Rozdział 8

2.5K 186 25
                                    

Minęły już trzy tygodnie i przez tyle dni ani razu nie spotkałem Deadpool'a. To chyba dobrze?

Nie było mnie w szkole przez ostatni tydzień i oczywiście ciocia się o tym dowiedziała. Musiałem jej tłumaczyć, że jestem chory inic mi nie jest. A dlaczego się rozchorowałem? Bo jestem debilem... Było cholernie zimno, a ja akurat byłem na misji bez niczego... Nawet głupiej bluzy nie miałem. Wszyscy mówili, że nic mi nie będzie, ale to ja miałem rację. Dzisiaj jest już dobrze, więc muszę iść do tego miejsca w którym mam dobre oceny. Dla innych "szkoła" albo "buda".

Ubrałem się i zjadłem śniadanie. Spojrzałrm na zegar wiszący na ścianie. Jest 07:50... Co?! Tylko nie, to za dziesięć minut zaczynają się lekcje.  Bez zapakowania wcześniej przygotowanego drugiego śniadania wyszedłem z domu i zamknąłem za sobą drzwi po czyma sprintem pobiegłem w strone szkoły. Mogłem użyć pajęczyny, ale za dużo razy jej używałem, więc wolę ją oszczędzić. Biegłem i biegłem nagle światła. Nosz kurwa mać! Zatrzymałem się i wyjąłem telefon z kieszeni. Zostało mi pięć minut. Z deskorolką byłoby szybciej, ale oczywiście musiałem jej nie zabrać, a dlaczego? Bo zapomniałem. Zagadka rozwiązana! Zielone. Biegnę dalej, ale pewnie nie zdążę przed dzwonkiem. Jestem już nie daleko. Jeszcze, tylko chwila i będę na miejscu.

-Wiedziałem! - krzyknąłem gdy usłyszałem dźwięk szkolnego dzwonka.

Wbiegłem do szkoły i zauważyłem moją klasę która szła schodami na górne piętro. Jestem ocalony.

_______________________________________W końcu rozdział! Nie bardzo on mi się podoba, ale myślę, że chociaż wam się spodoba. NIE MAM WENY😥😥😥 Sory, że taki krótki😅😅

Pod Maską - SpideypoolOnde histórias criam vida. Descubra agora