Prolog: Czasem ludzie idą na łatwiznę, bo mogą

3.3K 121 6
                                    

Przemieniłam się w wilka. Dość nietypowe było, że białe stworzenie porusza się po pustyni. Mój motor wysiadł jakiś kilometr od miejsca, gdzie się teraz znajduję. Chciałam jak najszybciej dotrzeć do najbliższego miasteczka. Choć lata nie było, to słońce grzało niemiłosiernie, dlatego moje pragnienie na szklankę wody rosło z każdą chwilą. Z kolejną chwilą miałam wątpliwości do znalezienia mojej babki, która nigdy po urodzinach Jackiego się nie pokazała i nie była szukana. Jednak dotarłam na miejsce. Było tu około czterdzieści budynków, a ludzi mieszkało jakieś pięćdziesiąt. Na rynku rozstawione były stragany z przeróżną żywnością, tkaninami, biżuterią i narzędziami. Teraz zostało mi jedno, dowiedzieć, który należy do Amaryll. Różniły się jedynie kolorem ścian. Niebieskie, czerwone, żółte, fioletowe i tak dalej. Bez tej kobiety się nie obejdzie, muszę znaleźć tą chorą watahę, która odebrała mi rodzinę. Cóż, postanowiłam pukać pokolei. Pierwszy, do jakiego podeszłam, był fiołkowy, a na werandzie stał stolik ze świeżą herbatą. Miałam już uderzyć o drzwi, ale wyłonił się zza nich chłopak na oko w moim wieku.

- Cześć - odezwałam się pierwsza.

- Hej - również się przywitał i posłał mi miły uśmiech. Po akcencie stwierdzam, że z Kanady. - W czymś ci mogę pomóc?

- Tak, szukam pewnej osoby, nazywa się Amaryll...

- Seniorita Amaryll jest na górze, ale radzę nie przeszkadzać jej teraz, wypoczywa.

Serio? Trafiłam za pierwszym razem. Takie szczęście niech mi towarzyszy, aż do Vegas i dłużej.

- Czyli mogę poczekać? - spytałam z nadzieją.

- Jasne, - chyba się ucieszył, że ma z kim rozmawiać - tak w ogóle jestem Josh.

- Clare.

- Co cię sprowadza do naszego zadupia? - na jego słowa roześmiałam się głośno.

- Chcę pogadać z nią, a zapewne za jakiś czas ruszam na północ, dokładniej do Las Vegas.

- Masz ciekawe plany.

Zaczęliśmy rozmawiać o wszystkim i o niczym. Josh opowiedział mi, dlaczego tu mieszka. Jego rodzice zmarli dwa lata temu, a że byli oni bliscy Amaryll, kobieta przygarnęła go do siebie. Nie miałam zamiaru mówić mu o moich zdolnościach, więc powiedziałam jedynie o moim życiu w Beacon Hills, pomijając dosyć prywatne wątki. Po godzinie drzwi na zewnątrz ponownie się otworzyły i wyszła starsza kobieta o siwych włosach. Jak na swój wiek, napewno była po pięćdziesiątce i dalej, wyglądała naprawdę nieźle, co podkreślała jej szczupła sylwetka. Na mój widok o mało nie upuściła trzymanego talerza z szarlotką.

- Na Zatokę - szepnęła, gdy jej współlokator przejął od niej naczynie. - Czy...jaa...Clare?

- O, jeszcze pamiętasz moje imię, niesamowite - prychnęłam. - Co tam u ciebie, babciu?

No, Josha konkretnie wbiłyśmy w zakłopotanie i zdezorientowanie. Przyglądał się raz mi, raz jej.

- Sądziłam, że nie żyjesz...

- Dużo tak osób twierdziło, dopóki mnie nie zobaczyli - powiedziałam spokojnie. -Nie przyjechałam, aby cię odwiedzić, jesteś mi potrzebna.

Po mojej wypowiedzi pokazałam jej moje czerwone oczy. Od razu zrozumiała.

~~~~~~

- Co wiesz o Strażnkach Nemetonu?

Zadałam jej pytanie, kiedy znalazłyśmy się u niej w salonie. Typowo meksykańskie pomieszczenie i czułam nachosy.

- Stwierdzam, iż jesteś jedną z nich...

- Nie - przerwałam jej. - Jackie nim był, ale oddał życie za mnie.

- Przemiana wzmocniła moce, które ci podarował - kalkulowała wszystko jak profesor. - To sprawiło, że jesteś Prawdziwą Alfą.

- Em...Nie mam pojęcia - odparłam.

- Chcesz znaleźć ich, prawda?

- Prawda.

- Zabijesz całe stado... - po połączeniu wszystkich faktów, doszła do tego.

- Oni nie oszczędzili mnie, ja nie oszczędzę ich, - odparłam. - W dupie mam czy będę mieć niebieskie oczy, lecz po zabiciu tyłu wilkołaków nadal mieć czerwone...wow.

Nastała chwila ciszy. Nie wiem, na co czekałam. Dałaby mi odpowiedź w tej chwili?

- Przygotuję ci łóżko w pokoju gościnnym i jutro wszystko dokładnie omówimy.

556 słów

Witam w drugiej części "All over again". Kilka pierwsze rozdziały będą o podróży Clare. Pewnie zastanawiacie się, kim jest Josh (Skąd tu koleś z Kanady?!? XD). Wyczekujcie kolejnych rozdziałów, a wszystko się rozwiąże.

pa!

Ps: Rozdziały będą rzadko się pojawiać. Wena jest, ale nikt mi czasu nie wykombinuje, więc czekajcie ze spokojem. Może uda się co tydzień, ale nie obiecuję.

2: She's returned //Teen Wolf Where stories live. Discover now