12.

1.7K 102 53
                                    

Minął dzień. Później kolejny i kolejny, a za nim miesiąc.
Nie rozmawiałam z Ashtonem ani Mattem. Chris jest na mnie wściekły, że mieszkam z chłopakiem, którego "ledwo znam", bo nie jestem pełnoletnia. Jakby to było ważne.
Dziś zwolalam zebranie rodzinne podczas którego chce wszystkim powiedziec, że już za osiem miesięcy urodze dziecko. Przynajmniej taki jest plan.
Nie sądzę, że Collen będzie zadowolona, bo przecież ona też rodzi za jakiś miesiąc.

Po kłótni z Leondre tamtego dnia szczerze myślałam o sensie mojego... Chyba wszystkiego, bo przecież on właśnie tym był.
Nawet Charlie nie dał rady z nim  porozmawiać, bo wiadomo, że jak tamten jebany kebab się obrazi to nie da się z nim porozumieć.

Przez ten miesiąc chodziłam normalnie do szkoły. Nieco opuściłam się w nauce, ale przyrzekłam sobie, że to nadrobie.

Gdybym mogła cofnąć się do dnia w którym poznałam Devriesa to zrobilabym to. Nie żeby coś zmienić tylko przeżyć to jeszcze raz, bo naprawdę byłam szczęśliwa, a teraz przez wybory które podjęłam jestem tu gdzie jestem.
Oczywiście nie narzekam na Charliego ponieważ dalej podtrzymuje to co o nim mówiłam.
Tylko cokolwiek bym nie robiła, albo myślała i tak wszystko kojrzy mi się z Leondre. Przecież można się tylko raz zakochać w człowieku, bo pierwsza jest miłość. Później są tylko zauroczenia.

Aktualnie jedziemy w aucie Charliego do mojego domu. Dawno tam nie byłam. Przez co słowo "dom" trochę straciło znaczenie w moim słowniku.

Blondyn wysiadl i otworzył mi drzwi.
Znalazłam w torebce klucze i weszliśmy do budynku.

- Jesteśmy! - krzyknęłam, ale nie dostałam odpowiedzi. Weszłam do kuchni i sprawdziłam salon, ale nikogo nie było. Dopieru po kilku minutach po schodach zszedł Chris i od razu mnie przytulił.

- Córka marnotrawna, kto by się spodziewał. - scisnal mocniej moje ciało.

- Gdzie reszta? Mam... To znaczy mamy wam coś do przekazania. - ojciec zmierzył wzrokiem mnie, a później trochę dłużej Charliego. Biedny chłopak nadal stał przy wejściu.

- Chodźcie do ogrodu. Zrobiliśmy grila, możecie zjecie z nami? - zmieszałam się, ale żeby zachować pozory chwycilam blondyna za rękę i ruszyłam w stronę tarasu.

Faktycznie siedziała tam Collen i Sue. Obok niej siedział Ashton.
Gdy mnie zobaczył od razu wstał i podbiegl.

- Melanie. Ja pierdole, myslalem, że coś cię zjadlo, albo nie wiem kurwa co. Jesteś pojebaną parówką, martwiłem się wiesz? - zaśmiałam się i wskoczylam na mojego przyjaciela.

- Stęskniłam się. Możesz mnie zanieść do stołu. - zaczęłam się śmiać jeszcze głośniej gdy Ash zaczął się kręcić w koło ze mną na rękach po czym mnie zrzucił i kazał iść samej.
Charlie gdy zobaczył że upadlam automatycznie wstał od stołu. Jest trochę przewrażliwiony na punkcie tego dziecka, ale mogę go zrozumieć. W dodatku nie upadlam mocno, bo brunet mnie asekurował.

Podniosłam się, otrzepałam spodnie i usiadłam przy stole obok Charliego.

Chris rozstawił grilowane mięso i warzywa na stole, a gdy poczułam zapach od razu chciałam zwymiotować.

Wszyscy jedli i jedli. Nie mogłam na to patrzeć. Ostatecznie zmusilam się do sałatki zrobionej przez małżonkę mojego taty.
Gdy w końcu Chris kroil ostatnie kawałki kiełbaski postanowiłam mówić.

- Więc cieszę się, że jesteście tu wszyscy, bo nie bez powodu kazalam wam przyjść. - Charlie położył dłoń na moim udzie pod stołem. Wspierał mnie w tamten chwili, bo wiedział, że jest mi ciężko. Nie miałam pojęcia jak wszyscy zareagują. - Tak, więc ostatnio dużo się zmieniło i pare spraw skomplikowało. Nie chciałam nikogo obarczać moimi problemami dlatego się od wsystkich odcięłam, zawsze tak robiłam jak coś szło nie tak jak miało i to chyba mój nawyk. W każdym razie chciałabym wam powiedzieć jeszcze że...

My Stalker - Leondre Devries | 1&2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz