[sześć]

289 22 3
                                    

Kylo Ren był zły.

Po pierwsze, zawiódł się na samym sobie. Jak on, wielki Mistrz Zakonu Rycerzy Ren, sam obdarzony niezwykle silną czułością na Moc, mógł przeoczyć tak potężną aurę? Może i ją ukrywała w jakiś sposób, ale...

...ale to była przecież A-38! Ten sam szturmowiec, którego on przesłuchiwał! Wdarł się przecież do jej głowy w poszukiwaniu obrazu martwych jednostek i szczegółów z nimi związanych i nie zauważył nic podejrzanego.

Po drugie, była tu Rey. Ta mała zbieraczka złomu, mająca czelność stawiać nogę na jego statku, twierdząc, iż nie ma on prawa zrobić jej cokolwiek, ponieważ jest chroniona przez jakieś... zaproszenie?!

A Snoke nimi pogrywał. Przez ten cały czas...

- Nic dziwnego, że ta armia nie potrafi sobie poradzić z jednym gangiem - lekceważący głos złotowłosej posłał nieprzyjemne ciarki po jego plecach. - W tych kaskach nic nie widać.

Biały hełm uderzył głośno o durastalową posadzkę.

Jej zielone oko zabłysło, gdy spojrzała na młodą Jedi.

- Moja droga Rey - powiedziała, ściągając czarne rękawice. - Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że tu jesteś.

Dziewczyna zmarszczyła lekko brwi, ale nie odezwała się. Podobnie jak Ren wyczuwała jej ogromną Moc, której aura zdawała się sięgać poza granice układu, w którym aktualnie się znajdowali.

Kapitan Armesto niezauważalnie spiął wszystkie mięśnie ciała i nerwowo poruszył palcami, splecionymi z tyłu pleców. Pułkownik, zupełnie nieświadoma jego wewnętrznego rozdarcia, patrzyła uważnie spod przymrużonych powiek na scenę rozgrywającą się przed nimi. Ona z kolei nie wydawała się być zaskoczona.

Wręcz przeciwnie, jakby spodziewała się tego wszystkiego.

- To dla mnie wielki zaszczyt, wreszcie poznać ostatniego Jedi osobiście.

Rey miała mały mętlik w głowie i może nawet poczułaby się lepiej wiedząc, że nie jest jedyną osobą, która jeszcze próbuje ogarnąć tę dziwną sytuację. Aura Mocy jasnowłosej kobiety była przytłaczająca, to prawda, ale przeczucie w głębi serca kazało jej myśleć tylko o bezpieczeństwie w jej obecności.

Dziwne.

- Ach, i wybacz proszę te kajdanki - blada dłoń o smukłych palcach musnęła ciężki metal, którym unieruchomiono ręce małej Jedi. - Jak widzisz, nawet na "Finalizerze" wypełnionym regularną armią widok jednej dziewczyny przeraża dorosłych wojowników. - Puściła do niej oczko.

Kajdanki spadły, głośno uderzając o durastal.

Rey spuściła mimowolnie wzrok, pocierając obolałe nadgarstki. Szturmowcy z jej eskorty odsunęli się nieznacznie, jednak nadal czujnie trzymali dłonie na swoich blasterach.

Generał Hux nadal nie potrafił oderwać języka od podniebienia. Już zresztą brak Cieni w eskorcie Vesfira poruszył trybiki w tej jego rudej głowie...

Ale na pewno Vesfira? Skoro ta kobieta, która swoją bezczelnością wbiła w lśniącą podłogę nawet Renów, była tym, kim on się domyślał, że była...

Gwałtowne szarpnięcie prawie pozbawiło go równowagi. Coś pociągnęło go za ręce i puściło tak szybko, jak tylko rozluźnił swoje palce.

Miecz świetlny Anakina Skywalkera trafił do wyciągniętej dłoni złotowłosej. Ta nie zaszczyciła generała nawet jednym spojrzeniem, skupiając uwagę na srebrnej rękojeści.

- Mogę?

Skywalker nie zdążyła nawet odpowiedzieć na pytanie, bo w następnej sekundzie już mrużyła oczy, próbując przyzwyczaić źrenice do intensywnego, błękitnego blasku. Zielona tęczówka zalśniła nienaturalnie, gdy jej właścicielka wpatrywała się w samo buzujące ostrze.

Chwilę później płynnym ruchem zatopiła je w ciele najbliżej stojącego szturmowca i zgrabnie, jakby tańcząc, podcięła gardło drugiemu z eskorty Rey.

Cisza, jaka zapanowała wtedy na mostku, była dziwnie przytłaczająca. Żołnierze pracujący przy swoich stanowiskach wpatrywali się w jasnowłosą kobietę, jakby oczekując, że w następnej chwili to generał Hux padnie bez życia z dymiącą dziurą w brzuchu.

Nic takiego jednak się nie stało.

- Ładny kolor - wojowniczka wyłączyła miecz, podając rękojeść prawowitej właścicielce. Znów odwróciła się plecami do generała, który zaciskał dłonie w pięści, nadal nie wiedząc, jak zareagować na to wszystko. - Kapitanie - Phasma stanęła na baczność, czując na sobie przenikliwy wzrok dwukolorowych tęczówek. - Czy na moje usprawiedliwienie potwierdziłaby pani, że nie ma takiego odgórnego polecenia, aby więźniów, nawet rycerzy Jedi, przyprowadzano prosto do dowództwa?

Srebrny żołnierz nie zastanawiał się długo nad odpowiedzią.

- Tak, potwierdzam - jej przekształcony głos został zagłuszony przez zamykające się wejścia, prowadzące na mostek.

Grube na kilkanaście cali, wzmacniane różnymi rodzajami żelaza i delikatnie falującymi, błękitnymi osłonami durastalowe ściany odcięły dostęp do trzech szerokich korytarzy, będących jedyną drogą ucieczki z punktu dowodzenia. Nie licząc iluminatorów wychodzących w czarną przestrzeń kosmosu, oczywiście.

Datapad, wypuszczony z małych dłoni pani pułkownik, uderzył głośno o posadzkę tuż przy butach kapitana Armesto. Ten z kolei trzymał mały blaster, zapewne odbezpieczony, przy bladej skroni Milo.

Generał Hux zacisnął szczęki na widok swojej asystentki, trzymanej brutalnie za ramię przez zdrajcę Najwyższego Porządku. W jej oczach jednak nie było strachu.

- Generale, Ren - głos pana kapitana pewnie dla większości zebranych był pewny siebie i pełen mocy. Jednak nie dla wszystkich. - Chciałbym tylko was uświadomić, że niszczyciel...

Nie miał prawa dokończyć zdania, uciszony ostrym bólem pod żebrami. Pani pułkownik wytrąciła mu szybko broń i obezwładniła, posyłając na plecy mocnym ciosem w szczękę.

Generał wpatrywał się w nią, teraz trochę rozczochraną i z delikatnymi rumieńcami na policzkach, i zdawać by się mogło, że jest tak samo zaskoczony, jak leżący zdrajca. Czarnowłosa kobieta była równie szybka, co skuteczna; nikt z zebranych nie spodziewał się takiego mocnego sierpowego ze strony drobnej asystentki.

Nikt, oprócz złotowłosej Vesfir.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Nov 29, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

R E N |StarWars|Where stories live. Discover now