Rozdział 7

1.4K 86 3
                                    

Minął już tydzień odkąd zamieszkałam w bazie. Mam bardzo dobre relacje ze wszystkimi oprócz Sylwka. Ma do mnie dystans i nie wiem czemu. Poznałam świetną dziewczynę Marzenę. Zostałyśmy przyjaciółkami jednak jej też nie powiedziałam prawdy o sobie. Nie chcę jej stracić. Bardzo ją polubiłam, ma zajebisty charakter i tak samo jak ja uwielbia muzykę Dubstep oraz lubi gotować chińskie przysmaki.

Z samego rana wyszłam z Marzeną z naszego "domu" i postanowiłyśmy się przejść po lesie. Miałyśmy ze sobą pistolety oraz dwa noże. Biegłyśmy pośród drzew. Zajebiście się bawiłyśmy. Kiedy już wybiegłyśmy z lasu zastał nam ukazany piękny widok wodospadu i ogromnego jeziora pośród pojedynczych drzew. Na każdej gałęzi siedziało po 5 śpiewających ptaszków. Po chwili namysłu zrzuciłyśmy ciuchy pod , którymi schowałyśmy bronie. Skończyłyśmy do jeziora. Było głębokie. Pływałyśmy z 2h chlapiąc i bawiąc się wodą. Naszą zabawę przerwał zombiak wyłaniający się zza drzewa. Wypłynęłyśmy na brzeg i pobiegłyśmy prosto do naszych ubrań. Wyjęłam nóż, a Marzena pistolet jednak los chciał i umarlak zaskoczył moją przyjaciółkę próbując ją ugryźć. Wystraszona opuściła broń i rękoma próbowała odciągnąć zombiaka od siebie. Nie czekając ani chwili podeszłam do trupa i wbiłam mu nóż w głowę. Przyzwyczaiłam się już do tego widoku więc nie ruszyła mnie krew, która znajdowała się już na całej jego twarzy. Potwór upadł na ziemię, a ja rzuciłam nóż i przytuliłam wystraszoną przyjaciółkę. Ta odwzajemniła gest.

Zanim ruszyłyśmy do bazy, podeszłam do jeziora i umyłam ciuchy oraz ręce z krwi.

Kiedy wróciłyśmy oczywiście zadali nam mnóstwo pytań. Opowiedziałyśmy o zombiaku i o pięknym miejscu. Zbadali Marzenę ale na szczęście nie miała żadnych zadrapań oraz ran. Udałyśmy się do pokoju przyjaciółki. Miała mały pokój z błękitnymi ścianami, małą szafką w koncie i również małe łóżko z fioletową pościelą. Usiadłyśmy na jej łożu i zaczęły się plotki. Co jak co ale w końcu jesteśmy dziewczynami więc bez tego się nie obejdzie. Po zaciętej dyskusji o nowej fryzurze Korneli i o związku Piotrka z Martą, Marzena ucichła na moment by po chwili zapytać:

- Wiesz co? Zastanawia mnie jedno.. - umilkła na chwilę

- Co?

- Dlaczego ten zombiak zaatakował mnie, a na ciebie nawet uwagi nie zwracał jak go złapałaś za głowę żeby wbić mu nóż?
Popatrzyłam na nią nie wiedząc co odpowiedzieć. Ma rację.. czemu traktował mnie jakbym była umarlakiem... a może faktycznie nim jestem?

- Sama nie wiem.. może był tak zajęty tobą, że mną się nawet nie zainteresował? - to jedyne co udało mi się wymyślić.

- No dobra ale jak byłaś koło niego to nie zainteresowało go twój zapach? W końcu zombie to zombie..

Na moje szczęście otwierające się drzwi przerwały krępującą ciszę spowodowaną brakiem mojej odpowiedzi.

- Marzena! Co ty robisz! - zaczął się wydzierać Mati - mężczyzna którego można nazwać naszym szefem - Twoja zmiana! Idź pilnować bramy i zastąp Martę! A ty Sylwia przyjdź do mnie za chwilę.. mam dla ciebie nową pracę.. - trzaskając drzwiami wyszedł.

- Jeszcze nie skończyłyśmy.. dokończymy tą rozmowę jak wrócę.

Tak samo jak Mati trzasnęła drzwiami zostawiając mnie samą w jej pokoju. Stwierdziłam, że nie ma co siedzieć więc udałam się do gabinetu Mateusza. W drodze rozmyślałam jak wytłumaczyć się przyjaciółce tą dziwną sytuację jednak na nic nie wpadłam. Gdy byłam już pod drzwiami zapukałam i czekałam na wezwanie.

- Proszę! - odezwał się mój szef. Weszłam zamykając za sobą drzwi. Jego gabinet był duży, ściany były koloru brązowego, a na jego środku stało biurko z wygodnym, czarnym fotelem,w którym siedział Mati. Był ubrany jak zwykle : Koszula oraz spodnie w moro, które pasowały mu do bond włosów mężczyzny, miał glany,a kiedy wstawał można było zauważyć tatuaż na karku. Był to nóż wokół którego zaplątany był wąż eskulapa.

- Jak Ci minął dzień, skarbie? - zapytał i pocałował mnie w czoło. Tak, jesteśmy razem. Dlaczego? Bo mam z tego korzyści. Stwierdza, że swojej kici nie da ciężkiej pracy, a mi to bardzo pasuję. Gestem ręki pokazał krzesło na przeciwko jego fotelu abym usiadła.

- Dobrze - odpowiedziałam mu siadając.

- To dobrze .. - wziął paczkę niebieskich L&M wyciągnął jednego szluga i zapalił - Jak mówiłem mam dla ciebie nową pracę - wziął buch i strzepał popiół.

- No to słucham.

- Od dzisiaj będziesz rozdzielała posiłki .. Spokojnie nie jest to ciężka praca jedyne co musisz robić to po prostu przeznaczać każdej osobie jedzenie.. nigdy bym nie dał tobie ciężkiej pracy więc zaufaj mi kwiatuszku - a nie mówiłam?

- Dziękuje skarbie.. poradzę sobie - wstałam podeszłam do niego i pocałowałam go w usta. On odwzajemnił gest. Kiedy nasze języki się rozdzieliły, wziął kolejnego bucha i powiedział:

- Dobra Miśku lepiej już idź bo ktoś nas zauważy.

Wspominałam, że nasza "miłość" jest dyskretna? Nie? To już wyjaśniam .. U nas w bazie nie zgadzali by się na to abyśmy byli razem... Czemu? To proste.. Jako jego dziewczyna nie chce by stała mi się krzywda i daje mi fory co aktualnie tak jest, a innych by trafił szlak i zazdrość by ich zżerała.

Wróciłam do swojego pokoju i położyłam się. Na szczęście Marzena nie zawitała do moich drzwi więc tą rozmowę przeniesiemy na jutro. Także mam dużo czasu wymyślić jakąś wymówkę.

Jestem ZombieWhere stories live. Discover now