„10 punktów dla Gryffindoru, panie Potter"

7.7K 318 124
                                    

13 luty 1998 roku (sobota)

Harry obudził się tego dnia przed swoimi współlokatorami. Już samo to zrodziło niepokój w chłopcu, że coś się tego dnia stanie, ale nie wiedział co. To Neville zawsze wstawał pierwszy i budził najpierw Harrego, a potem Deana i Seamusa. On budził Rona, a raczej starał się go dobudzić, zwykle z marnym skutkiem. Spojrzał na zegarek stojący na szafce obok jego łóżka. Była szósta trzydzieści. Do śniadania pozostało jeszcze dwie i pół godziny. Była w końcu sobota.

Doszedł do wniosku, że nie było sensu bezczynnie leżeć na łóżku, więc odrzucił kołdrę i wstał. Skierował się do łazienki i zatrzymał się w progu. Była pusta. Cała do jego dyspozycji, a mimo to coś mu nie pasowało. Powinien się przecież cieszyć. Możliwość cieszenia się łazienką w pojedynkę, było czymś mało spotykanym. Trzeba było specjalnie zrywać się wcześnie z łóżka, a tego nikomu się nie chciało. Harry natomiast obudził się sam z siebie i miał tę okazję tuż przed nosem. I nic.

Spojrzenie zielonookiego wędrujące po łazience spoczęło na wolno stojącej wannie. Każde dormitorium, w którym mieszkał członek drużyny quidditch'a miał łazienkę zaopatrzoną w wannę. Tylko te. Miało to na celu zapobieganie naciągnięciom mięśni, rozgrzanie ich, jeśli gorący prysznic nie pomógł. Póki co, nikt się nie skarżył. Gdy tak przyglądał się wannie, pamięć podsunęła mu inną wannę. Znacznie większą. Jego puls przyspieszył. Tak, to właśnie tego mu brakowało. Harry zabrał ze sobą ubrania na zmianę i wyszedł z dormitorium prosto do łazienki dla prefektów.

*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*-*

Severus był zmęczony. Całą noc spędził na sprawdzaniu esejów. Chciał je ocenić jak najszybciej, żeby nie zalegały na blacie jego biurka jak wyrzut sumienia. To było coś czego nienawidził najbardziej w pracy nauczyciela – eseje. Mistrz Eliksirów po chwili namysłu stwierdził, że na równi z esejami stoją nieudacznicy wysadzający kociołki na jego lekcjach. Pomyślałby kto, że robią to specjalnie, żeby go wkurzyć. Cholerne imbecyle.

Mężczyzna przetarł dłonią zmęczone oczy i spojrzał na resztę pergaminów. Zostało mu do ocenienia ledwie czterdzieści prac siódmoklasistów, pół stopy każda. Wziął do ręki pierwszy z brzegu. Zerknął na nazwisko w rogu pergaminu. Potter. Przeczytał tekst. Jak zawsze, eseje Pottera czytało się płynnie, bez błędów ortograficznych, odpowiednio skonstruowane. W przeciwieństwie do pozostałych uczniów, którzy chcąc napisać jak najwięcej – tworzą chaos, bądź „byle zaliczyć", i niszczą tylko niepotrzebnie papier. Mogliby w ogóle nie oddawać pracy domowej, a dostaliby takiego samego trolla. Potter umieszcza w pracach domowych najważniejsze szczegóły i tylko to co jest wymagane. Właśnie dlatego zawsze dostaje za wypracowania oceny wybitne.

Z początku sądził, że to Panna-Wiem-Wszystko mu pomaga, nadzorując każde jego słowo. Potem przeczytał jej esej. Pisała dużo, za dużo. Na wymagane pół stopy pisała półtorej. Z tych dwóch powodów nie dostała z eseju oceny wyższej niż powyżej oczekiwań. Nigdy.

Którejś nocy, Severus podczas patrolowania korytarzy, zawędrował do biblioteki. Teoretycznie powinna być pusta. Nie była. Przez uchylone drzwi, zauważył nikłą poświatę zapalonych świec.

Mistrz Eliksirów, chcąc przyłapać ucznia na gorącym uczynku, najpewniej buszującego po dziale zakazanym, rzucił na siebie zaklęcie kameleona i wszedł cicho przez uchylone drzwi. Kierując się w stronę poświaty świec jego oczom ukazał się niecodzienny widok. Przy oknie, na krześle siedział młody chłopak. Uczeń szóstej lub siódmej klasy. Severus zerknął na książki porozkładane na blacie przed chłopcem. Ku swemu zdumieniu, dotyczyły eliksirów. Traktowały o antidotach na silne trucizny, które omawiał z siódmym rocznikiem.

Harry Potter - 10 punktów dla Gryffindoru panie Potter (+18)Where stories live. Discover now