Błogi poranek

1.8K 170 47
                                    


Skołowana uchyliłam powieki czując ciepły oddech na karku i chłodne, silne ręce oplecione wokół mojego brzucha. Zacisnęłam palce na miękkiej, satynowej pościeli zdając sobie sprawę, że jestem kompletnie naga.
Czułam się osaczona. Zupełnie, jakby Nevra dosłownie był wokół mnie, jakbym dosłownie oddychała nim. Jakby był we mnie.
Oblałam się rumieńcem rozumiejąc sens tych myśli. W zasadzie to... był we mnie. Cholera, był we mnie.
Na Boga, straciłam dziewictwo.
Moją biedną niewinność!
Dopiero teraz ta wiadomość zaczynała do mnie docierać i wbijać się w moją świadomość niczym tępy nóż.
Co teraz? Powinnam budzić Nevrę, czy też może po prostu poszukać swoich ubrań i wyjść z miernymi ochłapami resztek mojej godności?
Próbując uwolnić się z żelaznego uścisku bruneta zdałam sobie sprawę z nieprzyjemnego, mrowiącego bólu wewnętrznych stron ud. Byłam słaba i wypompowana, zupełnie jakbym ledwo mogła panować nad ruchami swojego ciała.
- Ależ ty się uwiercisz - wymruczał mi do ucha i jednym, sprawnym ruchem obrócił mnie przodem do siebie.
Zagryzłam wargę bezwstydnie prześlizgując wzrokiem po jego umięśnionym torsie i linii drobnych, ciemnych włosków, które biegły od pępka w dół.
Przywarł swoimi ustami do moich ostrożnie sunąc zimną ręką wzdłuż moich pleców. Jego dotyk pozostawiał na mojej skórze dziwne mrowienie, jednak nie był to ten nieprzyjemny rodzaj mrowienia, wręcz przeciwnie. Rozpalał we mnie struny wszelakich, niemożliwych na ten moment do zidentyfikowania uczuć, których wcześniej nie zaznałam. A może zaznałam wczoraj, tylko o tym nie pamiętam? Coś mi się zdaje, że powinnam odstawić alkohol na jakiś czas.
Jego dłoń przesunęła się na mój pośladek delikatnie go ściskając, na co się wzdrygnęłam i oderwałam od ust Nevry. Posłał mi niewinny, wręcz anielski uśmiech, po czym bezwstydnie wtulił się w moje nagie piersi.
- Kocham cię, mała - szepnął nie odrywając spojrzenia od moich oczu. Przygryzłam wargę gładząc jego ciemne, miękkie włosy. Nie mogłam mu na to odpowiedzieć, nie teraz.
Chcę być szczera wobec niego, siebie samej i swoich własnych uczuć.
Zmarszczyłam brwi przejeżdżając wierzchem dłoni po jego przepasce zasłaniającej oko, czy też może oczodół.
- Śpisz w niej?
- Nie.
- To czemu jej nie zdjąłeś?
- Nie chciałem, żebyś... żebyś t o widziała - mruknął odwracając wzrok.
Rozumiem. Nie będę naciskać. Jak będzie gotów, to sam mi powie. Każdy z nas ma sekrety, które czasem nie mają prawa wyjść na światło dzienne.
- Może byśmy poszli na śniadanie? - zaproponował - Umieram z głodu.
- Pewnie - odparłam posyłając mu delikatny uśmiech i ucałowałam go w czubek głowy.
Poleżeliśmy jeszcze chwilę wtuleni w siebie, po czym zwlekliśmy się z jego miękkiego, wygodnego łoża.
Nevra pożyczył mi swoją koszulkę, która była o kilka numerów za duża i majtki, które i tak wyglądały na moim tyłku jak spodenki. Nie miałam kompletnie żadnych chęci, by znów wciskać się w sukienkę.
Zagryzłam wargę obserwując jego zgrabne, umięśnione ciało, gdy przyodziewał się w swój codzienny strój. Ciekawe, ile kobiet już zdołał posiąść?
Ile kobiet zostało przez niego rozdziewiczonych?
Wiem, że nie powinnam tak o tym myśleć, jednak to było silniejsze ode mnie.
Cholera, to mi wadzi. Dobrze wiedziałam, w co się pakuję, a i tak mi to potwornie przeszkadza. Chłopak pochwycił mój wzrok i zmarszczył brwi.
- Coś się stało? Miałaś przez chwilę bardzo dziwną minę.
- Nie, to nic takiego - mruknęłam ponuro wpatrując się gdzieś w przestrzeń.
Odszukałam wzrokiem swoje buty, które leżały walnięte w kąt, wsunęłam je na stopy, po czym zaczęliśmy powoli iść w stronę stołówki.

EZAREL

Mimowolnie syknąłem kiedy doszedł do mnie dźwięk zamykanych, skrzypiących dzwi. Tępy ból rozrywał moją czaszkę od wewnątrz. Ta noc zdecydowanie nie była jedną z najprzyjemniejszych, przeciwnie, była najgorszą. Ciągle czułem na sobie dotyk dłoni Ewelein, które blądziły po moim nagim ciele. Moje ręce skropiła srebrzysta, elfia krew... Zabiłem swoją godność, a raczej jej pozostałości, które zostały po tylu kłamstwach i słowach, które nigdy nie powinny zostać wypowiedziane. Chwiejnym krokiem ruszyłem z miejsca momentami tracąc równowagę. Ostra czerwień jaka dominowała w korytarzu drażniła moje i tak piekące gałki oczne. Tamtej nocy widziały zbyt dużo. Pokój Ewelein był pierwszym od strony sali drzwi, aby w razie potrzeby mogła szybko dotrzeć do kliniki, zaś moja sypialnia była mniej więcej w połowie holu, więc przede mną była długa podróż. Opierając się o ścianę mijałem kolejne drzwi i następne, a potem jeszcze jedne. Wszystkie kolory zaczęły się mieszać, a resztki alkoholu buzowały mi w żyłach. Wtedy zobaczyłem ją... Z nim. Szli wolnym krokiem po drugiej stronie korytarza. Gdy tylko mnie zobaczyła, pospiesznie odwróciła wzrok i wbiła go w podłogę. Ścisnąłem usta w cienką linię zauważając, że ma na sobie jego ubrania. W jednej chwili ręka Nevry zsunęła się na talię Eriki, a sam strażnik przyciągnął ją do siebie mierząc mnie swoim jednym okiem. Jego wzrok mówił jasno, "Ona jest moja, twój czas przeminął". Rozumiałem to aż za dobrze. Zraniłem ją jak nikt inny, zabrałem jej szczęście, zniszczyłem jej radosną duszę. Powinienem zjeść całą misę drzewnego pyłu za karę, a i tak nie wynagrodziłoby to jej krzywd, natomiast sam pył to wyjątkowo odpychające źródło maany. Dziwne, że są demony które pochłaniają je garściami. Demony... Jestem gorszy od wszystkich razem wziętych. Szarpnąłem klamkę swojego pokoju i zaraz potem poczułem skutki wczorajszego świętowania. Rozpaczliwie złapałem się za brzuch i pędem pognałem do łazienki.

(porzucone) Eldarya: NeverWhere stories live. Discover now