*5*

44 3 1
                                    

Having no regrets is all that she really wants.

Mieszała łyżeczką w swojej porcji deseru. Wbrew warunkom pogodowym zdecydowała się na kilka gałek lodów wraz z owocami i sosem czekoladowym. Faktycznie to zabrała pierwsze, co przyszło jej na myśl. Annie uznała, że w tej niezręcznej i stresującej sytuacji zasługiwała na odrobinę przyjemności, chociażby w postaci jedzenia. Skoro już poruszyli temat, do którego ich spotkanie nieuchronnie prowadziło, można by pomyśleć, że najgorsze już za nimi. Zdecydowanie trudniejszą sytuacją okazała się dalsza rozmowa.

Dziewczyna odniosła wrażenie, że znacznie lepiej sobie ze wszystkim poradziła niż on. Teraz zobaczyła szatyna w zupełnie innym świetle. Pamiętał ją, tłumaczył się przed nią, nie odepchnął tego tematu w przeszłość. Niby potrafił jakoś żyć przez rok, ale daleko było mu teraz do świetnej formy. Paradoksalnie poczuła się pewniej. Blondynka zaczęła obserwować swojego towarzysza. Chłopak zajął się swoim kawałkiem szarlotki, obok jego talerza parował kubek z kawą.

- Liam - odezwała się w końcu, a on natychmiast podniósł na nią swoje spojrzenie.

- Tak? - Niepewnym wzrokiem omiatał twarz dziewczyny.

- W gruncie rzeczy to miłe, że chciałeś się spotkać i siedzieć tu ze mną. Do niczego nie jesteś zobowiązany i niepotrzebnie się zamartwiasz - mówiła spokojnym tonem. - Nie zmienimy przeszłości. Stało się, zamknijmy ten temat, bo to żadnemu z nas nie pomaga. Ja naprawdę nie chcę cię unikać do końca życia i ciskać piorunami. Myślisz, że możemy ze sobą normalnie rozmawiać? Nie wiem, czy poza dzisiejszym dniem w ogóle się kiedyś jeszcze spotkamy, ale chciałabym zostać normalnymi znajomymi.

- Naprawdę tego chcesz? Nie żartujesz, ani nie kpisz? - spytał piosenkarz, bo kompletnie nie dowierzał.

- Naprawdę. Przecież jesteśmy dorośli. Na wspomnieniach i wiecznym rozpamiętywaniu daleko się nie zajedzie.

- Dobrze, zgadzam się. - Przytaknął szatyn, chociaż jakaś część jego chciała zaprotestować i wyznać jej wszystko, co dzisiaj poczuł, co czuł przez cały czas, a tłumił głęboko w sobie.

- Cieszę się bardzo. - Uśmiechnęła się do niego, sądząc, że zabezpieczyła się przed wszelkiego rodzaju niezręcznymi sytuacjami. Łatwiej było jej powiedzieć tamtą formułkę z myślą, iż więcej się nie zobaczą, no może za rok.

- To czym się teraz zajmujesz? Ciągle pracujesz w hospicjum? - zagadnął, wychwytując zdziwienie na jej twarzy. Chyba naprawdę sądziła, że kompletnie go nie obchodziła.

- Nie, przed wakacjami przeniosłam się do domu opieki. Pozwolą mi to zaliczyć jako praktykę zawodową - wytłumaczyła Annie.

- Właśnie taką cię pamiętam. Rozsądną, zorganizowaną, inteligentną.

- Dzięki - mruknęła, próbując ukryć speszenie. Czy przypadkiem przed chwilą nie ustalili, że nie wracają do przeszłości?

Night ChangesWhere stories live. Discover now