poszarpana gałęziami. Natychmiast sprawdził czy żyje i podziękował Aniołowi, że wyczuł puls. Przetrząsnął jej kurtkę w poszukiwaniu jakiś dokumentów. Znalazł klucze,ołówek, jakieś stare ulotki i wreszcie dokumenty, na których widniał adres zamieszkania. Upewniając się, że na miejscu nie mażadnego demona, zaniósł ją do domu.

Wchodząc do jej mieszkania doznał szoku. Wszędzie znajdowały się jego podobizny. Dosłownie wszędzie. Idealnie dopracowane tak jak te, które znalazł w parku.Oddała wszystko idealnie i na każdym portrecie były dorysowane piękne anielskie skrzydła. To mieszkanie wyglądało jak świątynia i najwyraźniej Luke był jej bóstwem.

Ułożył ją delikatnie na łóżku i opatrzył rany. Miał teraz czas żeby na spokojnie się jej przyjrzeć. Była drobna ale wysportowana. Wyglądała jak śpiącyAnioł po bitwie. Była po prostu piękna. Zupełnie inna niż ją sobie wyobrażał. Coś nagle sprawiało, że miał ochotę sprawdzić czy skóra, która wydaje mu się miękka i delikatna jak aksamit,faktycznie taka jest.

- Aniele.. – wyszeptał gdy jego palcesunęły po jej policzku.

Natychmiast jednak odsunął dłoń czując się winny dotykając kobiety, której w ogóle nie zna.Zaczął wnikliwie oglądać swoje podobizny, czekając aż Ayana się obudzi.

Po godzinie dziewczyna zaczynała odzyskiwać przytomność. W momencie znalazł się u jej boku a ona widząc go powiedziała „Mój Anioł" po czym znów straciła przytomność.

Zrezygnowany Luke nie mógł przecież zostawić jej samej.Postanowił zaparzyć sobie herbatę i spokojnie czekać.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Mar 20, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Portret AniołaWhere stories live. Discover now