Historia kompletnie olewa wydarzenia kanoniczne. Wesołych Świąt!
🎄
- To będzie tak bardzo sztucznie wyglądać.
Tamtego pamiętnego grudniowego piątku wszyscy szóstoklasiści ze Slythterinu, bez wyjątków, siedzieli w spowitym zielokawym światłem pokoju wspólnym. To był ten wiekopomny dzień: dzień losowania swojego sekretnego przyjaciela, któremu dawało się prezent na Boże Narodzenie. Pomysł Dumbledore'a, naturalnie.
Większość Ślizgonów na początku to zbojkotowała, ale kiedy przyszedł Snape i z każdego roku wyznaczył po dwie osoby do przygotowania losów, zrobiło się naprawdę poważnie.
Uczniowie domu węża się nie oszukiwali: ich opiekunowi zdecydowanie nie podobała się ta cała akcja. Po pokoju wspólnym krążyło mnóstwo teorii co do tego, jakim sposobem Dumbledore przekonał mistrza eliksirów do owego przedsięwzięcia.
Tak czy inaczej, z szóstego roku do jakże trudnego zadania, jakim było przygotowanie losowania, wyznaczono Tracey Davis i Abby Hawthorne. Oczywiście zaraz po otrzymaniu tego zlecenia uczennice te zostały zalane prośbami od swoich kolegów i koleżanek z klasy, bo każdy chciał dostać w miarę przyzwoitą - według siebie - osobę.
Spośród tych wszystkich ludzi Abby i Tracey najpierw zgodziły się pomóc ich najbliższej koleżance, Pansy, która od razu zwróciła się do nich ze swoją prośbą.
Biedna Pansy. Była po uszy zakochana w Draco Malfoyu, chłopaku, którego średnio interesowały dziewczyny z jego roku, czy też dziewczyny w ogóle. Był arystokratą, który - choć podobał się wielu Ślizgonkom - nigdy partnerki nie miał. Pansy uznała sobie za głowny cel to zmienić.
Tracey i Abby miały proste zadanie. Musiały jakoś zaznaczyć los z numerkiem owego chłopaka - tak, aby Pansy mogła go na pewno wylosować. W piątkowy wieczór pracowały więc w kącie, z dala od pozostałych uczniów z ich roku, by nikt nie zauważył, że większość losów była ustawiona.
- To będzie tak głupie - swoją opinię ponownie wyraziła Abby, odgarniając swoje długie, brązowe włosy z twarzy, by lepiej widzieć kawałek pergaminu, który cięła różdżką. - Losy będą w pudełku, a ona będzie je przeszukiwać...
- Oj tam, nikt się nawet nie zorientuje - wzruszyła ramionami Tracey, podpisując numerkami pocięte już przez przyjaciółkę kawałki. - Teraz zastanówmy się, jak to dobrze zaznaczyć, ale żeby nie było zbyt oczywiste.
- Poczekaj - westchnęła Abby - który numer ma Malfoy?
- Chwilę...Siódmy - odparła Tracey po zerknięciu na przygotowaną wcześniej listę, gdzie każdy szóstoklasista ze Slytherinu miał przydzielony swój numerek.
Szatynka chwyciła karteczkę z nieco krzywo napisaną nań czarną siódemką, po czym ją nacięła.
- Co ty robisz? - spytała skołowana blondynka.
- Małe, a zauważalne - wyjaśniła Abby, ukazując jej papierek. - Myślisz, że jak wylosowałam Blaise'a do grupy na eliksiry w czwartej klasie? Też wtedy robiłam losy.
Tracey patrzyła na przyjaciółkę wielkimi oczami.
- Ty też tak robiłaś! I to z moim chłopakiem!
- Wtedy nim nie był, Tracey - powiedziała zniecierpliwiona Abby - i wtedy też rozrzuciliśmy losy na biurko i było ich połowę mniej, kretyn by nie zauważył tego naciętego - szatynka przewróciła oczami. - Nawet nie wiem, czemu to robimy. Malfoy to palant jakich mało.
YOU ARE READING
Węże też obchodzą święta • Draco Malfoy
FanfictionDom Salazara Slytherina nigdy nie słynął z najmilszych czy najbardziej pomocnych uczniów. Chodząca definicja prawdziwego Ślizgona to między innymi Draco Malfoy, który na pewno nie jest symbolem dobroci. Gdy nadchodzi więc Boże Narodzenie, czas miłoś...