Prologue

25 3 1
                                    


10 lat wcześniej...

- Antonino! - krzyknęła jasnowłosa kobieta, spoglądając nerwowo w stronę rudej dziewczynki, która ze smutną miną i łzami w oczach patrzyła na nią spode łba. - Co to miało znaczyć? Tak nie zachowują się dziewczynki!

Zielone oczy Tosi jeszcze bardziej zwilżyły swoją powierzchnię, przez co już ledwo widziała karcącą ją twarz matki. Otarła łzę niebieskim rękawkiem.

- Prze... przepraszam... - wydukała cicho, pociągając zadartym noskiem, kiedy do pokoju wszedł potężnych rozmiarów mężczyzna z krótkimi włosami.

- Daj już spokój biednemu dziecku, Małgorzato - zwrócił się do kobiety i objął ją ramieniem, całując w czoło i śmiejąc się pod nosem z jej mocnej ręki, z jaką wychowywała córkę.

Następnie mężczyzna pochylił się do Tosi. Wiedział jak sprawić, by dziecko zrozumiało, co zrobiło źle, a jednocześnie nie musieć go za to karać czy wyzywać. Zniżył się fizycznie do jej poziomu, dzięki czemu ona nie czuła się jak mała myszka otoczona przez lisy, a tak, jakby przebywała z drugą myszką. Poczuła, że jej zdanie także się liczy i wiedziała, że może teraz ojcu powiedzieć swoją wersję wydarzeń, której matka słuchać nie chciała. Jej rodzicielka albowiem zawsze słuchała jednej strony, bo drugą już od razu wzywała albo wchodziła w kłótnię.

- Staś mnie podpuścił. - Odgarnęła włoski z czoła małą ręką, ale niesforny, rudy loczek i tak opadł tam gdzie był przed sekundą. - Powiedział, że odda mi Huberta, jak skoczę z kontenera.

- A oddał ci? - zapytał łagodnym tonem z rozbawieniem, na którego widok dziewczynka też się uśmiechnęła.

- Nie... - Wzruszyła ramionami i spuściła oczy.

- Czyli okłamał cię? Spodziewałaś się, że odda ci swojego ulubionego misia?

- No... nie. Ale przysiągł na paluszek... - Zaszlochała cichutko.

- Więc już wiesz komu nie warto ufać i masz nauczkę, prawda? - Mężczyzna oparł się dłońmi o kolana. Dla niego sprawa została wyjaśniona.

- Tak - odparła Tosia.

Wiedziała, że ojciec ma rację, że postąpiła naiwnie i mogła sobie zrobić krzywdę. Rzuciła się tacie na szyję, szpecąc do ucha "dziękuję" i ocierając lekko mokre policzki. Wiedziała, że mając jego, nic nie może pójść źle, a smutek ograniczy się do kilku chwil. Wiedziała, że jest i będzie jej najlepszym przyjacielem.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jun 24, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Spojrzenie gwiazdWhere stories live. Discover now