Prolog

43 3 0
                                    

Maddie

- Maddie! Wstawaj śpiochu!

Ugh. Która godzina?

To pierwsze pytanie jakie miałam po przebudzeniu się w ten okropny dzień. Spojrzałam na zegar, który wisi na ścianie przy szafce nocnej.

7:28.

Fuck. Już jestem spóźniona.

Szybko wstałam z łóżka, w którym chciałam spędzić resztę ferii zimowych. Za oknem jest już biało, choć wczoraj było jeszcze piętnaście stopni.

Weszłam do łazienki, wzięłam prysznic, umyłam twarz i zęby oraz zrobiłam sobie makijaż.

Weszłam z powrotem do pokoju. Spojrzałam na garderobę, po czym stwierdziłam, że naprawdę nie mam w co się ubrać.

Wybrałam biały crop top oraz czarne leginsy,po czym zeszłam na dół. Na wyspie kuchennej zastałam śniadanie i karteczkę, na której widniał napis:

Czekam na ciebie w sklepie na rogu, bo musiałam iść na małe zakupy. Przyjdź jak najszybciej.

Wzięłam się za jedzenie płatków z mlekiem i trzech tostów. Skończyłam niespełna pięć minut później z założonymi adidasami na stopach i kluczykami, którymi zamykałam właśnie dom. Wkładając je do torebki sprawdziłam godzinę.

7:43

Kurwa. Nie zdąrze na czas.

Szybko dotarłam przed sklep na rogu naszej ulicy i wsiadłam do pojazdu.

- Wyrobiłaś się. Brawo. Może jeszcze zdąrzymy - pocieszała mnie moja mama, kiedy zapinałam pasy.

- Ta, jasne.

- Jesteśmy na miejscu - oznajmiła mi rodzicielka, kiedy parkowała na miejscu. - Powodzenia!

- Nie dzięki - wymamrotałam wychodząc z auta.

Nie miałam na nic ochoty tego dnia. Jedyne czego chciałam, to było spanie. W tym byłam najlepsza.

Wchodzę frontowymi drzwiami galerii i kieruję sie do Cropp'a, w którym mam spędzić tegoroczne ferie.

- Dzień dobry. Mam na imię Maddie. Miałam się dzisiaj zgłosić do pracy na ferie zimowe - powiedziałam do ekspedientki, która spacerowała po sklepie.

- Oh, tak,to ty jesteś TĄ Maddie, o której mówił nasz szef.

Okej. Trochę się niezapokoiłam tym,co właśnie powiedziała.

- Dużo o mnie wspominał?

- Dosyć? Myślę, że wpadłaś mu nieco w oko.

- Ile on ma lat?

- 35. Ale jest nieziemsko umięśniony. I ponadto jest uroczy.

- Ale ja mam 17!

- Naprawdę? Wyglądasz na więcej. Oczywiście bez urazy.

- Spoko.

- A oto jest nasze zaplecze. Tutaj masz biuro szefa, tutaj jest szatnia z prysznicami, tam magazyn, a tam toaleta. Myślę że po dzisiajszym dniu wszystko ogarniesz.

- Dziekuję. Gdzie mam się zgłosić po odbiór stroju i w ogóle?

- W biurze szefa wszystko znajdziesz. Odrazu przejdziesz z nim pierwszą rozmowę, bo kilka minut temu przyszedł na pierwszą zmianę.

- Okej. Dziekuję.

- Nie ma za co, dzieciaku.

Byłam nieco zaniepokojona faktem,że mogłam się podobać własnemu szefowi. To nieco niedorzeczne. Ale cóż. Od dzisiaj tutaj pracuję.

Zapukałam do drzwi, oddzielających korytarz od biura kierownika. Usłyszałam entyzjastyczne "Proszę!", po czym popchnęłam je do środka.

Pomieszczenie było urządzone w surowym stylu. Napewno nie wyglądało na biuro szefa.

Na fotelu nie zastałam kierownika, lecz kogoś w wieku około dwadzieścia lat, umięśniony, przystojny, uro...

Nie. Nie, nie, nie, nie, nie, nie...

Ja go znam.

On jest kapitanem drużyny siatkarskiej w mojej szkole. Jam on ma na imię...

Nie mogę sibie przypomnieć...

Sam...

Lam...

- Hej, Maddie.

- Hej, um...

- ... Cameron.

- Tak. Właśnie. Hej, Cameron.

- Co tutaj robisz?

- Cóż... Tak właściwie to od dzisiaj tutaj pracuję.

- W sklepie mojego ojczyma?

- To jest sklep twojego ojczyma?

- Tak. Mój ojciec wyjechał do Indii.

- Dawno temu?

- 12 lat temu.

- Oh. Przykro mi.

- I tak go nie lubiłem. A więc... Po co przyszłaś?

- Chciałam odebrać ubiur służbowy.

- Ah. Tak. Faktycznie. Już dopie go podaje.

Nie wiedziałam co wtedy zrobić. To było niedorzeczne. Na dworze był śnieg, a on był ubrany w krótkie spodenki i koszulkę na ramiączkach.

Dla porównania ja byłam w grubej puchowej kurtce i leginsach. W sklepie robiło się coraz cieplej, więc w czasie, kiedy czekałam na strój, zdjęłam kutrkę i powiesiłam na oparciu siedzenia, na którym usiadłam.

- Już jestem. Proszę. To jest twój strój. Masz może ochotę na kawę?

- A mogę tak zrobić w czasie godzin pracy?

- Jestem synem szefa tej budy.

- No tak, prawie zapomniałam.

- Więc spędzisz tutaj całe ferię?

- Tak.

- To dobrze. Ja też.

- Przepraszam że się wtrącę, ale czy wasza drużyna nie ma przypadkiem w te ferię rozgrywek w Londynie?

- Fakt. Mamy teraz rozgrywki. Ale mam zakaz gry za to, że pobiłem kolesia, który się czepiał dziewczyn z naszej szkoły.

- Oh.

- Czepiał się też ciebie. Kiedy złożyłaś podanie do nas do pracy?

- Dwunasty styczeń? Kiedy pobiłeś tego gostka?

- Z nocy z dwunastego na trzynastego.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jul 16, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

It' All Of Me || PLWhere stories live. Discover now