15. Harry

2.7K 296 84
                                    

Każdy pisarz ma w swej karierze dzień, kiedy mimo szczerych chęci, motywacji, weny i ogólnie wszystkiego, czego tylko potrzeba do napisania jakiegokolwiek dzieła nic mu nie wychodzi. Harry takie dni miewał stosunkowo rzadko. Sam już nawet nie pamiętał, kiedy ostatni raz wpadł w taką niemoc twórczą. Cóż, aż do dzisiaj.

Gdy wstał rozpierała go energia i chęć pracy. Do zamknięcia wszystkich wątków zostały mu może z cztery rozdziały, więc ekscytacja tylko podsycała jego wenę i determinację.

Niestety, zaraz po tym, jak zasiadł do pracy i otworzył nowy dokument tekstowy, nic nie szło po jego myśli. Zdania się nie kleiły, brakowało mu epitetów, a każdy opis uczuć czy choćby tej nieszczęsnej pogody wydawał się niesamowicie wymuszony. Do tego każda rozterka bohaterów czy też jakaś akcja wydawała się zbyt kiepska, zbyt błaha, kompletnie niewystarczająca, co dodatkowo irytowało Harry'ego. Wiedział, że rzeczywistość jest zupełnie inna i fakt, iż odnosi takie, a nie inne wrażenie był spowodowany jego złością na samego siebie. Chciał pisać, a nie mógł, co mogło być gorsze od tego?

Zamknął komputer i z męczeńskim jękiem uderzył głową o blat biurka (zrobił to oczywiście delikatnie, bo nie chciał mieć brzydkiego siniaka na pół czoła). Był tak strasznie zirytowany, że chciał zacząć płakać z tej bezsilności.

Przekręcił głowę, tak by móc patrzeć w stronę drzwi od jego pracowni. Westchnął i utkwił wzrok w uchylonej (oczywiście po to, by Petunia mogła się ewentualnie wślizgnąć do środka) drewnianej powłoce, zastanawiając się, co począć?

Przymknął oczy, wyciszając się wewnętrznie. Potrzebował kąpieli. Długiej, ciepłej kąpieli z jego ukochaną truskawkową bombą, która zabarwi wodę na delikatny róż. Rozmarzony uśmiech wślizgnął się na jego usta, a on postanowił. Idzie wziąć kąpiel.

Nie czekał długo i już kilka sekund później wstał ze swojego miejsca, idąc w stronę łazienki. Wszedł do pomieszczenia i odbył cały rytuał przygotowania kąpieli. Gdy wszystko było już gotowe, zapach truskawek unosił się w całym pomieszczeniu, a muzyka grała z wieży w salonie, niosąc się aż do łazienki, Harry rozebrał się i powoli zanurzył w wannie. Ciche westchnienie opuściło jego usta, gdy przyjemne ciepło pochłaniało jego ciało. Boże, on naprawdę uwielbia kąpiele.

Harry zdecydowanie uwielbiał te błogie momenty, które zapewniała mu jego wanna i ciepła różowa woda. Mężczyzna był bliski czczeniu tej metody na przywracanie spokoju i odpychanie irytacji (oraz innych złych uczuć). Czasem nawet takie moczenie tyłka sprawiało, że przychodziły mu pomysły, co do tego, co powinien zrobić ze swoimi nieszczęsnymi dziełami, jak pociągnąć wątek czy jak go zakończyć.

Teraz jednak Styles patrzył z pożałowaniem na swoje smukłe, duże dłonie i był szczerze zdruzgotany. Jak on mógł je tak zaniedbać? Jego paznokcie były nierówne i brudne, a skórki brzydkie. Rzucił im jeszcze jedno równie nieprzychylne spojrzenie i stwierdził, że musi się nimi zająć. Zrobi to po kąpieli i porozmawia od razu z Petunią. Ona zawsze dobrze mu doradza w sprawach paznokci (podejrzewał, że to dlatego, iż ona swoich własnych nie ma).

Jako, że Harry jeszcze nie wyszedł z kąpieli (i przez najbliższe kilkanaście minut nie miał tego w planach) postanowił nie marnować czasu i zacząć wybierać kolor, jakim później pociągnie różowe płytki na wierzchu swej dłoni. Miał kilka opcji i był już skłonny zdecydować się na turkus, kiedy przypomniał sobie, że przecież ma nowy nabytek, którego jeszcze nie testował.

Kupił owy lakier jakieś dwa tygodnie temu, kiedy to pod nieobecność Louis'a wyszedł do sklepu. Przechodził między półkami drogerii po zapas bomb do kąpieli i innych potrzebnych kosmetyków, kiedy jaskrawo różowa fiolka rzuciła się w jego oczy. Spojrzał w jej kierunku i wtedy dojrzał ładny jasnoniebieski kolor zaraz obok. Styles nie mógł się powstrzymać przed zakupem lakieru o takiej barwie.

I Nori Petunia You || LarryWhere stories live. Discover now