Chcę Cię

481 29 36
                                    

Popatrzłem na nią kątem oka, wyglądała dzisiaj niezwykle świeżo i pięknie. Mimowolnie uśmiechnąłem się na ten widok, na co odpowiedziała chichotem.
- Andrzej..słuchaj ja.. - westchnąłem. Zawstydzony wstałem i odszedłem. Nigdy nie byłem najlepszy w okazywaniu uczyć. Odchodząc słyszałem jeszcze jej paniczny krzyk, wiedziałem jednak, że bez nóg tak szybko mnie nie dogoni. Mimo to przyśpieszyłem nieco, na wypadek gdyby miały wyrosnąć jej skrzydła. Dopiero w Pokoju Wspólnym mogłem czuć się bezpiecznie, tam opadłem zmęczony biegiem na kanapę co Blaise skomentował jedynie pytającym spojrzeniem. Nie miałem zamiaru mu niczego opowiadać, jeszcze tego brakowało, żeby cały Hogwart chuczał o tym, że Draco Malfoy jest nieszczęśliwie zakochany w jabłku. No właśnie w jabłku...  Według mnie miłość do drugiego człowieka jest przereklamowana. W sumie dawno zauważyłem, że nie kręcą mnie osobniki gatunku ludzkiego. 

***
- Malfoy! - usłyszałem zirytowany krzyk, kochałem ten głos, jednak o wiele bardziej wolałem go w łagodnej postaci.
- Czego chcesz? - warknąłem, wiedziałam, że czeka mnie teraz długa rozmowa. Chociaż.. Czy tak nie byłoby lepiej? Mógłbym bezkarnie nazywać Andrzeja swoją dziewczyną. Dopiero jej głos ponownie sprowadził mnie na ziemie wyrywając z rozmyślań o naszej przyszłości.
- Słuchaj, Draco..bo ja.. Też muszę ci coś powiedzieć... - nie musiała kończyć. Wiedziałem do czego zmierza, choć wydawało mi się to nierealne. Andrzej chce wyznać mi miłość po kilku wersach w chorym fan fiction? Nie to nie możliwe, chyba śnie. - Malfoy... - ah, jaki ona ma słodki głos. - MALFOY JESTEŚ JEBANYM TCHÓRZEM JAK ZDECYDUJESZ MI SIĘ TO POWIEDZIEĆ TO WIESZ GDZIE MNIE SZUKAĆ! - wrzasnęła.
Poczułem jak w oczach zbierają mi się łzy. Nie.. Nie wiedziałem gdzie jej szukać. Nic nie wiedziałem.
- Chcę cię - jęknąłem szlochając, jednak było już za późno. Ona odeszła, a ja nie wiedziałem gdzie jej szukać. 

***
- Andrzeju! - zaniemówiłem widząc blask bijący od mojego skarba. Czyli jednak ją znalazłem - Ja...przepraszam, że stórzyłem. Chciałem powiedzieć ci jak bardzo cię ko..lubię.
- Draconie, jesteśmy przyjaciółmi więc to wcale mnie nie dziwi. - zaśmiała się  wrednie, po czym odeszła. Odeszła jakgdyby nigdy nic.
Nie mogę się poddać, nie tak łatwo. Patrzyłem jeszcze chwilę za oddalającą się powolnym krokiem Andrzejem. Nie wiedziałem jak nasze losy się potoczą, jednak jednego było pewny. Zależało mi na niej i nie poddam się bez walki. Z takim przekonaniem ruszyłem w stronę Wielkiej Sali by zaspokoić głód towarzyszący mi od dobrych paru godzin. Jednak przez cały czas myślałem tylko o jednym, żeby jak najszybciej wyznać miłość swojej ukochanej. Pochłonąłem kiełbasę w zawrtonej szybkości, po czym wybiegłen z sali czując na sobie spojrzenia Ślizgonów. Wiedziałem, że czeka mnie długa rozmowa z Zabinim jednak starałem się o tym teraz nie myśleć. Biegłem, nie tracąc tchu. Wtedy ją zobaczyłem! Na widok zielonego blasku, czułem jak moje serce przyspieszyło swój rytm.
- Kocham cię! - zawołałem pewnym głosem, choć cały się trzęsłem. Nie wiedziałem skąd we mnie tyle odwagi, pewnie Zabini dosypał mi czegoś do śniadania.
Andrzej zaśmiała się, tym razem radośnie, posyłając mi pełne pożądania spojrzenie. Po czym..nie! Ona znowu znikła! Typowa kobieta! Ucieka od problemów! Jęknąłem cicho, gdybym wtedy nie stchórzył nie byłoby teraz problemu. Opadłem z bezsilności na schody czemu towarzyszył nieprzyjemny dla moich uszu huk. Niekontrolowany potok łez spływał po moim bladym policzku.
- Dracuś, żartowałam, nie płacz. Mi też na tobie zależy. - usłyszałem chichot. Przez chwilę miałem ochotę rzucić się na nią i rozgryźć ją na strzępy, jednak kiedy napotkałem jej przepraszający wzrok, cała złość się jakby ze mnie ulotniła.
- I co? Teraz będziemy razem? - zawyłem, ciesząc się jak małe dziecko. - Yhym. - odrzekła tylko. Jednak mi to wystarczało. Automatycznie rzuciłem się na nią, delikatnie oblizując brzegi wokół ogonka.
- Kocham Cię.. - westchnąłem cofając się nieco.
- Może choćmy lepiej do dormitorium? - zaśmiała się.
Skinąłem głową nie będąc w stanie powiedzieć ani słowa, w tym momencie byłem tak napalony. Że byłem gotów rzucić się na nią przy wszystkich, nawet przed samym Potter'em na oczach całego Hogwartu. Odetchnąłem z ulgą widząc, że znajdujemy się w dormitorium. Teraz bezkarnie mogliśmy robić wszystko co nam się podoba. Ponownie przywarłem do niej, kontynuując wcześniej przerwaną czynność.
Ponownie delikatnie przejechałem językiem wokół szypułki drażniąc ją lekko zębami na co Andrzej odpowiedziała głośnym jękiem.
Przejechałem małym palcem po gładkiej powierzchni owocu badając każdy najdrobniejszy szczegół jej ciała.
- Jesteś taka pociągająca. - jęknąłem cicho przyciągając Andrzeja do siebie. - Och, Draco. - jęknęła jedynie.
Po kilku godzinach zabawy zdecydowaliśmy się wrócić na lekcje. Kiedy weszliśmy do sali wszystkie spojrzenia zostały skierowane w naszą stronę. W sumie wszystko wskazywało na to co przed chwilą robiliśmy. Jakoś nie pomyślałem o uczesaniu sterczących na wszystkie strony włosów i poprawieniu pogniecionego krawatu ani nawet o przebraniu koszuli, teraz pełenej białawych plam.

***

Po lekcjach, które dłużyły się niemiłosiernie chciałem jak najprędzej skończyć to co zaczęliśmy z Andrzejem. Jednak nigdzie nie mogłem jej znaleźć. Przyzwyczaiłem się do tego, Andrzej była jak ninja. Zjawiała i pojawiała się nie wiadomo gdzie i kiedy. Już miałem ruszyć do lochów w celu udania się do dormitroum, kiedy usłyszałem radosne krzyki z pokoju wspólnego Gryfonów. Ruszyłem jak najprędzej w tamtym kierunku, w końcu nic nie może mnie ominąć. Miałem nadzieję na zobaczenie jakieś bitwy, jednak to co zobaczyłem przeważało ludzkie pojęcie. Na środku pokoju stała Andrzej i gadała z...Potterem! No ja nie mogę, jak ona śmie! Przecież od zawsze wiadomo, że Potter to nasz wróg numer jeden. Ona tak po prostu pozwala mu na rozmowę z nią. Przyczaiłem się za pomnikiem, czekając aż Andrzej wyjdzie na korytarz. Miałem już nawet gotową zemstę godną Śmierciożercy. Po chwili doczekałem się, Andrzej wyszła roześmiana z pokoju. Najwyraźniej nie zauważyła mnie, bo od razu pokierowała się po schodach w górę. Pobiegłem za nią starając się zachować odpowiedni dystans, ale jednocześnie nie stracić jej z pola widzenia. W końcu stanęła, i niczym zwinny orangutan wskoczyła na parapet. Podkradłem się do niej cicho i złapałem od tyłu na co pisnęła głośno.
- Cicho bądź! - syknąłem ciągnąc ją w stronę dormitorium. Kiedy tylko zamknęły się za nami drzwi zacząłem pozbywać się resztek garderoby. Po czym brutalnie powaliłem ją na podłogę. Pochyliłem się nad nią, starannie oblizując skórkę po czym brutalnie wbiłem zęby w owoc. Andrzej odpowiedziała na to jedynie głośnym jęko-krzykiem. Zaśmiałem się pod nosem wgryzając się w kolejne miejsce, zostawiając na powierzchni owoca ślady zębów.
- Teraz jesteś moja! I tylko moja! - syknąłem, nadgryzając każde gładkie miejsce. - Myślisz, że nie widzę jaką robisz z siebie dziwkę? - krzyknąłem. Zacząłem coraz to bardziej wgryzać się w owoc. Nagle poczułem słodką ciecz rozchodzącą się w mojej buzi. Jęki Andrzeja stawały się coraz to głośniejsze, jednak pełne bólu.
Zwolniłem na chwilę, delektując się jej słodkim smakiem.
- Och, Draco, ale jesteś ostry.
Zaśmiałem się pod nosem zjadając kolejne części mojej kochanki. Oblizałem się ze smakiem, kiedy chłodna stróżka soku spłynęła po mojej brodzie. Wbiłem w nią zęby jeszcze kilka razy na co odpowiadała jedynie jękami, które jeszcze bardziej mnie podniecały co sprawiało, że mój ptaszek już dawno zrobił się twardy.
Zamknąłem oczy i schyliłem w głowę w celu ponownego ugryzienia jednak moje zęby nie napotkały nic na swojej drodze, rozgryzając jedynie powietrze. Otworzyłem niepewnie oczy. Andrzej zniknęła, jednak jej miejsce zajęły dwa małe brązowe nasionka. Na pierwszy rzut oka były całkiej przystojne. Ale nie! Nie jestem gejem! Z tą myślą połknąłem również nasionka zapominając całkowicie o ukochanej.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Dec 17, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Zakazany Owoc [69+] | Drapple *ONE SHOT*Where stories live. Discover now