Rozdział 6

3.1K 242 40
                                    

Poczuł się tak, jakby ze straszliwą szybkością pomknął niekończącą się, śliską, krętą i ciemną zjeżdżalnią w parku wodnym. Raz po raz migały po bokach wyloty innych rur, ale już nie tak szerokich, jak ta, którą spadał coraz niżej i niżej, głębiej niż lochy pod zamkiem. Za sobą słyszał Rona, obijającego się na zakrętach.

A potem, kiedy już zaczął się niepokoić, co będzie, jeżeli w końcu wypadnie, rura zmieniła kierunek na prawie poziomy i wyleciał z niej z mokrym plaśnięciem na dno ciemnego tunelu, dość wysokiego, by w nim stanąć. Tuż obok Lockhart dźwigał się na nogi, cały okryty szlamem i blady jak duch. Harry odsunął się, bo usłyszał wylatującego z rury Rona.

- Musimy być chyba parę mil pod szkołą - powiedział Harry, a jego głos odbił się głuchym echem po tunelu.

- Może pod jeziorem - dodał Ron, przyglądając się ciemnym, obślizgłym ścianom.

- Bardziej bym stawiał, że są gdzieś pod lochami – powiedział Remus, a Lily niemal natychmiast pokiwała głową na zgodę.

Wszyscy trzej wpatrzyli się w ciemność przed nimi.

- Lumos! - mruknął Harry do swojej różdżki, a ta natychmiast zapłonęła bladym światłem. - Idziemy - rzekł do Rona i Lockharta.

Ruszyli przed siebie, chlupocąc nogami po mokrej posadzce.

Tunel był tak ciemny, że niewiele widzieli przed sobą. Ich cienie na wilgotnych ścianach poruszały się jak mroczne widma.

- Pamiętajcie - powiedział cicho Harry - kiedy tylko usłyszycie lub zobaczycie jakiś ruch, natychmiast zamknijcie oczy...

Ale w tunelu było cicho jak w grobie, a pierwszym nieoczekiwanym odgłosem, jaki usłyszeli, było donośne chrupnięcie, kiedy Ron nadepnął na coś, co okazało się czaszką szczura. Harry opuścił różdżkę, żeby przyjrzeć się posadzce i zobaczył, że jest zasłana kośćmi małych zwierząt. Starając się nie myśleć o tym, jak będzie wyglądać Ginny, kiedy ją odnajdą, prowadził ich ciemnym tunelem, który zakręcał teraz łagodnie.

- Harry, tam coś jest... - rozległ się ochrypły głos Rona, a potem poczuł jego uścisk na ramieniu.

Zamarli, wbijając oczy w ciemność. Harry dostrzegł zarys czegoś wielkiego i poskręcanego, co leżało przed nimi w tunelu. Nie poruszało się.

- Może śpi – podsunął szeptem James. Wciągnięty w książkę, pobladł lekko na twarzy, a dłonie mocno zaciskał na krańcu grubej poduszki.

- Gdyby spał to pewnie zbudziłby się, gdyby Ron nadepnął na czaszkę szczura. Węże są bardzo czułe na dźwięki - powiedziała Lily lekko przemądrzałym tonem głosu.

- Uwielbiam, kiedy mówisz takie mądre rzeczy.

Poduszka, którą rzuciła w Pottera, przeleciała szybko przez dzielący ich kawałek i walnęła Jamesa prosto w twarz. Okulary przekrzywiły mu się na nosie, a na ustach cały czas widniał głupkowaty uśmiech. Syriusz nie powstrzymał głośnego wybuchu śmiechu, Peter chichotu, a Remus tylko dzięki swojej sile woli nie wywrócił oczami. Regulus zignorował ich wszystkich i powrócił do czytania.

- Może śpi - wydyszał, odwracając się, żeby spojrzeć na Rona i Lockharta.

Głupkowaty uśmiech Jamesa pogłębił się jeszcze bardziej.

Lockhart przyciskał dłonie do oczu. Harry znowu odwrócił głowę w kierunku tego czegoś, a serce biło mu tak szybko, że aż bolało.

Powoli, mrużąc oczy tak, że ledwo widział przez wąskie szparki powiek, ruszył naprzód, wyciągając przed sobą różdżkę.

In Search For A Better EndingWhere stories live. Discover now