Prolog

47 4 3
                                    

Gdzieś na krańcu świata, w nieodkrytych i gęstych buszach znajduje się pełna życia kraina Avandia. Na każdym liściu, grzybie, czy mchu dawniej poruszały się magiczne istoty: krasnoludki, wróżki, a nawet smerfy. Lecz nie dzisiaj. Tego dnia wszyscy zebrali się w magicznym miejscu spotkań. Raz na sto lat wśród szeregów wróżek pojawiał się mały bobas. Zwołano się więc dookoła pary wróżek: Lux, panującej nad ziemią oraz Erina, panującego nad wodą. Narodziny magicznych istot są niezwykłe. W powietrzu czuć i widać kolorowy pyłek, dzięki któremu niektóre postacie mogą latać. Sporządzony jest specjalny ołtarz z pojemnikiem z rosą zebraną w pełnię księżyca. Na podłodze rozsypane są płatki białych róż, tworzące długi dywan ciągnący się przez całą salę. Na końcu sali znajdują się duże, oświetlone i bogato zdobione drzwi, w których stali właśnie Lux i Erin. Stali na specjalnym wozie z kory drzewa. Ciągnęły go dwie mrówki.

Wszyscy oczekiwali momentu, gdy główna przełożona wyjdzie, wygłosi specjalną mowę i rozpocznie się uroczystość. W całym pomieszczeniu znajdowało się kilkaset ławek. Jakimś cudem wszystkie postacie widziały wszystko z takiej samej odległości. Zebranie było tak kolorowe jak tęcza, ponieważ każda wróżka miała inną barwę. Jedna była lśniąco biała, druga przerażająco czarna, inne zaś były różowe, czerwone, fioletowe lub żółte. Można by było podziwiać ten widok godzinami, lecz nie było to najważniejsze.

Niespodziewanie wszystkie rozmowy umilkły, świece zaświeciły się, a pyłki zniknęły. Na środek sali wyszła wysoka, czarnowłosa wróżka. Była ubrana w długą, czarną i błyszczącą suknię. Na szyi miała srebrny naszyjnik z księżycem. Legendy mówiły, że ma ponad milion lat. Być może była to prawda, lecz nie wyglądała na starą. Poruszała się szybko, jej postawa była wyprostowana. Wróżka stanęła na specjalnym schodku i rozpoczęła swoją mowę.

— Witajcie, wszystkie magiczne stworzenia! Bardzo miło mi widzieć was tu kolejny raz! Dziś jest szczególny dzień! Narodzi się tu nowa wróżka! Zapewne każdy z was nie może wytrzymać i zastanawia się, jakim żywiołem będzie dysponowała! Zatem zacznijmy!

Alyss, bo tak nazywała się wróżka światła, zeszła ze stopnia i podeszła bliżej pojemnika z rosą. Spojrzała przed siebie i pokazała małym gestem, że Erin i Lux mogą już wjechać. Pojazd ruszył. W tym samym momencie wróżka światła mówiła coś pod nosem. Gdy zaś para dojechała, pojawiły się kolorowe pyłki, lecz już trochę większe.

— Teraz jest najważniejszy moment w waszym życiu. Musicie wybrać jeden pyłek, który będzie waszą córką, lecz to nie jest takie łatwe. Wybierzcie go głosem serca, kiedy będziecie gotowi, dotknijcie dany pyłek.

Po tych słowach oboje przeszli się po sali. Wszystkie pyłki były prawie takie same, oprócz jednego . Był zielony, bardzo mały. Znajdował się daleko od pozostałych. Erin i Lux wiedzieli już, że wybiorą jego. W tym samym momencie pokierowali palce w kierunku pyłku. Gdy go dotknęli, rozbił się, a na palcu Lux znalazłała się mała, zielona wróżka.

— Jak ją nazwiecie?

— Laila - odparł Erin.

Leć, gdzie wróżek czarWhere stories live. Discover now