30 ⚡ snape bohater

1K 51 3
                                    

Po powrocie z przerwy świątecznej w Hogwarcie nic się nie zmieniło. Draco dalej traktował mnie jak powietrze. A jeśli już nasze spojrzenia się gdzieś spotkały, to jedynym co widziałam w jego szarych tęczówkach była nienawiść. Nie powiem, bolało mnie to. Naprawdę. W końcu nigdy nie miałam w intencji zranić go.

Nie miałam jednak zbyt wiele czasu aby myśleć o tym jak naprawić sprawy między nami, ponieważ musiałam zająć się Potterem. Już podczas podróży z Londynu do Hogwartu, w pociągu, chłopak dokładnie opowiedział o wszystkim co udało nam się podsłuchać przed przerwą świąteczną Hermionie. Nie była zachwycona faktem, że Harry miał rację, ani tym co usłyszała. Ciągle jednak upierała się, że może coś źle zrozumieliśmy i w sumie naprawdę chciałabym żeby to było prawdą. Ale nie było szansy, żeby Harry zmienił swoje zdanie co do Dracona.

To zamieniało się już powoli w małą obsesję. Od Rona, w sekrecie, dowiedziałam się nawet, że Potter kazał dwóm skrzatom domowym - Stworkowi i Zgredkowi - śledzić Malfoy'a przez cały dzień. A to sprawiało, że nie miałam już w sumie żadnych szans na ocalenie mojego partnera w zbrodni przed spotkaniem z Harry'm. Pozostawało mi jedynie mieć nadzieję, że jego praca jest już prawie skończona, ponieważ nawet nie miałam jak mu o tym wszystkim powiedzieć. Za każdym razem, gdy tylko się zbliżałam on otaczał się swoją świtą udając, że mnie nie widzi. Każda moja próba rozmowy z nim kończyła się katastrofą.

- I co niby twoim zdaniem on mógłby kombinować? – rzuciła znudzonym głosem Hermiona zerkając na Harry'ego zza trzymanego w dłoniach podręcznika z runami. – Harry, gdyby coś było na rzeczy, to któryś z nauczycieli już dawno by coś dostrzegł. Poza tym Dubledore dokładnie zabezpieczył ten zamek. To najbezpieczniejsze miejsce w magicznym świecie. Nie ma mowy, żeby Draco cokolwiek przemycił do środka bez jego wiedzy.

- A co jeśli Snape mu w tym pomógł? – wtrącił Ronald.

- Myślę, że nauczyciele są tak samo sprawdzani jak uczniowie – syknęłam piorunując rudzielca spojrzeniem. – Błagam, to już jest męczące. Popadamy w jakąś paranoję...

- Ale Dumbledore ufa Snape'owi bezgranicznie. Co jeśli on to wykorzystał?

Takie dyskusje poradziliśmy średnio kilka razy dziennie. Zawsze jednak kończyły się tak samo: ogólnym poirytowaniem wszystkich jej członków i brakiem jakichkolwiek wniosków czy faktów, na których moglibyśmy się oprzeć budując swoje argumentacje.

Tego dnia już przy śniadaniu Harry znów zaczął drążyć ten temat, jednak ku zaskoczeniu wszystkich do miejsca, w którym siedzieliśmy podeszła ślizgonka, z drugiego roku informując mnie, że profesor Snape chce się ze mną natychmiast widzieć w swoim gabinecie.

Nie wiedzieć dlaczego, ale mój wzrok mimowolnie powędrował w kierunku stołu uczniów z domu węża. Nie mogąc nigdzie dostrzec charakterystycznej jasnej czupryny w duchu zaczęłam liczyć na to, że może nauczyciel postanowił spotkać się z naszą dwójką razem w swoim gabinecie. Może to mogła być moja szansa na pierwszą realną rozmowę z Draconem od tygodni. Tak. Bardzo tego chciałam.

Nie zwlekając więc ani minuty dłużej zbiegłam do lochów, gdzie wciąż mieścił się gabinet nauczyciela. Pomimo zmiany posady ten postanowił jednak zatrzymać dawny gabinet. Najwyraźniej przez tych kilkanaście lat zdążył się już do niego bardzo przywiązać. Nie żeby mi to przeszkadzało.

Mocno pchnęłam drzwi wpadając do środka. I wtedy przeżyłam mały zawód. W środku, za ciemnym biurkiem znajdował się tylko Severus Snape. Ani śladu Dracona. Przez chwilę miałam jeszcze nadzieję, że może na zachwalę i on się pojawi, jednak ta chwila nie nastąpiła. Byłam sama. Oko w oko z moim największym zawodem ostatnich tygodni.

objęcia śmierci ⚡ hpWhere stories live. Discover now