II

6 2 2
                                    

Biegła jak na złamanie karku. Jeszcze tylko trochę dzieliło ją od wiecznego szczęścia. Lecz... Jak zawsze prawie spóźniła się na lekcję. Już przygotowywała się na kolejną burę od nauczyciela gdy przed jej oczami mignęła malutka wróżka. Od zawsze widziała tego typu zjawiska. Wiele by tu wymieniać... wróżki, duszki, gadające drzewa i zwierzęta no i oczywiście raz na jakiś czas na niebie przelatywał jakiś anioł. Można by powiedzieć że była... wyjątkowa. Gdy opowiadała w przedszkolu o tych stworkach wyśmiewano ją, więc zaprzestała swoich opowieści. Teraz mijał rok od kiedy jej rodzice zginęli w wypadku w którym brała udział. Na świecie nie został jej nikt oprócz małego króliczka z którym żyła pod jednym dachem. To nie był zwyczajny królik. On jako jeden z niewielu potrafił gadać. Mogła prowadzić z nim niekończące się rozmowy gdyby nie to, że na świecie jest coś takiego jak czas.

Gdy dziewczyna zobaczyła wróżkę zdumiała się. Choć widziała ich wiele to zawsze odbierało jej mowę gdy jakaś obok niej przelatywała. Ile dała by, żeby móc latać tak jak one-wśród białych obłoków. Gdzieś w swoim 16-letnim serduszku miała takie małe, dziecięce marzenie by latać. Oczywiście ponieważ normalny człowiek nie może latać, dlatego właśnie ona marzyła o szkole lotniczej. Najbliższa taka szkoła była w mieście oddalonym o parę set kilometrów.

Weszła do szkoły zostawiając za sobą ten mały, piękny byt. Zapowiadał się dla niej bardzo ciężki dzień zważając na to, że w klasie siedział już jej największy wróg Sam i jego świta. Złapała za ramiączko swojego plecaka i starając się jak najszybciej podeszła do swojej ławki. Na szczęście Sam nie zwracał uwagi na otoczenie poza swoją paczką bo już dawno miała by niezłe kłopoty. Nikt, nawet ona nie wiedziała dlaczego właśnie do niej się przyczepił. Lekcja miała zacząć się za 5 minut więc usiadła, wypakowała rzeczy i postanowiła poczekać na początek lekcji. Gdy już miał wchodzić nauczyciel przez drzwi wbiegł chłopak, który nigdy nie należał do klasy Shanelle. Musiał być tym nowym uczniem co to o nim trąbili i nauczyciele i uczniowie. Miał czarne włosy, był lekko przypakowany, co było widać dzięki jego obcisłej bokserce. Na sobie miał czarne jeansy, wspomnianą wcześniej bokserkę, na którą narzucona była ciemna bluza. Lecz najbardziej wzrok dziewczyny przykuł naszyjnik. Był to niewielki, kobaltowy kryształ przyczepiony na sznurku. Już go kiedyś widziała, tylko nie mogła sobie przypomnieć gdzie. Nauczyciel wszedł za nim kiwając przecząco głową i już otworzył usta z zamiarem przedstawienia go, lecz chłopak był szybszy. Chyba nie lubił, jak ktoś go przedstawiał.

-Hej. Jestem Will i od dzisiaj będę z wami chodził do klasy.

-Dobrze... usiądź koło Shanelle. Ona ci wszystko wytłumaczy.-Powiedział nauczyciel do chłopaka po czym wskazał wolną ławkę tuż obok mojej. Chłopak podszedł usiadł i odwrócił się w moją stronę.

-Hej mam nadzieję że się za kumplujemy.

___________________________________



You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: May 18, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Stracone skrzydłaWhere stories live. Discover now