Rozdział 8

207 33 5
                                    

-I jesteś pewien, że to nie był śmierciożerca? - zapytał John wyrzymając ścierkę.
Byli w klasie od eliksirów, Sherlock opowiadał o tym czego dowiedział się od Pottera, a John mył podłogę i słuchał z wypiekami na twarzy.
-Powtarzam po raz trzeci, tak NIE WYGLĄDAJĄ wiadomości od śmierciożerców.
-No dobrze, skoro tak twierdzisz, ale kto inny nazywałby GO Czarnym Panem?
-Każdy kto chciałby się podszyć pod śmierciożercę, to oczywiste John.
-To szlaban, a nie kawiarnia! - do lochu wpadł Snape powiewając swoją czarną szatą - zajmijcie się sprzątaniem, pan Holmes też!
Snape pozostał z nimi do końca szlabanu, więc nie mieli już okazji żeby dokończyć rozmowę. Kiedy wracali do dormitorium Sherlock zaproponował, żeby udali się do tajnego przejścia, w którym rozmawiał z Potterem, ale John stwierdził, że porozmawiają kiedy napisze esej na historię magii. Sherlockowi radził to samo. Poszli więc do dormitorium po Grahama Lestrade'a, znaleźli sobie wygodne miejsce przy stoliku pod oknem w pokoju wspólnym i zajęli się pracą domową. A raczej Sherlock udawał, że się nią zajął bo cały czas był zajęty analizowaniem Johna. Był bardzo zły, że Snape przerwał im rozmowę, gdyby nie on być może już wiedziałby o Watsonie wszystko. Przez chwilę zaczął się zastanawiać nawet czy jego zdolność dedukcji nie osłabła. Skoro potrafił o dowiedzieć się o Johnie PRAWIE wszystkiego to znaczy, że pomijał jakiś bardzo istotny szczegół.
Spróbował więc zająć się Lestradem.
-Hej Garry... -zaczął.
-Nazywam się Greg, Greg Lestrade, czy to na prawdę tak trudno zapamiętać Sherlocku?
-Przepraszam, zawsze mi się myli - postanowił jednak porzucic swój plan zebrania informacji o Lestradzie, nie mógł nawet zapamiętać jego imienia, a co dopiero jakichkolwiek informacji o nim - Chciałem zapytać czy latałeś już kiedyś na miotle?
Może udając zainteresowanie oboma uda się wyciągnąć coś z Johna.
-Nie, przecież jestem z mugolskiej rodziny, mieszkamy ze sobą już dwa tygodnie, czy udało ci się zapamiętać coś o mnie? Jesteś pewny, że jesteś geniuszem? - zdenerwował się Lestrade.
-Używasz pasty do zębów dla dzieci, o smaku coli, i masz ją w kącikach ust - odpowiedział trochę złośliwie zanim zdążył się powstrzymać - jeśli powiesz mi jakąś istotną informację o sobie na pewno ją zapamiętam...
-Chłopaki, nie kłóćcie się - wtrącił John -skończyłem, możemy iść porozmawiać Sherlocku.
-Chodź z nami, Lestrade - Sherlock postanowił, że woli mieć w Garrym przyjaciela niż wroga, tak na wszelki wypadek, nawet jeśli uważał go za nudnego.
Wyszli z pokoju wspólnego i udali się do bocznego korytarza. Sherlock otworzył przejście.
-Nawet nie wiedziałem, że w Hogwarcie są tajne przjejścia -mruknął Lestrade.
-Jest pełno, podobno kiedyś nawet powstała ich mapa...- wyrwało się Johnowi.
Sherlock uniósł brwi z zainteresowaniem, ale Watson zamilkł.
Weszli do środka, przejście zamknęło się za nimi i Sherlock zaczął swoją opowieść od początku. Opowiedział o tym czego dowiedział się od Pottera, o tym jak jako dziecko łapał śmierciożerców i o tym, że ten człowiek na pewno nim nie jest.
-Pomimo tego zdecydowałem, że chcę go wytropić, chcę wiedzieć kim jest i czego ode mnie chce.
Na twarzach Lestrada i Watsona malowało się przerażenie pomieszane ze zdumieniem.
-Chciałbym też wiedzieć czy mogę na was liczyć - dodał Sherlock.

---------------------------------------------------------
Nie spodziewaliście się mnie tak... późno...
Straciłam swój stary telefon i okazało się, że nie pamiętam ani hasła do wattpada, ani na jakim mailu go miałam-cała ja.
Kiedy już udało mi się je odzyskać to oczywiście nie miałam na nic czasu.
Mam jednak nadzieję, że czytanie sprawiło wam jeszcze większą przyjemność po tak długim oczekiwaniu i obiecuję, że następna część na pewno się kiedyś pojawi.
Miłego wieczoru!

Sherlock Holmes Śladami GryfaWhere stories live. Discover now