5. Test CZTERECH PRZYSZŁOŚCI

196 20 17
                                    


Nikt z bohaterów nie wiedział, gdzie są. To było jakieś pomieszczenie na planie kwadratu. Każda ze ścian miała inny kolor: fioletowy, zielony, niebieski i żółty. Podłoga wyglądała jak gwieździste niebo - granatowa z milionem pobłysków. Natomiast sufitu nie było, a nad nimi rozpościerała się bezchmurna noc. Popatrzyli na siebie i zorientowali się, że każdy z nich był ubrany zupełnie inaczej niż przed chwilą. Andreas miał na sobie kostium do skakania i fioletowy kask. Hubert był odziany w kitel laboratoryjny i gogle, Ania w ciemny żakiet, spódnicę i białą koszulę. Tylko ubiór Sary najmniej się zmienił. Wciąż charakteryzowała się prawie samą czernią. Jedynie teraz jej włosy były spięte.

Po momencie zaaklimatyzowania się, Hubert spróbował rozluźnić atmosferę.

- Hej, w sumie co z tego, że jesteśmy w tym dziwnym pomieszczeniu bez drzwi i okien do którego wciągnął nas krzak po tym, jak się dotknęliście. Przynajmniej jestem tu z najseksowniejszą osobą, jaką znam, hehe.

- Dzięki - powiedziała jednocześnie pozostała trójka. Popatrzyli na siebie ze zniesmaczeniem.

- Dobra, pomyślmy - Hubert spoważniał. - Co mogą oznaczać te kolory? Może to zagadka? Szczerze już nic mnie nie zdziwi.

CHMURA*

- Łijołijo! Nadjeżdżam! Wskakujcie w me obłoki! Ups... Nie ta kwestia.

- Co do? - Sara popatrzyła na zbliżającą się z nieba różową chmurę.

CHMURA

- Witajcie, moi drodzy śmiertelnicy! Zostaliście wybrani, ale żeby wasze przeznaczenie mogło się dopełnić, musicie przejść test CZTERECH PRZYSZŁOŚCI.

Ania wybuchła śmiechem. Podeszła do Huberta i go objęła. Stwierdziła, że mają przejebane, a Sara na to przytaknęła. Tak naprawdę Andreas również nie był pewien swojej przyszłości, ale nie chciał okazać tego przed ledwo poznanymi Polakami. Popatrzył tylko na obejmujących się z czymś, co było zawiązkiem pogardy.

CHMURA

- Ja nie mogę, gorzej od tego zjebusa, co zemdlał przed drzwiami w pałacu. ALE WRACAJĄC. Pierwszą z przyszłości będzie przyszłość zielona!! Przejdźcie przez tę ścianą, ja będę czekać po drugiej stronie.

- No to, robimy to? - Andreas popatrzył na resztę a kiedy spotkał się z uśmiechem i przytaknięciem Huberta, dotknął delikatnie zielonej ściany i jak się okazało wpadł przez nią do kolejnego pomieszczenia. Za nim podążyła trójka maturzystów. Znaleźli się w niezwykle jasnym laboratorium biochemicznym. 

CHMURA

- Waszym zadaniem będzie przygotować roztwór azotanu potasu o stężeniu 0.5 mola/dm3 używając jedynie fluorku potasu, azotanu baru i siarczanu(VI) magnezu o stężeniach 1 mol/dm3 oraz wody destylowanej. Z tym, że te pierwsze trzy są w nieoznakowanych probówkach.

- Pff prościzna - stwierdził Hubert.

CHMURA

- I musicie to zrobić szybciej od trzykrotnego laureata olimpiady chemicznej, który jest w drugiej klasie liceum.

Z zaciemnionej części pracowni wyłoniła się postać z maską na twarzy i w kitlu. W Hubercie obudziła się wątpliwość.

CHMURA

- Czas start!

Hubert rzucił się na odczynniki jak jakiś wariat. Szybko wymieszał małe próbki wszystkich z nich i łatwo stwierdził, co jest w których probówkach. Następnie policzył, jaką objętość czego musi dodać w jakiej kolejnościach. Zmieszał siarczan magnezu z fluorkiem, dzięki czemu wytworzył się osad fluorku magnezu. Roztwór oddzielił i zmieszał z odmierzoną objętością azotanu baru. Znowu powstał osad, który trzeba było wyrzucić. Został ostatni krok, dolać odpowiednią ilość wody. Chłopak już podniósł zlewkę i wtedy rozległ się głos.

Nieznana historia Andreasa WellingeraWhere stories live. Discover now